Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Ateisty z pasterki relacja

W kościele nie byłem bez mała kilkanaście lat. Jako ateista i osoba sceptyczna wobec wszelkich form kultu nie odczuwam potrzeby odwiedzania takich miejsc. Pomyślałem jednak, że rok 2020 to idealny moment, by dowiedzieć się, co nowego w parafii, w której zgodnie z katolickim obrządkiem przyjąłem wszystkie sakramenty.

Ateisty z pasterki relacja

Trochę się pozmieniało. Zainstalowali nowy ołtarz. Ma jakieś dziwne, mało estetyczne elementy o dość niejasnej symbolice. Księża ci sami, choć przybyło im trochę siwych włosów. Gdyby doliczyć im te 7 lat, o które pierdyknął się Dionizjusz Mały przy obliczaniu daty narodzin Chrystusa, pewnie mieliby ich więcej. Zmieniły się też linie melodyczne niektórych pieśni. Są teraz toporne, wręcz arytmiczne. Nie wiem, jak jest w innych parafiach, bo nie mam porównania.

Oczywiście śpiewać i tak nie zamierzałem. Ale nie po to, by coś zamanifestować. Z zasady nie obnoszę się ze swoim ateizmem. Siadam, klękam i wstaję jak wszyscy, tyle że z jedną różnicą: nie wypowiadam słów, z którymi się nie utożsamiam lub których prawdziwości nie jestem w stanie potwierdzić. Odpadają więc modlitwy, wyznania wiary i powierzanie mojego losu bliżej nieokreślonemu bytowi. Ludzi wierzących traktuję natomiast z szacunkiem, mimo że nie zawsze mogę liczyć na to samo z ich strony.

No więc stoję sobie grzecznie i obserwuję. W kościele duży ścisk. Jest gorąco. Jedni śpiewają donośnie, akcentując wyrazy, inni nucą sobie coś pod nosem, jeszcze inni śpią na stojąco. Sądząc po minach, wielu nie przyszło tam szukać Boga. Idę o zakład, że gdyby zamiast zbierać na tacę, księża nagle zaczęliby pytać „kim jest dla ciebie Bóg?”, znaczna część wiernych nie potrafiłaby odpowiedzieć. Jeśli na co dzień się nad tym nie zastanawiasz, to możesz spać spokojnie: takie pytanie nie padnie, bo ono nikomu nie służy.

Zawsze marzył mi się kościół jako forum wymiany myśli i poglądów, coś na wzór filozoficznych dysput. Jednym z filozofów, którzy takie dysputy prowadzili, był Sokrates. Jego przypadek był szczególny o tyle, że prowadził on dysputy nie po to, by udowodnić swą wyższość nad przeciwnikiem, ale po to, żeby razem z nim dojść do prawdy. Taka formuła przydałaby się kościołowi, zwłaszcza że nauka i postęp technologiczny pomagają dziś obalać utrwalane latami zabobony, mity i przekłamania. Szkoda że to nie wierni, a hierarchowie, decydują, co jest Bogiem, a co nie.

Martwi mnie też to, że osoby wierzące rzadko kiedy zadają pytania. A jest ich bez liku. Ile jest bowiem prawdy w tym, co głosi kościół? Ile jest prawdy, a ile wyobrażeń w postaciach i wydarzeniach przedstawianych na obrazach czy witrażach? Ile jest prawdy, a ile interpretacji w kazaniach kapłanów? I wreszcie, ile jest w Biblii słowa bożego, a ile relacji historycznych, obserwacji astronomicznych, literatury i poezji?

Fascynującym połączeniem tych wszystkich rzeczy jest historia tzw. gwiazdy betlejemskiej i trzech króli. Nigdzie w Biblii nie jest napisane, że było ich trzech albo że byli królami. W ewangelii wg św. Mateusza jest mowa o „mędrcach ze Wschodu”, zwanych również „magami”. Historycy twierdzą, że ci „magowie” mogli pochodzić z Babilonu, gdzie astronomia była wysoko rozwiniętą i cenioną nauką. Magowie cieszyli się uznaniem społeczeństwa, przy czym swoją wiedzę wykorzystywali nie w celach naukowych, a religijnych. W ruchach gwiazd doszukiwali się znaków zwiastujących konkretne wydarzenie.

