Sędziowie, gdy będą wiedzieć, że dziś, jutro i za 10 lat każdy nadal będzie mógł przeczytać ich wyroki i uzasadnienia bardziej będą się przykładać do pracy i zastanowią się dwa razy zanim popełnią jakiegoś babola. To nie jest pusta teoria. Dwa lata temu ówczesny minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, pytał odpowiedzialnego za pilotażowe wdrożenie publikowania w internecie wyroków w apelacji wrocławskiej o to jak to działa w praktyce i usłyszał: „Najpierw narzekali, że będą potrzebowali więcej czasu na pisanie wyroków. Teraz po prostu bardziej się przykładają.”
2. Sporządzić i udostępnić dane o ilości spraw prowadzonych, zamkniętych, trwaniu prowadzonych spraw, oraz o ilości wyroków uchylonych w wyższej instancji według sędziego i sądu.
Sama baza wyroków będzie narzędziem pożytecznym. Ale by ułatwić odnalezienie się w gąszczu tych informacji zwykłym obywatelom należy na jej podstawie automatycznie generować zestawienia liczbowe, które pozwolą na szybkie sumaryczne zapoznanie się z pracą sędziego i porównanie jej do pracy innych sędziów. Wystarczy raz dobrze zaprogramować komputer, by dane te automatycznie i bezkosztowo same się tworzyły i udostępniały przy okazji zapisywania kolejnych wyroków w bazie danych.
3. Upublicznić wszystkie informacje o sprawach prowadzonych przeciw sędziom.
Informacje o wszelkich postępowania dyscyplinarnych i sprawach sądowych powinny być dostępne obywatelom. Podnoszony czasem argument o tym, że będziemy krzywdzić sędziów, którzy na koniec postępowania okażą się niewinni, czy też że będziemy podważać autorytet sędziów wywlekając ich nawet najdrobniejsze grzeszki na widok publiczny są nielogiczne. Jeśli sędzia okaże się niewinny to znaczy, że jest niewinny! A samo upublicznianie grzechów i grzeszków sędziów będzie nie tylko edukować obywateli lecz również da nam pewność, że procesy samooczyszczania rzeczywiście funkcjonują. Inaczej, jak dotychczas będziemy skazani na plotkę i domysł, że sędzia, sędziemu oka nie wykole.
4. Dla każdego sędziego w internecie udostępnić szczegółowe informacje n/t awansu zawodowego.
Co do zasady to należy zlikwidować awans urzędniczy sędziów przez administracyjną funkcję do sądu wyższej instancji. Przerabia on sędziów w urzędników, którzy nie chcą podpaść kolegom ze swojego sądu i sądów wyższych instancji oraz szukają uznania w ministerstwie. Ale póki jest ten awans to należy wszelkie informacje z nim związane udostępniać obywatelom. A gdy w końcu uczynimy z sędziego ukoronowanie kariery prawniczej to wtedy będziemy wymagać, by publicznie dostępna była informacje o całej karierze zawodowej sędziego.
5. Upublicznić wyniki kontroli sądów przez sądy wyższej instancji i Ministerstwo Sprawiedliwości.
Żywotność demokracji potrzebuje spektaklu rozliczania ludzi władzy. Puste zapewnienia, że ministerstwo, środowisko sędziowskie i kontrola instancyjna działają to zbyt mało. By uwierzyć, że sądy są uczciwe i wydajne potrzebujemy dostępu do informacji zaszytych w wynikach wszelakich kontroli. To my obywatele jesteśmy najwyższą władzą i to do nas należą wyniki wszystkich kontroli podlegających nam władz. Od faktu, że dowiemy się, że sędzia wizytator wytyka młodszemu koledze opieszałość w sporządzaniu uzasadnień wyroków nie zawali się poważanie dla wymiaru sprawiedliwości. Wprost przeciwnie będziemy mieli informacje, które pozwolą by autorytet sędziów sprawiedliwych i sprawnych rósł, a pozostałych malał. Chyba o to chodzi? Bo nie o to, by za tarczą tajności i rytualnych zaklęć o powadze sędziów, byli oni nadzy…
6. Realnie udostępnić materiały sprawy dla obywateli/dziennikarzy – skończyć z wymówką, że sędzia ma materiały i są niedostępne.
Gdy wszystkie akta były papierowe a udostępnianie akt komu popadnie groziło ich kompletności ograniczenia w dostępie do akt sprawy były niefortunne, ale zrozumiałe. Dziś gdy powoli, ale jednak coraz częściej dokumenty spraw mają postać elektroniczną, a napewno powinny i mogą mieć, nic nie stoi na przeszkodzie, by akta spraw były z pominięciem informacji wrażliwych dostępne wszystkim obywatelom w czasie rzeczywistym.
7. Upublicznić deklaracje majątkowe sędziów.
Tajne deklaracje majątkowe ludzi władzy są dziwotworem. W demokracji władzę nadzorują obywatele. Nie inni urzędnicy, ale właśnie obywatele. Powiązanie przejrzystości majątku ludzi władzy w tym sędziów z faktem, że ludzie władzy nie są anonimowi w swych lokalnych społecznościach i nie są anonimowi dla mediów umożliwia kontrolę społeczną władzy. Wrzucanie oświadczeń majątkowych do szaf pancernych z napisem tajne mija się z celem. Zwierzchnicy i różne służby i tak mają narzędzia by gromadzić wiedzę dostępną w oświadczeniach majątkowych, ale nie mają zdolność weryfikowania wszystkich oświadczeń. Siłą upublicznionych oświadczeń jest zwielokrotnienie liczby kontrolujących władzę, bo każdy obywatel może porównać to co widzi w oświadczeniu z tym co widzi w rzeczywistości. Argumenty o tym, że ujawnianie deklaracji grozi bezpieczeństwu sędziów należy włożyć między bajki, bo jakoś nie słychać o pladze włamań do domów posłów czy kradzieży ich samochodów, a przecież oświadczenia majątkowe posłów są publicznie dostęne od lat.
Bardzo proste rozwiązanie. Ma Pan głowę Panie Pawle.