Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Ukraina to nasza sprawa

Ukraina w Europie to nasza racja stanu – mnie nie zaskakuje wspólnota poglądów na ten temat zaprezentowana dzisiaj przez Kaczyńskiego i Michnika. Jest oczywista, mogą się różnić na każdy temat, ale nie na ten czy pożądanym sąsiadem dla nas jest demokratyczna, wolna Ukraina uczestnicząca w tych samych strukturach politycznych co Polska, czy Ukraina zniewolona, rządzona z Kremla.

plac-300x240.jpg     Kiedy piszę ten tekst prezydent  Janukowycz rozważa wprowadzenie stanu wyjątkowego, Ukraińcy kolejny dzień demonstrują w Kijowie i innych miastach swojego kraju, a  premier Tusk spotyka się ze swoimi ministrami, chyba tylko po to, by dać komunikat, że coś w końcu zauważył. 

Po 1989 roku w jednej sprawie istniał consensus wszystkich znaczących sił politycznych w kolejnych parlamentach – w podstawowych założeniach polityki zagranicznej. Była to integracja Polski ze strukturami politycznymi i wojskowymi świata zachodu oraz wspieranie niepodległościowych dążeń oraz wejścia w te same struktury zachodnie narodów sąsiadujących z nami na wschodzie      Kiedy piszę ten tekst prezydent  Janukowycz rozważa wprowadzenie stanu wyjątkowego, Ukraińcy kolejny dzień demonstrują w Kijowie i innych miastach swojego kraju, a  premier Tusk spotyka się ze swoimi ministrami, chyba tylko po to, by dać komunikat, że coś w końcu zauważył. Po 1989 roku w jednej sprawie istniał consensus wszystkich znaczących sił politycznych w kolejnych parlamentach – w podstawowych założeniach polityki zagranicznej. Była to integracja Polski ze strukturami politycznymi i wojskowymi świata zachodu oraz wspieranie niepodległościowych dążeń oraz wejścia w te same struktury zachodnie narodów sąsiadujących z nami na wschodzie Doktryna wypracowana przez Mieroszewskiego i Giedroycia łączyła najbardziej nawet różniących się w sprawach wewnętrznych polskich polityków.

Pierwszym ministrem spraw zagranicznych III RP , który doktrynę tę odrzucił, był Radosław Sikorski. Uznał doktrynę ULB za archaiczną, przesyconą „jagiellońską” mocarstwowością, przeciwstawiając jej koncepcję „piastowską” – zwrócenia się na zachód i ograniczenia aktywności na wschodzie. Najdokładniej taką minimalistyczną postawę opisał Bartłomiej Sienkiewicz (wtedy jeszcze nie minister spraw wewnętrznych) formułując teorię państw buforowych – które byłyby na poziomie globalnym „współzarządzane” przez Rosję i Polskę. Biorąc pod uwagę imperialne resentymenty Rosji oraz realne możliwości Polski,  dosyć oczywistym jest, że takie „współzarządzanie” oznacza w praktyce przesunięcie granicy rosyjskiej dominacji na Bug.

Efektem tej bierności jest w jakiejś mierze sytuacja na Białorusi, a w dużej mierze to co obserwujemy na Ukrainie. Polska dyplomacja biernie obserwowała zabiegi Rosji o odzyskanie wpływów na Ukrainie, realne plany integracyjne nie powstawały, nie pracowano nawet studyjnie nad rozwiązaniami podstawowych, przewidywalnych trudności Ukrainy w przypadku jej europejskiego wyboru – że wspomnę tylko  o bezpieczeństwie energetycznym (nota bene – my też byśmy skorzystali na opracowaniu scenariusza na wypadek „zakręcenia kurków” – już to przeżywaliśmy).

