Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Viva la Revolution!

Na taką rewolucję ludzkość czekała od setek lat. Nareszcie połączenie technologii, możliwości Internetu i ludzkiej pomysłowości dało nam potężny oręż w walce z kłamstwem i niesprawiedliwością. Nie jesteśmy już bezbronni. Możemy podjąć walkę. Mimo że na tym etapie to wciąż walka Dawida z Goliatem, to przynajmniej mamy czym walczyć…

Viva la Revolution!

Francuzi powiedzieliby „Viva la Revolution!”. Ale rewolucje zwykle kończą się tym, że władzę przejmuje kolejny populista bądź despota, a piękne hasła i transparenty lądują na śmietniku historii. W tym przypadku może być inaczej. Dla takiego fanatyka wolności jak ja to coś więcej niż rewolucja. To tak jakby sam Jezus Chrystus ponownie zstąpił z niebios, by odnowić oblicze ziemi, tej ziemi. Minęło sporo czasu, odkąd ostatni raz nas odwiedził. Jak wiadomo, jego pomysł z ukrzyżowaniem jako zbawieniem dla ludzkości nie wypalił. Idąc z duchem czasu, tym razem Jezus przyjął formę cyfrową i chce nam dać jeszcze jedną szansę, być może ostatnią. Tą szansą są waluty cyfrowe. Jak i czy ją wykorzystamy, zależy tylko od nas.

Ostatnio cena Bitcoin (BTC) przekroczyła psychologiczne 1000 USD. W ślad za BTC poszły inne waluty cyfrowe, bo są ich w tej chwili dziesiątki. Ich ceny rosną w postępie geometrycznym, często po kilkadziesiąt procent dziennie. Powstają kolejne giełdy, które nimi handlują. Ludzie wpadli w szał i rzucili się na LTC, NMC, PPC, XPM i inne literki w nadziei, że któraś z nich powtórzy sukces BTC. Każdy chce uszczknąć coś dla siebie. Jedni eksperci tonują nastroje i ostrzegają przed bańką, inni prognozują dalsze wzrosty i astronomiczne ceny. Kto ma rację?

BTC

Ten szał przypomina mi tulipomanię z XVII-wiecznej Holandii. Wtedy to ludzie stracili głowę dla…cebulek tulipanów. U szczytu tej manii w 1635 r. jedna cebulka kosztowała ok. 2,5 tys. guldenów (lepsze gatunkowo nawet 6 tys.), podczas gdy średni roczny dochód ówczesnych Holendrów wynosił 150 guldenów. W momencie tworzenia tego wpisu BTC kosztuje w przeliczeniu ok. 3300 PLN, czyli prawie jedną średnią krajową. Giełdy handlujące walutami cyfrowymi to jedno wielkie kasyno, a galopujące ceny tych walut to bańka epickich rozmiarów. Czy jesteśmy już na jej szczycie? A może to dopiero początek? Trudno powiedzieć. Cena może się jeszcze znacznie zwiększyć, dwu-, trzy-, pięciokrotnie. Kto to wie? Choć akurat z bańkami zwykle jest tak, że jeśli wiemy o czymś ty i ja, to jest już bliżej niż dalej pęknięcia. Ci, co zainteresowali się tematem, gdy BTC kosztował 2, 5, 10 czy nawet 100 USD, dziś są milionerami. Cała reszta nie zna dnia ani godziny…

Tyle że w tym całym zamieszaniu nie chodzi o cenę. Tu chodzi o ideę. A idea walut cyfrowych jest piękna i rewolucyjna. Przyjrzyjmy się jej założeniom właśnie na przykładzie BTC.