Jako baczni obserwatorzy nieba, takich znaków doszukali się w gwieździe betlejemskiej, która w rzeczywistości była potrójnym spotkaniem dwóch planet: Jowisza i Saturna (tzw. wielka koniunkcja). To niezwykle rzadkie zjawisko było widoczne w wielu miejscach na tej szerokości geograficznej, m.in. w Judei, Babilonie i Chinach. Zachowały się nawet teksty je opisujące. W tamtym czasie planetom i gwiazdozbiorom przypisywano państwa i narody. I tak Jowisz symbolizował „starego władcę” (Babilon), Saturn „nowego króla” (naród żydowski), a Ryby, czyli gwiazdozbiór, w którym miała miejsce koniunkcja, Palestynę. Magowie nie mieli wątpliwości: narodził się nowy król żydowski, któremu należało złożyć pokłon.

Trudno powiedzieć, jak wiele jest podobnych historii w Biblii i całej religii katolickiej, bo kościół mieli je codziennie na spółkę z popkulturą. Przypomina to trochę zabawę w głuchy telefon. Czasem już przy pierwszym szepcie historia jest wypaczana, a potem naprawdę ciężko ją odkręcić. Osobiście nie wyobrażam sobie opierania swojego światopoglądu na tego typu wierzeniach. Przecież w religii katolickiej nie można być pewnym nawet tak z pozoru oczywistych rzeczy, jak istnienie Jezusa Chrystusa. Skoro był tak charyzmatyczną postacią i czynił cuda, to dlaczego wzmianki o nim są tylko w Biblii? Przecież żył raptem około 2 tys. lat temu. Znamy losy słynnych postaci z dużo wcześniejszych okresów…

Z pasterki wyszedłem nieco wcześniej. Chciałem popatrzeć na gwiazdy. Tej nocy niebo było piękne i bezchmurne. Jakoś tak nabrałem pokory wobec babilońskich magów. Już wtedy wiedzieli tak wiele. Znacznie więcej ode mnie, mimo że ja mam Google i Wikipedię.

Szerszy opis wydarzeń związanych z gwiazdą betlejemską znajdziesz m.in. tutaj: http://orion.pta.edu.pl/gwiazda-betlejemska.

Zobacz też: http://thespinningtopblogger.wordpress.com/2013/09/26/wiara-wyzsza-forma-uduchowienia-czy-niebezpieczny-zabobon/.

Data:

Kamil Cywka

The Spinning Top Blog - https://www.mpolska24.pl/blog/kamilcywka

Misją The Spinning Top Blog jest promowanie wolności, samodzielnego myślenia oraz świadomego życia we wszystkich jego aspektach.

Komentarze 7 skomentuj »

Autor uważa, że wszelakie zło na świecie to wina religii? Bo gdyby nie ona to by nie było wojen? Tortur? Zabiajania? Wypaczania nauki?

To ja proponuję zabawę. A wręcz wyzywam. Proszę napisać taką bajkę. Gdzie nie byłoby religii, a byłaby tylko natura ludzka i byłoby to zgodne z rzeczywistością.
Bo jak ZNOWU przeczytałem o tych mitycznych hamowaniu nauki, wyprawach krzyżowych etc to zostało tylko łapy załamać.
Jak dla mnie wynik jest przeciwny. To średniowiecze miało swoje uroki.

Nie wiem, w którym miejscu w tym tekście wyczytałeś, że uważam, że wszelakie zło na świecie to wina religii i że gdyby jej nie było, to nie byłoby wojen itd. :-). Nie najlepiej wychodzi mi opowiadanie bajek, więc zrezygnuję z uczestnictwa w proponowanej przez Ciebie zabawie;-). Poza tym jedną z największych bajek, jaką od lat sobie opowiadamy, jest "ludzka natura". Coś takiego nie istnieje. Każdy z nas jest produktem kultury, wykształcenia, społeczności, w której żyje i systemów, w których funkcjonuje. Gdyby istniała ludzka natura, rodzilibyśmy się ze skłonnością do wojny, a od urodzenia bylibyśmy np. rasistami. Nikt się nie rodzi z takimi rzeczami, nie są też przekazywane w genach. Hamowanie nauki, wyprawy krzyżowe itd. to już zupełnie inny temat. Aha, jakie to uroki miało średniowiecze? Mi się kojarzy z feudalizmem, wspomnianymi wyprawami krzyżowymi, paleniem na stosie, dominacją religii w życiu społecznym, wojnami i skrajną biedą dolnych warstw społecznych wyzyskiwanych przez władców.

