Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Innowacyjność według historyków,

czyli jak uratować polski budżet.

Innowacyjność według historyków,
Naczelni historycy kraju mają poważny problem. Budżet zarządzanego przez nich państwa trzeszczy w szwach. Powoli zaczyna do nich docierać, że kreatywna księgowość może uratować sytuację jedynie na krótką metę. Co prawda dla podratowania sytuacji przeprowadzono szereg działań mających na celu pozyskanie na potrzeby budżetu środków emerytalnych, jednak i to rozwiązanie może co najwyżej zapewnić tylko chwilowy spokój. Stare powiedzenie mówi - "Umiesz liczyć? Licz na siebie." Jak widać, dotarło to i do najważniejszych osób w państwie. To nic, że dyplom magisterski pomógł pisać teść, to nic, że nigdy nie pracowali w wyuczonym zawodzie. Kiedy nic innego nie jest w stanie pomóc, trzeba sięgnąć do wiedzy uzyskanej w czasach studenckich i w oparciu o nią przygotować nowy plan ratunkowy dla umiłowanego kraju.

Oczywiście należy pamiętać o tym, by podążać z duchem czasów. Nie każde wygrzebane na kartach historii rozwiązanie sprawdzi się w obecnej sytuacji. Nie reaktywujemy przecież husarii by zdobyć Moskwę, nie przyjmiemy powtórnie chrztu by powstrzymać ekspansję niemiecką. Skoro już jesteśmy w Unii i to rozwiązanie wydaje się być niemożliwe. Przygotowany plan musi nieść powiew świeżości i nie może w żaden sposób uderzać w interesy naszych sojuszników. Skoro na kartach własnej historii nie możemy znaleźć właściwego rozwiązania, trzeba zaczerpnąć z historii innych krajów.

Patrząc w ten sposób pojawia się szereg innych rozwiązań. Moglibyśmy rozpocząć nową erę kolonializmu, ale to postawiłoby nas w niekorzystnym świetle na arenie międzynarodowej. Dodatkowo nie wiadomo gdzie przeprowadzać taki rodzaj ekspansji by nie wejść w konflikt z krajami, które wcześniej od nas wpadły na ten pomysł. Co więcej, w sytuacji gdy dotychczasowa polityka rządu sprawiła, że mieszkańcy naszego umiłowanego kraju jedynie karnacją odróżniają się od tych, którzy mogliby stanowić potencjalny zasób w przypadku procesów kolonizacyjnych, droga ta wydaje się być nie na miejscu. Nie można też powiedzieć, że eksploatacja krajów zacofanych w rozwoju cywilizacyjnym i gospodarczym była specjalnie innowacyjna, a przecież to pięknie brzmiące słowo powinno stanowić podstawę stworzonego planu. Tak właśnie, na innowacyjność trzeba postawić.

Sekretem dobrego planu jest maksymalne wykorzystanie dostępnych zasobów. Co prawda obiecane z Unii pieniądze nie są jeszcze dostępnym zasobem, ale tylko plan zakładający ich wykorzystanie może być uznany za dobry. W zaistniałej sytuacji nie pozostało więc nic innego jak tylko sięgnąć do historii najbardziej innowacyjnych rozwiązań. Unia obiecała pieniądze na klastry gospodarcze, innowacyjność trzeba rozwijać. Historia daje przykłady skutecznych rozwiązań opartych na takich założeniach, tego więc trzeba się trzymać. Innowacyjność i klastry - to jest plan na ratowanie polskiej gospodarki i budżetu, a kto nie wierzy niech czyta.