  1. Podaż BTC jest algorytmicznie ograniczona do maks. 21 mln. Oznacza to, że nigdy nie będzie ich więcej, co eliminuje problem inflacji.
  2. BTC nie ma centralnego emitenta. BTC nie tworzy żaden rząd, instytucja czy bank. Nikt nie ma kontroli nad jego emisją, bo BTC działa w rozproszonych sieciach P2P, na tej samej zasadzie, co np. torrenty.
  3. Transakcje z użyciem BTC są dokonywane w czasie rzeczywistym. Mechanizm jest identyczny jak w przypadku poczty e-mail. Żeby przesłać komuś swoje BTC, wystarczy znać adres jego elektronicznego portfela (aplikacja do zainstalowania na komputerze). Odbywa się to bez udziału pośredników. Nie potrzeba do tego banku, który przetworzy transakcję i naliczy za to opłatę.
  4. Wokół idei BTC rozwija się prężnie działająca społeczność, która tworzy aktualizacje oprogramowania, zabezpieczeń itd.

Czy nie tego zawsze chcieliśmy? Żeby banki nie mogły tworzyć pieniędzy z niczego, przez co tracą one na wartości (szerzej o tym: http://thespinningtopblogger.wordpress.com/2013/10/25/co-ty-kurwa-wiesz-o-pieniadzu/)?. Żeby nie trzeba było czekać na przelew i jeszcze za niego płacić? A przede wszystkim – żebyśmy wreszcie mogli, jako obywatele, lokalna społeczność bądź ludzkość, sami decydować o tym, czego chcemy używać jako waluty? Wszystkie te korzyści zapewniają nam waluty cyfrowe.

BTC spełnia wszystkie kryteria waluty:

  • środek wymiany (coraz więcej firm wprowadza możliwość płacenia w BTC; w Kanadzie pojawił się nawet pierwszy bankomat);
  • jednostka rozliczeniowa (można ją dodać, odjąć, pomnożyć, podzielić);
  • przenośność (BTC można przechowywać na komputerze lub pendrivie lub przesłać przez Internet);
  • trwałość (z pewnością większa niż papier, którego używamy obecnie);
  • podzielność (przy obecnych cenach nawet do wielu miejsc po przecinku);
  • zamienność (za moje 1 BTC kupię dokładnie tyle samo co ty za swoje).

Zagrożenia

W dobie Internetu, płatności mobilnych, zakupów przez Internet oraz bankowości elektronicznej waluty cyfrowe to idealne rozwiązanie, a przy tym pozbawione niedoskonałości walut papierowych. Ale każdy kij ma dwa końce. Zgodnie z tym, co piszę we wpisie pod tytułem „Waluta a pieniądz” (http://thespinningtopblogger.wordpress.com/2013/11/10/waluta-a-pieniadz/), waluta to nie to samo co pieniądz. Czy BTC może być pieniądzem? I tak, i nie.

Pieniądz od waluty odróżnia to, że ten pierwszy utrzymuje siłę nabywczą w długim okresie. Czy tak będzie z BTC? Tego nie wiemy. I nie dowiemy się co najmniej przez najbliższe kilkadziesiąt lat, bo to najkrótszy horyzont, jaki możemy przyjąć. Gdy już kurs względem walut papierowych się ustabilizuje, teoretycznie BTC nie powinien tracić na wartości w dłuższej perspektywie, bo algorytm nie pozwoli wygenerować więcej niż 21 mln monet. Co to oznacza? To że BTC samodzielnie nigdy nie zastąpi papierowych walut, bo w swoją konstrukcję ma wpisaną deflację. Między innymi dlatego powstają kolejne waluty podobne do BTC, z niższymi lub wyższymi limitami podaży. Wydaje mi się, że z czasem utworzy się pewien „koszyk walut”, konkurujących o nasze zainteresowanie. Jako że BTC był pierwszy i dobrze się przyjął, może służyć dla pozostałych walut z koszyka jako punkt odniesienia, takie „elektroniczne złoto”, albo jak kto woli „złoto 2.0”. Ale jest pewien problem…

Oprócz tego, że pieniądz musi utrzymywać siłę nabywczą w długim okresie musi również być na czymś oparty, np. na pracy. Ilość złota fizycznego jest niewielka, podobnie jak BTC, co nadaje im obojgu wartość, tyle że jak dotąd nie wymyślono żadnej chemicznej formuły na tworzenie złota, za to walut cyfrowych już teraz jest kilkadziesiąt. Poniżej przepiękna grafika ilustrująca ilość złota na świecie:

http://demonocracy.info/infographics/world/gold/gold.html.