Kamil Cywka "zobacz też"
Jak uważasz, że natura ludzka jest be i nie istnieje to i ten biedny człowieczek nie ma skłonności do grzechu to faktycznie, może nie ma o czym gadać. Świat jest cudoffny.
Wywalić religię i będzie wspaniale, oh wait.
Bo co? Zło się bierze z wojny, czy wojna ze zła?
Wyzysk rodzi chciwość, czy chciwość rodzi wyzysk? etc
Z czegoś to się bierze. Albo jest inaczej? Dobrze jest dopiero jak ludzie chcą być dobrzy?

"Każdy z nas jest produktem "
Ceteris paribus. Jeżeli zmieniasz jeden warunek (wywalasz religię) tworzysz inne.

"Każdy z nas jest produktem kultury, wykształcenia, społeczności, w której żyje i systemów, w których funkcjonuje"
Zamieniłeś jedną religię w drugą.
Upatrzyłeś sobie pewien raj (bez religii, genialne, dobre społeczeństwa etc), szukasz swojego Chrystusa (wykształcone i świadome społeczeństwo), znajdujesz swoje zło (religia i ciemnota), pewnie masz jakieś swoje święte księgi etc (Austriacy?). Jak nie przedstawić wychodzi to samo.
Budowanie pewnego raju, tylko proroków brakuje. Po owocach ich poznacie.
Myślisz, że jesteś pierwszy? :)

Mi się kojarzy
A mi się teraźniejszość kojarzy z socjalizmem, globalnym ociepleniem tj. wypaczeniem nauki "wszelakiej" w imię nowego, lepszego świata, wyzyskiem klas związanych z klasą polityczną. Wyprawami wojennymi dla ropy i innych partykularnych interesów, czy hegemonią społeczną przy pomocy "nauki".
To samo przypadeg? Nie sondze. Ancien Regime prezentuje się znacznie lepiej niż teraźniejszość. Choćby przez brak rewolucji i wojen totalnych, którze paradoksalnie przyszły z rozwojem technologicznym i nauki. To samo choćby bombka atomowa.

Bo hamowania nauki nie było. Tylko dbano o jej czystość. Marks by albo skończył jak heretyk Bruno, albo odmawiał zdrowaśki jak Galileusz. Ludzie nie ginęli za wolność, ale za herezje (i wystąpienie przeciw ładowi). Święte wojny to były z innymi kręgami cywilizacyjnymi. Co jest powiązane z nami, a nie religią samą w sobie. Wojna 30 letnia była przeciwko Habsburgom. Palenia na stosie? Ilu ich spłonęło? Jak wyglądały sądy inkwizycyjne? Kim byli inkwizytorzy?

skrajną biedą dolnych warstw społecznych wyzyskiwanych przez władców
http://img4.demotywatoryfb.pl//uploads/201211/1353806969_yyleaz_600.jpg
Poza tym sprawdziłbym hasło "maltuzjanizm". Bo średniowiecze to X-XVIw. Te czasy miały swoje limity.
Tak to jest nowoczesność i rozwój nauki.
O etyce i moralności także można elaboraty pisać.

Cirrus Logic Nie wiem, czy ktoś Ci zwracał na to uwagę, ale masz fatalny styl prowadzenia dyskusji:-). Przypominam, że ten konkretny wpis traktuje bardzo ogólnie o religii i różnych mitach i przekłamaniach utrwalanych przez kościół katolicki. Tymczasem mnogość nazwisk, haseł i terminów, które przytaczasz sprawia, że Twój komentarz traci sens. Od Galileusza do Marksa to kawał czasu. Być może tylko ja nie nadążam za Twoim tokiem myślenia, ale to już pozostawiam ocenie pozostałych komentujących. W takim gąszczu nawet nie wiadomo do czego się odnieść, chyba serwer mpolska by się zawiesił, gdybym miał na to wszystko odpowiadać.

