Iwona Śledzińska-Katarasińska jest zawodowym posłem na Sejm RP, sprawuje mandat poselski od 1991 roku. Aby utrzymać się przy sejmowym korycie zmieniała partie jak rękawiczki: Unia Demokratyczna, Unia Wolności a teraz Platforma Obywatelska. Ale jej największym atutem jest chyba to, że tworzyła w 1989 roku łódzki dodatek "Gazety Wyborczej", co jak wiemy ma w III RP wartość immunitetu dyplomatycznego.
Na powyższym zdjęciu widzimy panią poseł z partyjną koleżanką Kidawą-Błońską na imprezie "Newsweeka" sponsorowanej m.in. przez gorzałkę "Bolsa". Lewa ręka pani poseł już gdzieś wędruje, chyba nie w stronę baru?
W 2006 roku policjanci w Łodzi złapali panią poseł Śledzińską-Katarasińską pijaną za kierownicą po tym jak spowodowała wypadek drogowy. Policjanci twierdzili, że pani poseł próbowała nawet uciec z miejsca wypadku. Ale pani poseł była wtedy szefem łódzkich struktur PO a wielkich i ważnych w III RP się nie rusza.
Pani poseł była więc broniona w sądzie przez panią mecenas Joannę Agacką-Indecką, ówczesnego wiceprezesa a następnie prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej. Poszło gładko, jak po maśle. Pierwszy wyrok niezawisłego sądu (3 tys PLN grzywny i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na 6 miesięcy) został obalony w odwołaniu przez Sąd Okręgowy w Łodzi i ostateczny wyrok brzmiał – uwaga - 300 PLN grzywny.
Sąd stwierdził w majestacie prawa, że pani poseł nie była pijana. Prawdopodobnie miała tylko ostry napad jakieś choroby filipińskiej lub pomroczności jasnej.
Jak to mawiano w "Misiu" Barei: "i co nam zrobicie?!"
Konkluzja: kierowco-pijaku, chcesz mieć spokój w sądach, zapisz się do PO.
Nowe wyzwania dla polityki gender PO
Szybciej, szybciej
....kierowcy.....trzeba w nowych wyborach wybrac PANA.O lub K.z SLD,,,,jako reprezentantów kierowców ich wszyscy lelewidzowie dobrze znaja