Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Zakazany temat – bieda porażką polskiej tranformacji

Zbliżające się wybory uruchamiają propagandę. Dokonania ostatnich dwóch dekad prezentowane są jako niebywały, wręcz historyczny sukces Polski. Osoby będące tubą tej propagandy alergicznie reagują na oficjalne statystki zamożności i wzrostu gospodarczego. W ich świetle Polacy w Unii Europejskiej są biedni, a tempo wzrostu gospodarczego jest żółwie. Te fakty są przemilczane lub zakrzykiwane.

Zakazany temat – bieda porażką polskiej tranformacji

Luka zamożności

W Polsce zwykli ludzie są biedni w porównaniu z mieszkańcami innych krajów Unii Europejskiej. Według danych Eurostatu przeciętne wynagrodzenia w Polsce są na czwartym miejscu od końca w Unii. Osiągają zaledwie 28 % średniej wśród 27 krajów Unii (netto 2012). Wynagrodzenia są największym składnikiem Produktu Krajowego Brutto. Zatem nie zaskakuje, że pod względem PKB na osobę Polska również zajmuje jedne z ostatnich miejsc w Unii – piąte wśród 28 krajów UE (67 % średniej w 2012). Średnia unijna to mniej więcej Niemcy, Francja, Włochy i Wielka Brytania. Nasz mniejszy dystans do średniej unijnej w PKB na osobę  niż w wynagrodzeniach to efekt niższych cen w Polsce niż w Unii (w danych o PKB per capita uwzględniono parytetu siły nabywczej).

Luka zamożności pomiędzy Polską a Zachodem (dla ustalenia uwagi Niemcy i Stany Zjednoczone) jest największą porażką transformacji. Polscy politycy przez 20 lat nie potrafili stworzyć warunków dla szybkiego wzrostu gospodarczego pozwalającego na duży awans cywilizacyjny Polaków. Nie skorzystali z doświadczeń Japonii (1953-1973), Tajwanu (1981-2009) i Korei Południowej (1982-2009). Kraje te startowały z polskiego poziomu zamożności (odpowiednio w 1953, 1981 i w 1982) osiągając po 20-30 latach zamożność jak w Niemczech.

W Europie podobny sukces odniosła Irlandia. W latach 70-tych XX w. jej PKB na osobę był wyższy niż w Polsce tylko o 20 %. Po 30 latach w 2008 r. Irlandczycy zapracowali na poziom zamożności o 140 % większy niż w Polsce (i większy niż w Niemczech). Oprócz nich wielkie gospodarcze zwycięstwo odniosły państwa-miasta jak Hong Kong (w 1960 r. biedny jak Polska, w 1987 r. prześcignął Niemcy a w 2010 r. sięgnął poziomu Stanów Zjednoczonych) czy Singapur (w 1960 r. o 30 % biedniejszy od Polski, dogonił Niemcy w 1994 r., a w 2010 r. tylko o ok. 5 % ustępował Stanom Zjednoczonym).

PKB per capita w dolarach 1990 z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej

pkb-per-capita.jpg

Źródło: Maddison Project

Ci „mistrzowie świata” w okresie doganiania Zachodu rozwijali się w tempie rzędu 10 % rocznie nie zważając na teorie konwergencji, czy rzekomą pułapkę średniego dochodu. Jak szybko rozwijała się gospodarczo Polska?

