Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Jesteśmy na szczycie!

A na szczycie fajnie jest. Co prawda powietrze jest trochę rozrzedzone, więc niedotlenowany mózg może produkować różne brednie. Ale na szczęście ten szczyt, o którym piszę, to prawdziwy wulkan, z którego strzelają gejzery mądrości. Rzecz jasna chodzi o szczyt klimatyczny.

Jesteśmy na szczycie!
Wydaliśmy na tę imprezę 100 milionów złotych. Czyli jakieś grosze, biorąc pod uwagę skalę długu publicznego (ok. 900 miliardów złotych, nie licząc zobowiązań wobec emerytów). Ale nie o pieniądze przecież chodzi (zwłaszcza jak się wydaje cudze), lecz o zabawę. Mieć dobrą zabawę za miliony w Las Vegas czy Monte Carlo to każdy głupi potrafi. Zabawić się w listopadzie na Basenie Narodowym, błędnie zwanym stadionem, wysłuchując historyjek o klimacie, to już sztuka. Sztuka nieudana, bo jak wynika z pierwszych doniesień prasowych, Narodowy świeci pustkami.

Czymś w końcu świecić musi. Bo jakie są ustalenia tego szczytu? Żadne. Zaraz, ale przecież jeszcze cały tydzień przed nami! I co z tego? Zgodnie z programem szczytu nie zorganizowano po to, aby coś ustalić, ale po to, aby się spotkać i zrobić grunt pod kolejny szczyt. Kto czytał "Trzech panów w łódce, nie licząc psa", ten wie, że ma nic lepszego niż dobre przygotowania do przygotowań.

Ale efekt jest – przeloty, transport drogowy, jedzenie, klimatyzacja, tony papieru, komputery i cała reszta wyprodukowały całkiem dużą ilość zanieczyszczeń. Przynajmniej przeciwnik był na miejscu. Ktoś musiał.

Okay, koniec tych śmichów-chichów. Pora na konkrety.

Globalne ocieplenie wymyślił Al Gore i trzeba przyznać, że jest to jedyna rzecz, jaka – na nasze nieszczęście – temu facetowi się udała. Dostał za to nawet Nagrodę Nobla! Czyż to nie jest najlepsze potwierdzenie słuszności tego wynalazku? Cóż, magia nagrody to rzecz w równym stopniu pełna sensu co i blichtru. Wyobrażenie o sensowności tej nagrody dają osoby jej laureatów.

Barrack Obama, 2009 – za to, że jest. Choć złośliwi mówią, że za kolor skóry na stanowisku prezydenta USA. Ale nie daję wiary tym rasistowskim pogłoskom. Nawet mi do głowy nie przyszło, aby fakt bycia Murzynem mógł być powodem nagrody. Wam pewnie też trudno byłoby w to uwierzyć, prawda?

Unia Europejska, 2012 – za to, że jest. Tak po prostu – jak medal za fakt uczestnictwa.

Peres, Rabin, Arafat, 1994 – za to, że przestali do siebie strzelać. Na krótko, ale w Izraelu nawet dzień bez bomby to fajna sprawa.

Henderson, 1934 i Cecil, 1937 – za działania rozbrojeniowe i kampanię pokojową. Tuż przed wybuchem najkrwawszej wojny w historii ludzkości. Gdyby Hilter nie inaugurował roku szkolnego w 1939r., to pewnie pokojowego Nobla dostałby Chamberlain – za to, że przywiózł pokój.

Trzeba jednak przyznać, że czasem komitet noblowski daje nagrody ludziom i organizacjom, które na to zasługują. Cóż, wypadek przy pracy.

Wracając do klimatu – Al Gore to wielki patriota. Po tym, jak USA wyekspediowały znaczną część brudnego przemysłu poza granice państwa, okazało się, że dla krajów opierających gospodarkę na branżach emitujących dużą ilość dwutlenku węgla jest to szansa na rozwój. Rozwój, którego efektem jest bogactwo, czyli… konkurencja dla USA, jeśli chodzi o standard życia. Każdy, kto prowadzi biznes, dobrze to wie – konkurencja jest świetna, ale najlepiej, aby omijała naszą branżę. Naprawdę nie obraziłbym się, gdybym miał monopol na moje usługi na jakimś obszarze :)

Zatem patriota Al Gore wymyślił, że jeżeli pojawi się obiektywna przyczyna, która będzie powstrzymywać rozwój brudnego przemysłu, tym samym USA zachowają pozycję lidera. I tak powstało globalne ocieplenie.