Potęga gospodarki niemieckiej wyrosła na klastrze chemicznym stworzonym na obszarze Zagłębia Ruhry. Kiedy najważniejszą na świecie branżą przemysłu było włókiennictwo Anglia stała się imperium o zasięgu światowym. Dostęp do azjatyckich kolonii sprawiał, że przemysł angielski posiadał właściwie monopol na barwniki pochodzenia naturalnego. Niemcy, chcąc konkurować na rynkach światowych postawiły na rozwój przemysłu chemicznego. W XIX wieku przemysłowcom udało się uzyskać w procesie przetwarzania węgla substancje umożliwiające stworzenie barwników syntetycznych. Tym samym dostęp do naturalnych zasobów barwników przestał być konieczny dla rozwoju przemysłu włókienniczego. W ten sposób złamano brytyjski monopol, a przemysł niemiecki w przeciągu kilkunastu lat rozwinął się do niespotykanych rozmiarów. Równocześnie okazało się, że przy okazji udało się uzyskać szereg innych substancji, nawozy sztuczne, materiały wybuchowe i lekarstwa. W oparciu o zdobycze intelektualne wynalazców z Zagłębia Ruhry utworzono klaster gospodarczy, który przeszedł do historii znany dla niepoznaki jako IG Farben - Wspólnota Interesów Przemysłu Farbiarskiego. Sukcesy tej instytucji były tak wielkie, że po II Wojnie Światowej, kiedy stało się jasne, że bez udziału IG Farben, który z klastra przekształcił się w kartel, III Rzesza nie byłaby w stanie rozpocząć wojny, alianci zachodni poczuli się usatysfakcjonowani gdy w ramach reparacji wojennych otrzymali jedynie prawa do patentów opracowanych przez niemiecki przemysł.

Skoro więc jeden zdegenerowany klaster był w stanie uczynić z Niemiec potęgę gospodarczą nie pozostaje nic innego, jak tylko podążyć tą drogą. Jak to jednak przeprowadzić w warunkach polskich? Nie jest bowiem tajemnicą, że w kraju naszym powstaje dramatycznie mało nowych patentów, a innowacyjność polskiej gospodarki jest uważana za jedną z najgorszych w Europie. Nie jest jednak tak źle, jakby się mogło wydawać. Polacy opatentowali pierwszy na świecie sposób przemysłowej produkcji grafenu. To nic, że w chwili obecnej nie ma jeszcze na świecie przemysłu, który potrzebowałby tej substancji w dużych ilościach. Przecież kiedy minister finansów zapytał Faradaya jaka korzyść płynie z elektryczności, ten odparł: "Nie wiem, ale założę się, że będzie Pan mógł ją opodatkować". Nie samym grafenem jednak polska innowacyjność stoi. Nie tylko grafen polski rząd zamierza wspierać. Wiele osób zaskoczyła informacja o wprowadzanym obowiązku posiadania alkomatów w samochodzie. W rzeczywistości te działania również mają na celu wsparcie innowacji w polskim przemyśle. Obowiązkowe alkomaty tworzą w Polsce wielomilionowy rynek zbytu. Firmy, które zajmują się produkcją bądź dystrybucją takich urządzeń w Polsce zyskają w ten sposób gigantyczny kapitał na inwestycje. Ponieważ przynajmniej część tych firm ma związki z polskimi przedsiębiorcami zajmującymi się tworzeniem innowacyjnych rozwiązań dla przemysłu, z całą pewnością obowiązkowe alkomaty zwiększą ilość opracowywanych w Polsce patentów. Równocześnie rząd postanowił zwiększyć nakłady na naukę. Jak widać rządzący wychodzą z założenia, że wystarczy wydać więcej pieniędzy na polskich naukowców, by Ci doznali olśnienia na miarę Newtona czy Edisona i opracowali kolejne rewolucjonizujące rozwiązania dla przemysłu.

Potencjał tkwiący w rozwoju patentów przy obecnym światowym modelu gospodarczym daje szanse na zrewolucjonizowanie polskiej gospodarki. Niestety, w naszych warunkach wydawanie pieniędzy na naukę stanowi wzór marnotrawstwa. Postawienie jedynie na klastry innowacyjne w strategii wykorzystania środków unijnych jest tego najlepszym przykładem. Pokutuje w tym  wypadku bzdurne myślenie osób całkowicie oderwanych od rzeczywistej gospodarki polegające na tym, że skoro zależy nam na patentach i innowacyjności, musimy wspierać branże nowych technologii. Jak widać u naszych naczelnych historyków wychodzą braki w ich tytularnym wykształceniu. IG Farben wyrosło na rozwoju technologii związanych ze staroświeckim przemysłem włókniarskim, Samsung zaczynał od produkcji cukru, pierwszymi produktami Toyoty były krosna. Najbardziej innowacyjne klastry gospodarcze w swych początkach nie miały nic wspólnego z nowoczesnymi technologiami. Swój sukces zawdzięczały sprawnemu zarządzaniu posiadanymi środkami, a innowacje były tylko tego efektem. To jednak wykracza poza wiedzę naszych umiłowanych magistrów historii.
Data:
Kategoria: Gospodarka
Komentarze 9 skomentuj »

Pamiętając twój stary tekst o kartelach i klastrach. Wydaje się, że po długiej przerwie kiedy nie pisałeś twoje poglądy sporo wyewoluowały. Co mnie jako czytelnika, cieszy.