Poza tym złoto cholernie ciężko się wydobywa. Wydobycie jednej uncji to dziś koszt ok. 1200 USD. Przy obecnych cenach wydobycie jest już na granicach opłacalności. A jak „wydobywa się” BTC?

Projektując BTC, Satoshi Nakamoto, jego rzekomy twórca, dobrze wiedział o tym, że pieniądz musi mieć pokrycie w pracy, bo inaczej będzie bezwartościowy i ludzie prędzej czy później się zorientują, jak w przypadku dolara. Wymyślił więc, że BTC, podobnie jak złoto, też będzie „wydobywane w kopalniach”, tyle że przez…komputery. Z tego co rozumiem, BTC to taki ciąg/blok znaków, który komputer musi odgadnąć. W tym celu sprawdza po kolei wszystkie możliwe kombinacje, aż znajdzie BTC. A więc są ponoszone koszty: energia elektryczna, zasoby, sprzęt komputerowy, moc obliczeniowa i czas. Na ile można to nazwać pracą, to już ocenią ludzie – bo to przecież od nich zależy, czy zaakceptują BTC i inne waluty cyfrowe.

Oczywiście są też inne zagrożenia. Wśród najważniejszych możemy wyróżnić:

1. Regulacja. Rządy potrafią uregulować i nałożyć podatki na wszystko. Kraje skandynawskie już dziś przebąkują o podatku VAT na BTC. Jeśli danemu rządowi nie spodoba się BTC lub inna waluta cyfrowa, zrobi wszystko, by zniechęcić ludzi do jej używania.

2. Pozorna anonimowość. Ponoć amerykańskie agencje bezpieczeństwa używają do szyfrowania tego samego klucza co BTC. Rewelacje Edwarda Snowdena pokazują, że amerykański rząd inwigiluje wszystko i wszystkich. Nie czarujmy się, w przypadku walut cyfrowych nie jest i nie będzie inaczej.

3. Wątpliwa wartość. Każdy, kto ma większe pojęcie o programowaniu, może zaprojektować walutę cyfrową, a potem puścić ja w obieg i promować. Już dziś jest ich kilkadziesiąt. Komputery mają coraz większe moce obliczeniowe i zużywają coraz mniej energii. Za chwilę może się okazać, że ta „praca” wcale nie jest taka ciężka.

To tylko niektóre z zagrożeń i wyzwań, jakie stoją przed walutami cyfrowymi. Ale niepewność i strach nie powinny przesłaniać potencjału, jaki w nich drzemie. Mogą stanowić doskonałe uzupełnienie dla innych form płatności, inwestycji i sposobów oszczędzania. Bańka swoją drogą, ale dla mnie waluty te są definicją wolności i swobody wyboru. Koniec końców i tak zadecyduje czynnik ludzki. Jeśli ludzie uznają, że coś ma wartość i będą chcieć tego używać, to żadne lamenty, analizy i wypowiedzi tego nie zmienią. Tej rewolucji nie da się już zatrzymać. Ona przyjdzie również do ciebie – czy tego chcesz, czy nie, i czy się tym interesujesz, czy nie. Nie ma się co spinać, ja też nie załapałem się na wzrosty ;-). Viva la Revolution!

baby

Zobacz też: http://thespinningtopblogger.wordpress.com/2013/11/20/spoleczenstwo-bezgotowkowe/.

Kamil Cywka

The Spinning Top Blog - https://www.mpolska24.pl/blog/kamilcywka

Misją The Spinning Top Blog jest promowanie wolności, samodzielnego myślenia oraz świadomego życia we wszystkich jego aspektach.