Stagnacja biedy

Tempo wzrostu PKB w Japonii, Tajwanie, Korei Pd, Irlandii, Hong-Kongu i Singapurze było większe niż na Zachodzie, co umożliwiło tym krajom dogonienie Niemiec, a niektórym sięgnięcie do poziomu zamożności obywateli Stanów Zjednoczonych. Prekursorem cudu gospodarczego od mniej więcej lat 50 i 60ch XX w. była Japonia.  Dziesięć lat później rozpędziły się pozostałe wzmiankowane gospodarki: Azji Południowo-Wschodniej, Irlandii i… Polski. Tak, tak, Polska w latach 1971-1975 dzięki programowi inwestycji Edwarda Gierka była w gronie najszybciej rozwijających się gospodarek świata, a „Polska drugą Japonią” nie była hasłem na wyrost. Tyle, że peleton leciał dalej jak rakieta, a my tąpnęliśmy w 1980 r. Do 1991 r. doświadczaliśmy stagnacji i spadków. W latach 1992-2012 średnia dynamika PKB wyniosła 4,3 % rocznie i spada. Obecnie możemy się spodziewać średniego wzrostu PKB rzędu 2-4 % rocznie. To wielokrotnie mniej niż 10 % rocznie w krajach sukcesu gospodarczego.

Dynamika PKB w Polsce 1992-2012 z trendem liniowym

pkb-pl.jpg

Źródło GUS.

Co gorsza, długotermine prognozy dynamiki PKB dla Polski oparte o dotychczasowe tendencje, w tym inwestycji i demograficzne, nie dają nam więcej niż 2-3 % wzrostu PKB rocznie aż do połowy XXI w. To poziom średniej dynamiki wzrostu gospodarczego na Zachodzie do 2008 r. Rozwijając się w tym tempie nigdy nie przestaniemy gonić króliczka. Co uciułamy, króliczek odskoczy.

Recepta

Tymczasem mamy przykłady państw, którym udało się osiągnąć zachodni poziom życia w 2-3 dekady po starcie z poziomu takiego jak my. Uczmy się na błędach. Korzystajmy ze sprawdzonych metod.

Musimy mieć więcej nowoczesnych miejsc pracy, dzięki którym praca jest wydajniejsza i lepiej wynagradzana. Z makroekonomicznego punktu widzenia oznacza to konieczność zwiększenia inwestycji. Aby zwiększyć inwestycje bez przegrzania gospodarki muszą wzrosnąć oszczędności. To z kolei wymusza reorientację polityki budżetowej z konsumpcji na inwestycje z jednoczesnym zmniejszeniem fiskalizmu. Lepiej budować fabryki, niż płacić zasiłki. Nowoczesność inwestycji zapewnia nauka oraz prace badawczo-rozwojowe. Ponadto wykształcenie pracowników musi być adekwatne do nowoczesnego środowiska pracy. Edukacja, nauka i innowacyjność to kierunki przemyślanego, ograniczonego i efektywnego interwencjonizmu państwowego.

Więcej rozważań o metodach na wyrwanie się przez Polaków z biedy znajdziesz w artykule „Zamożność Polaków” – kliknij tutaj.

O kolejnych publikacjach dowiesz się po polubieniu profilu autora na Facebooku: 
https://www.facebook.com/UrbasTomasz 
oraz po zaznaczeniu opcji „Otrzymuj powiadomienia” która pokaże się po najechaniu na przycisk „Lubisz to!”.
Ponadto bieżące informacje zapewni obserwacja profilu na Twitterze: 
https://twitter.com/TomaszUrbas
oraz Google+
https://plus.google.com/104420250115637056525/posts

Data:
Kategoria: Gospodarka
Tagi: #

Tomasz Urbaś

Jak nie wiadomo o co chodzi... - https://www.mpolska24.pl/blog/urbas1

Ekonomista i publicysta.

Pasjonuje się makroekonomią, polityką pieniężną oraz finansami publicznymi i międzynarodowymi. Miłośnik książek, nauk ścisłych i historii.