Przyjrzałem się też dyskusji na neonie pod "Kto to wszystko czyta".
To moim skromnym, osobistym powodem dla którego przestałem tam wchodzić to za duży nasyp tekstów o niczym, albo tematach nazbyt wymęczonych. Więc wydaje mi się, że jakość i treść (po części ilość) tych tekstów na dłuższą metę jeżeli chodzi o konkretnego blogera ma znaczenie.

Całkowicie się zgadzam, że jakość tekstów i ich tematyka gra rolę w szczególności na dłuższą metę. W kwestii moich poglądów, to faktycznie, przerwa w pisaniu dobrze mi zrobiła. Zająłem się praktyką, a to zazwyczaj bardzo mocno weryfikuje poglądy. W teorii wszystko jest piękne i ładne, ale gdy przychodzi do realizacji okazuje się, że w praktyce najważniejsze są te aspekty, na które w teorii wcale nie zwracało się uwagi.

Wydaje mi się, że sprawa alkomatów zakończy się najwyżej na imporcie taniego produktu z chin :)

To zależy... jeżeli rządzący postanowią uznać za dopuszczalne jedynie alkomaty z certyfikatem, to sytuacja będzie wyglądać zupełnie inaczej.

Odys Syn Laertesa 10 lat 4 miesiące temu

"…Gdyby wszystkie konsekwencje jakiegoś działania dotykały jego sprawcy, uczylibyśmy się znacznie szybciej. Zdarza się, że nasze działanie nam przynosi dobre, widoczne skutki, a komuś innemu złe, niewidoczne – a to sprawia, że jeszcze trudniej nam je dostrzec. Musimy wówczas czekać, aż zareagują ci, którzy ponoszą owe złe konsekwencje naszego czynu. Czasem czekać trzeba bardzo długo, przez co panowanie błędu trwa dłużej. Człowiek dokonuje czynu, który przynosi mu dobre konsekwencje równe 10 i złe konsekwencje równe 15, które rozdzielane są na trzydziestu innych ludzi, w taki sposób, że na każdego z nich przypada tylko ½. W sumie mamy stratę, więc koniecznie musi pojawić się reakcja. Jednak na reakcję będziemy czekać tym dłużej, im na większą ilość społeczeństwa rozłoży się zło, podczas gdy dobro, będzie skoncentrowane w jednym punkcie…" (Frédéric Bastiat) http://odyssynlaertesa.wordpress.com/2013/11/02/mit-unijnej-pomocy-oficjalnie-obalony-nie-idzmy-ta-droga/

Fundusze unijne z założenia mają napędzać gospodarki Niemiec i Francji. Podobnie jak plan Marshala zakładał wzmocnienie gospodarki USA. Znaczna część funduszy unijnych idzie na zakup sprzętu produkcji niemieckiej. Ot za wspólne pieniądze, Niemcy tworzą sobie rynek zbytu na własne towary. Oprócz tego pieniądze służą utrzymaniu setek tysięcy pożytecznych idiotów, firm szkoleniowych i tym podobnych, którzy są rzeczywistymi beneficjentami pomocy unijnej.

Odys Syn Laertesa 10 lat 4 miesiące temu

Grzegorz Talar Nie inaczej. W dodatku robią coś jeszcze. Generują ogromny dług zwany "współfinansowaniem" w państwach które po tę "pomoc" sięgają

Odys Syn Laertesa Dług stanowi gwarancję przetrwania dla tego systemu. Łatwo sobie wyobrazić sytuację w przypadku upadku UE. Destabilizacja byłaby pretekstem dla obniżenia ratingów krajów, obniżenie ratingów spowodowałoby wzrost kosztów obsługi zadłużenia państwowego i oprocentowania obligacji, to natomiast spowodowałoby podniesienie także stóp procentowych, prowadząc do wzrostu kosztu obsługi kredytów komercyjnych dla osób prywatnych i samorządów korzystających z "dofinansowania".