Proeuropejskie  wystąpienia Ukraińców zupełnie zaskoczyły nasz rząd. Premier dziś powołuje zespół antykryzysowy, który powinien istnieć co najmniej od tygodnia. Przecież obserwujemy destabilizację systemu u naszego sąsiada! Minister Sikorski zauważył problem ukraiński dopiero kiedy dowiedziawszy się o planowanym wyjeździe prezesa PiS do Kijowa skomentował to na twitterze żenującym wpisem o potencjalnie traconych polskich miliardach i korupcji na Ukrainie. Minister Sikorski generalnie jakby słabiej się czuje w sprawach zagranicznych, odżywa kiedy może dołożyć opozycji, pewnie odreagowuje jakieś traumy z czasów, gdy działał w ROP czy rządzie Kaczyńskiego.

Koncepcja Sikorskiego poniosła klęskę, ale nadal jest chroniony „tarczą antypisowską” – zjawiskiem polityczno-medialnym, w którym każdy z PO jest obdarzony domniemaniem racji absolutnej,  nie wolno skrytykować ministra obecnego rządu, bez zakwalifikowania do zwolenników Kaczyńskiego, Macierewicza itp.

Obraz polityki Sikorskiego jest odrobinę maskowany aktywnością części polskich europosłów i działaniami prezydenta Komorowskiego, które podtrzymywały bezpośrednie relacje polsko-ukraińskie.

Tak czy inaczej nie wiem, czy premiera stać w tej sprawie na bierność – czas skorygować błędy i wrócić z polską polityką na wschód.

Ukraina w Europie to nasza racja stanu – mnie nie zaskakuje wspólnota poglądów na ten temat zaprezentowana dzisiaj przez Kaczyńskiego i Michnika. Jest oczywista, mogą się różnić na każdy temat, ale nie na ten czy pożądanym sąsiadem dla nas jest demokratyczna, wolna Ukraina uczestnicząca w tych samych strukturach politycznych co Polska, czy Ukraina zniewolona, rządzona z Kremla. Pomoc protestującym Ukraińcom, wsparcie ich europejskich dążeń to nie tylko moralny obowiązek – ale także nasz interes. Nawet jeśli, w wyniku poszerzenia UE zamiast 300 mld jakiś premier przywiezie z Brukseli 150 – to naprawdę nie warto? Unia Europejska to nie tylko dotacje (choć dla nas, nadal należących do biednych bardzo przyjemna rzecz), to przede wszystkim  strefa bezpieczeństwa i stabilizacji. W Polsce, przez którą przetoczyły się obie wielkie wojny XX w. powinniśmy to rozumieć najlepiej. Ukraina, może z czasem Białoruś w Europie to oddalenie od nas Rosji, która nadal cierpi na chorobę imperialną i rządzi się standardami odległymi od europejskich. Trudno sobie wyobrazić lepszy interes.

Jest jeszcze coś, o czym nawet strach pisać w kraju, w którym obrodziło ostatnio tylu przemawiających nosowo „realistów politycznych”. Którzy wiedzą, że się „nie uda”, „że Putin nie pozwoli”, że „Europa nie poprze” , że „niemożliwe” , że „to nie nasza ciepła woda” . Solidarność jest wartością. Wolność jest wartością. Ukraińcom należy się nasz ludzki odruch wsparcia dla walczących o wolność. Takiego wsparcia, jakie otrzymywaliśmy my w latach 80-tych i 90-tych. Takiego jakiego my potrafiliśmy udzielić uznając 2 grudnia 1991 suwerenność Ukrainy jako pierwszy kraj na świecie. Jakim potrafiliśmy się wykazać w trakcie „Pomarańczowej Rewolucji”. Niewielu rzeczy Ukraińcom dziś można zazdrościć. Ale pozytywnej emocji dążenia do wolności, nadziei, zazdrościć można.

Dajmy się tej pozytywnej emocji porwać – popierając Ukraińców w naszym wspólnym interesie.

Marcin Celiński

Data:
Kategoria: Świat
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.