Jestem tu stosunkowo nową osobą, a Ty najbardziej aktywnym komentatorem. Szanuję to, że się udzielasz, również przy moich wpisach. Ale jeśli będziesz wkładać mi w usta słowa, których nie powiedziałem, bądź sugerować, że jestem jakimś fantastą i tworzę sobie jakiś "raj" bez religii, za to ze świętymi księgami typu Austriacy, to właśnie wtedy nie będziemy mieli o czym gadać, a nie dlatego, że nie zgadzamy się co do istnienia natury ludzkiej. Pomyśl nad tym. Łączę pozdrowienia - całkiem szczere, bez kontekstów/podtekstów.

Kamil Cywka Jakiś czas temu ktoś mi coś podobnego napisał, ale nie ważne.
Tak się dzieje, jak chce się upchać jak najwięcej rzeczy w jak najmniejszej pigule, ale rozszerzając i wypisując rzeczy które poruszyłem i nad którymi IMO warto się zastanowić.

Jaka jest natura człowieka; czym motywuje swoje działania; jakie są jego ograniczenia (w szczególności rozum) [chrześcijańska krytyka człowieka, 10przykazań, 7grzechów głównych, grzech pierworodny etc],
Czym <w swojej istocie> jest wiara i religia. Na czym się opiera. Jak się odnosi do człowieka i jego natury oraz ograniczeń (głębiej nie powierzchownie o bajkach o "bogu" co sobie świat stworzył). Jakie jest jej przeznaczenie? [ignostycyzm]
Ponadto, jeżeli dyskutujemy o pewnych ramach czasowych i piszemy o zmianach. Trzeba wziąć pod uwagę kolejne zmiany, które one implikują; co w zamian, jak się to będzie sprawować [fiasko każdej rewolucji]

Jestem najbardziej aktywnym komentatorem tylko i wyłącznie dlatego, że lubię zestawiać poglądy z innymi. Jako, że praktycznie nikt tak nie robi, bo po prostu przyjmuje ex cathedra? Nic na to nie poradzę, a, że świat byłby piękniejszy?
Co też swoje implikuje

Ale co mi szczególnie nie pasuje.
"wpis traktuje bardzo ogólnie o religii i różnych mitach i przekłamaniach utrwalanych przez kościół katolicki"
"Celowość".
Robimy coś bo mamy jakiś cel, ale to dalej nic nie wyjaśnia.
Piszesz ten tekst, bo ma jakiś cel. Bo masz określone poglądy.
Dla ciebie to mit. Dla mnie to tylko interpretacja powierzchni pewnej "istoty", której rdzeń,a co ważniejsze cel jest znacznie bardziej interesujący. Ergo poruszasz tylko skrawek pewnego większego obrazu, ale co ważniejsze ładu. Ważny jest cel i przeznaczenie całości. To co z tego wynika.

Ludzi w 100% racjonalnych była armia i co z tego wynika? Kompletnie nic? Czy coś to zmieniło? Chyba tylko uwydatniło, że ludzka natura jest jaka jest.

W ogóle jak człowiek ma wątpliwości co do pisma, to ładuje do teologa, a nie do pierwszego lepszego "wierzącego", albo co gorsza poddaje pod demokrację (dziwić się, że KK jest hierarchiczny, a protestantyzm ugiął się pod nihilizmem).

Babolońskie magi. "Ateista, który szanuje wierzących". I inne bajeczki dla naiwniaków i "odnalezionych inaczej".

Sowiecka czy syjonistyczna propaganda? Czuję tu swąd masonerii rytu francuskiego. Choć w zasadzie wszystkim naszym wrogom zależy na wykorzenieniu wiary w Pana Jezusa Chrystusa - tego co w Polakach głębokie, dobre, prawdziwe i piękne.

Niedoczekanie wasze, szatańskie sługusy, choć może autor do nich wcale nie należy... pewności nie mam. Ale mam się na baczności. Zbytnio to wszystko przewidywalne.

"Nie oczekujmy od biznesu zachowań nieracjonalnych. Jeśli oczekujemy patriotyzmu – oczekujmy go i egzekwujmy od parlamentarzystów, ministrów, premiera. Patriotyzmu, który nie polega na nadawaniu nazw, stawianiu pomników – ale na budowaniu państwa przyjaznego i hydraulikowi i korporacji. Z którego mało kto ma ochotę wyjechać do Londynu, czy przenieść markę na Cypr."

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.