Odys Syn Laertesa 10 lat 4 miesiące temu

Grzegorz Talar :) Szkoda że tak mało ludzi to rozumie... Całkowicie legalna metoda na wywłaszczenie ludzi zakochanych w konsumpcjonizmie na kredyt... Liczba złych kredytów rośnie na świecie w zastraszającym tempie...
Rynek finansowy (tzw. giełdy papierów wartościowych) czy system zwany “bankowym” już dawno się oderwały od realnej gospodarki i uzależniły ją od takich patologii jak kredyt czy “luzowanie ilościowe”. Te "wynalazki" dobijają bowiem przedsiębiorczośc. Czy celowo? Można z dużym prawdopodobieństwem powiedziec że tak, ponieważ pomimo rosnącego zadłużenia w czasie kiedy powinno się oszczędzac dalej są udzielane kredyty i pożyczki! Więc na co liczą ci pożyczkodawcy? Na zwrot pożyczonych kwot czy raczej na zajęcie "zastawu"? Nikt ludzi nie zmuszał ale będą zbierac tej “chciwości” (w sumie głupoty) żniwo i dobrze! "Przebiegunowanie wartości" jakie nastąpiło skończy się katastrofą - wywłaszczeniem!... Przejmowanie własności za pomocą pustego pieniądza w takim systemie jaki obecnie funkcjonuje jest bardzo proste... Pozwalamy się firmom (ludziom) zadłużac tanim kredytem - mamy "wzrost gospodarczy" w postaci nakładów inwestycyjnych i konsumpcji (wszystko na kredyt). Pompujemy tym "pieniądzem" gospodarkę aż do nabicia bański spekulacyjnej w której to realna wartośc długu przewyższa realną wartośc kapitału który był depozytem. Zaczynają się pierwsze kłopoty, kiedy sztucznie napędzany popyt zaczyna słabnąc. Zmniejszony popyt zmniejsza sprzedaż, zmniejszona sprzedaż zmniejsza produkcję, zmniejszona produkcja zmniejsza dochód firmy, firmy upadają rośnie bezrobocie, bezrobotni nie konsumują i koło się zamyka a kredyty wiszą na szyjach firm i ludzi jak młyńskie kamienie! Równolegle do spowolnienia gospodarczego przebiega degradacja wpływów do budżetu państwa którego dochód (z podatków) jest uzależniony od rozwoju gospodarczego sektora prywatnego. Państwo socjalistyczne (takie jak Polska) również żyje na kredyt (deficyty) więc żeby ratowac wpływy podnosi podatki. Nie reaguje jak firma - nie bankrutuje, nie obniża kosztów. Nie zwalnia "pracowników" - urzędników, nie oszczędza - bo obietnice wyborcze, "sprawiedliwośc społeczna", zobowiazania ustawowe itp. Więc zamiast oszczędzic kosztów gospodarce (obniżyc podatki i ciąc wydatki) podnosi je dobijając gospodarkę. Doprowadza to do kryzysu zaufania w REALNEJ gospodarce, której znaczna częśc (znaczna znaczy się "dużo ważąca" dla gospodarki) jest notowana na giełdach finansowych i tam też zostaje przeceniona. Jak już wszystko odpowiednio potaniało to za pomocą "nadrukowanych" pieniążków wykupuje się REALNĄ gospodarkę lub stwarza się ją niezdolną do konkurencji na globalnym rynku w sposób bezkrwawy i całkowicie legalny!... Reasumując w dzisiejszym "systemie kapitałowym" (który nie jest kapitalizmem a "oligarchią bankstersko-polityczną") pewne grupy doprowadzają w sposób świadomy (rozdając na prawo i lewo kredyty i pożyczki z premedytacją! - rządy chętnie biorą) do tzw. "kryzysu finansowego" - który jest jak najbardziej realny - po to żeby zawłaszczac całe gospodarki. Rządy które w czasach trudnych nie przeprowadzają WŁAŚCIWYCH reform a dodatkowo ratują ten chory system bankowy rabując swoich obywateli podatkami czy NAWET zagarnianiem depozytów bankowych (patrz Cypr) to rządy nie tyle durniów ile kolaborantów... I oni dobrze wiedzą co robią! http://odyssynlaertesa.wordpress.com/2013/04/18/szumowiny-drukujace-pieniadze-na-koszt-podatnikow-godfrey-bloom-mep/

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.