Komentarze 6 skomentuj »

http://pclab.pl/news55859.html
"Pieseł ma swoją walutę! Tak bardzo fajna, wow. Uszanowanko"
Tytuł tego artykułu idealnie oddaje to co myślę o tej walucie jak i każdej innej krypto walucie.
Wbrew pozorom ilość tego pieniądza jest problemem. Ma wielkość maksymalną co jest na swój sposób złe, bo się stale bogacimy (nawet złoto przyrasta). Dodatkowo, żeby go wydobyć trzeba włożyć brew pozorom masę realnej forsy na sprzęt do kopalnictwa (aby było wydajnie) oraz prąd który to zasili. Jakby nie było, kopać, znaczy kopać. Przez co faworyzuje tych którzy wystartowali jako pierwsi. A ewentualny wysyp kolejnych "walut", tylko sprawę pogarsza. Przez co kolejnym problemem jest wartość spekulacyjna. Można napisać, że wartość w tej chwili jest taka, ale można też napisać, że na początku grudnia była sporo wyższa ~1200$ vs ~700$. Zostaję przy rządowcu. A osobom które zrobiły na tym kasę, gratuluję.

btw.
http://en.wikipedia.org/wiki/Flooz.com

Witaj :-). Koniec końców to ludzie zdecydują, czy będą chcieć czegoś używać jako waluty, czy nie. I ani Twoje, ani moje przemyślenia na ten temat niczego nie zmienią :-). A konkurencji w postaci nowych walut nie należy się bać - konkurencja może tylko pomóc. A waluta z psem wygląda zabawnie - jeśli ludzie uznają, że ma dla nich wartość i chcą jej używać do transakcji między sobą, to też żadne teorie nie pomogą, jakkolwiek słuszne by nie były. Serdeczne pozdrowienia!

Kamil Cywka Ja nikomu nie bronię, tylko będę gratulował osobom które na tym kasę zrobią ;p

Cirrus Logic Nie odniosłem wrażenia, że komuś czegoś bronisz;-). Ja też gratuluję osobom, które zrobiły na tym kasę. Trzeba było mieć nosa i odwagę, by wejść w coś tak innowacyjnego. Przecież na początku to niczym się nie różniło od pieniędzy z gier komputerowych typu Warcraft itd. :-)

Tomasz Włodarczyk 10 lat 5 miesięcy temu
+2

"Tyle że w tym całym zamieszaniu nie chodzi o cenę. Tu chodzi o ideę. A idea walut cyfrowych jest piękna i rewolucyjna. Przyjrzyjmy się jej założeniom właśnie na przykładzie BTC."

Kamil popełniasz jeden błąd w tym wywodzie. który rzutuje na całość przesłania, a mianowicie zakładasz, że chodzi tu o idęę :)

Musze Cię wyprowadzić z błędu - tu chodzi tylko i wyłącznie o ZYSK ;)

I zgadzam się że sytuacja jest łudząco podobna do tej z Tulipanami i na 99% tak samo się skończy ;)

Tomasz, oczywiście masz rację - argumenty finansowe i spekulacyjne też należy brać tu pod uwagę, ale jeśliby spojrzeć na to z innej strony, to:

1. Od pojawienia się kart kredytowych (zdaje się lata 50.?) w sektorze finansów i bankowości nie było poważnej innowacji, która, że tak powiem, mogłaby zmienić świat. Tą innowacją są waluty cyfrowe. Czy zmienią świat? Nie wiem. Wszystko się może zdarzyć - tak jak mówiłem, zdecydują ludzie. W każdym razie waluty cyfrowe mają wszelkie właściwości ku temu, by puścić z torbami model działalności banków i firm, takich jak chociażby Western Union.

2. Jak w przypadku każdego aktywa, są ludzie, którzy na nim spekulują i ludzie, którzy je akumulują z przekonania. Kwestia tylko tego, w którą stronę się to przechyli.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.