Komentarze 10 skomentuj »

"Musimy mieć więcej nowoczesnych miejsc pracy, dzięki którym praca jest wydajniejsza i lepiej wynagradzana. Z makroekonomicznego punktu widzenia oznacza to konieczność zwiększenia inwestycji. Aby zwiększyć inwestycje bez przegrzania gospodarki muszą wzrosnąć oszczędności. To z kolei wymusza reorientację polityki budżetowej z konsumpcji na inwestycje z jednoczesnym zmniejszeniem fiskalizmu. Lepiej budować fabryki, niż płacić zasiłki."
Czyli w skrócie państwo ma tworzyć państwowe innowacyjne zakłady i miejsca pracy... Toż to cofanie się do czasów PRL. Recepta w postaci przestawienia się na nowoczesne miejsca pracy jest słuszna, ale nie może opierać się na państwowej dobroduszności i przywódczej roli. Państwo owszem ma zmniejszyć wydatki, ale również zmniejszyć podatki, zachęcić finansowo do powstawania nowych firm, zachęcić do przenoszenia zagranicznych firm do polski i sprawić by polskie firmy nie uciekały za granicę przed krwiożerczym demonem fiskusem. Niestety nie będzie lepiej póki u władzy będą ludzie, którzy wierzą, że państwo, rząd i inne instytucje potrafią samemu zdziałać cuda i uleczyć gospodarkę, bo niestety działania takich osób kończą się na podnoszeniu jednych podatków w imię rozdawania dotacji, ulg podatkowych czy taniej sprzedaży koncesji. Wiem, że ciężko przyznać się do niemocy, ale niestety tego właśnie potrzebujemy - by władza powiedziała wprost "sami nie stworzymy miejsc pracy - to wasza rola obywatele, my jedynie możemy obniżyć podatki i zredukować biurokrację, ale wasz los jest w waszych rękach." Czemu nie ma takich ludzi? Bo "opozycja" jest tym samym wilkiem łasym na pieniądze podatników, czego przykładem jest choćby powyższy wpis. Ratunkiem na słaba gospodarkę nie jest interwencjonizm, czego Hongkong, Singapur czy Irlandia są idealnym przykładem, jednak kto socjalizmem nasiąkł ten socjalizm dalej będzie rozsiewał.

"z jednoczesnym zmniejszeniem fiskalizmu" :-)

"Edukacja, nauka i innowacyjność to kierunki przemyślanego, OGRANICZONEGO i efektywnego interwencjonizmu państwowego."

Tomasz Urbaś "Edukacja, nauka i innowacyjność to kierunki przemyślanego, OGRANICZONEGO i efektywnego interwencjonizmu państwowego."
Bardzo, bardzo cienki lód. Obstawiam, że i tak biurokracja wie swoje :P

Cirrus Logic :-D

Cirrus Logic Popieram.

Tomasz Urbaś już nie takimi rewelacjami tutaj zaskakiwał.

Cirrus Logic
Dodam jeszcze dla potwierdzenia Twoich słów przypadek Romana Kluski.
Roman Kluska pracując na strychu ulepszył japańską maszynę do tego stopnia, że w Japończycy powiedzieli, że zamykają w Tokio fabrykę. Wy w Polsce będziecie produkować, a my będziemy sprzedawać po świecie.

To jest przykład innowacji. Tam nie ma żadnych urzędniczych kongresów innowacyjności jak to ostatnio urządzają za nasz pieniądze.

Oczywiście Roman Kluska został zamknięty do więzienia właśnie przez aparat.

Myślę, że beneficjentami przemian w Polsce 1989-2014 są w Niemcy, Francja i USA, z naciskiem na Niemcy. Do grona beneficjentów można jeszcze włączyć Wielką Brytanię, której gospodarka chyba najbardziej skorzystała na emigracji zarobkowej Polaków zwłaszcza po 2004 r.

Tak, emigracja za chlebem do najcięższy cios w potencjłał polskiej gospodarki i Polski.

Tomasz Urbaś, zgadzam się, ale analizując bilans handlowy, strukturę własności polskiej gospodarki i różnicę płac między Polską a wspomnianymi wyżej krajami UE, można by się pokusić o stwierdzenie, że ta część, która nie wyemigrowała również pomnaża dobrobyt innych krajów. Różnica jest tylko taka, że najprawdopodobniej dzieci tych co wyjechali już nie będą Polakami podczas gdy Ci, którzy zostali w kraju zawsze mogą się przebudzić, naród przecież jak lawa :)

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.