Dzisiaj, proszę Państwa, mniej poważna notka, ale na temat niezwykle relewantny, bo dotyczący skrajnego chamstwa i wieśniactwa. Otóż nie do końca zamierzenie obejrzałem sobie pewien filmik na Youtube przedstawiający jazdę samochodem na kursie prawa jazdy. Materiał ogólnie rzecz ujmując nie bardzo mnie zaciekawił dopóki z przerażeniem nie uświadomiłem sobie, że prymityw-instruktor zwraca się do kursantki na „ty”…
W tym momencie od razu przypomniała mi się pewna sytuacja, która miała miejsce 2 lata temu, kiedy byłem na wakacjach u rodziny. Otóż stałem sobie pod Mcdonaldem i czekałem na swojego wujka, który miał po mnie przyjechać samochodem. Wtenczas podjechał pojazd oznaczony literą „L”. Kierowca rzeczonego pojazdu odkręcił szybę i powiedział do mnie „Arek?”. Pytanie mnie zamurowało, bo ani nie mam na imię Arek, ani nie wypiłem z rzeczonym, mniej więcej 50-letnim chamem bruderszaftu. Nawiasem mówiąc bardzo pilnuję, aby nie pić nic w towarzystwie plebsu, w szczególności starego, bo później nie wiedziałbym, do kogo mówić po imieniu, a do kogo mówić, że z nim po imieniu nie jestem. Wobec patologii, w obliczu której stanąłem, podszedłem do samochodu służącego do nauki jazdy i powiedziałem „dla ciebie pan Paweł”. Bardzo lubię wspominać późniejsze zdziwienie, nerwy i przeprosiny ww. chama, do którego dopiero stopniowo docierało, że zachował się podwójnie kretyńsko.
Może ktoś z Państwa wie coś z autopsji w kwestii chamstwa instruktorów prowadzących zajęcia na kursie prawa jazdy? Zachęcam do dzielenia się tym w komentarzach.
mPolska24