I to jest naprawdę patriotyzm – piszę to bez ironii. Patriota bowiem to ktoś, kto pracuje dla dobra Ojczyzny, a niekoniecznie ten, kto tylko głośno pohukuje, jak on to kocha własny kraj. Pięknie to ujął swego czasu generał Patton – "żołnierz nie idzie na wojnę po to, żeby umierać za ojczyznę, ale po to, aby inny sukinsyn zginął za swoją". Al Gore to niewątpliwie patriota – wypracował i wprowadził w życie światową strategię która przynosi korzyści USA. Bo czy USA przystąpiły do "cieplarnianego" protokołu z Kioto? Nie tylko nie przystąpiły, ale są jego największym oponentem. To oczywiste – to inne sukinsyny mają zarżnąć własne gospodarki…

Podobnie patriotą był wspomniany Neville Chamberlain. Dzięki niemu (oddanie Czechosłowacji Niemcom i puste gwarancje dla Polski) Wielka Brytania co prawda nie uchroniła się przed wojną, ale prowadziła ją daleko od siebie – w Polsce, we Francji, w Niemczech i w Związku Sowieckim. I między innymi dlatego Londyńczycy mają Big Bena i Westminster Hall, a my – Pałac Kultury i Nauki.

Aby nie było wątpliwości – klimat się zmienia. Tego jestem pewien. W XVII wieku można było w zimie przejść suchą stopą przez Bałtyk, a dla odmiany odkryty w X wieku przez Wikingów ląd na północy nazwano Grønland (Grenlandia), czyli Zielona Ziemia. A 22 tys. lat temu lądolód północny pokrywał obszar aż do obecnych Mazur. Jeszcze nie raz Ziemia przeżyje ocieplenie i oziębienie – taki jest naturalny cykl.

I tylko jednego nie rozumiem – skoro rośliny oddychają dwutlenkiem węgla, to czy zmniejszanie ilości tego gazu nie zahamuje rozwoju flory? Bo warto przypomnieć, że rośliny wydychają tlen, którym oddycha człowiek. To się nazywa piłowanie gałęzi, na której się siedzi. Całkiem dosłownie.

stopsocjalizmowi.pl
Data:

Paweł Budrewicz

Stop Socjalizmowi - https://www.mpolska24.pl/blog/stop-socjalizmowi1

Gospodarka to ludzie. To ludzie tworzą dobrobyt, a nie rząd, giełda czy finansjera.

Komentarze 4 skomentuj »

Dyrekcja cyrku w budowie - 60 minut na godzinę
Też warte przesłuchania, stare ale ponad czasowe ;d

Wiesław Musiałowski 10 lat 6 miesięcy temu
+1

Wystarczy ten cytat, a dla bardziej dociekliwych - warto przeczytać cały artykuł.

"I tylko jednego nie rozumiem – skoro rośliny oddychają dwutlenkiem węgla, to czy zmniejszanie ilości tego gazu nie zahamuje rozwoju flory? Bo warto przypomnieć, że rośliny wydychają tlen, którym oddycha człowiek. To się nazywa piłowanie gałęzi, na której się siedzi. Całkiem dosłownie."

Z drugiej strony można powiedzieć, że to założenie ceteris paribus.
Rośliny mogą nie mieć odpowiednich sił "przerobowych", które jeszcze stale uszczuplamy, a sami nie mamy problemu z ewentualnym powiększeniem emisji CO2.

Wiesław Musiałowski 10 lat 6 miesięcy temu

Cirrus Logic Normy powinny dotyczyć wszystkich. Także tych, którzy w ramach ochrony przyrody prowadzą cięcia w Parkach Narodowych pod przykrywką przebudowy drzewostanów. O cięciach na szczycie, prawdopodobnie nie będą mówić. Jeszcze tak nie było aby cokolwiek nie wiązało się z "kasą".

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.