Mamy czarną serię niepowetowanych strat dla naszej polskiej demokracji. Zmarł nie tylko Tadeusz Mazowiecki,ojciec Unii Wolności ale i Wiktor Kubiak, ojciec chrzestny Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Jak my się z tego podniesiemy?
Czy w nadchodzącą niedzielę będziemy mieli podwójną żałobę narodową?
Wiktor Kubiak był jednym z PRL-owskich wizjonerów. W latach 60-tych wylądował w Szwecji, gdzie zajmował się biznesem. Nie wiemy czy robił frytki, przewoził paczki, sprzedawał kasety wideo czy też eksportował drewniane palety. W każdym razie Kubiak trafił - tak jak inni nasi wizjonerzy - na żyłę złota i po Okrągłym Stole wylądował na nowo w Polsce, już jako Pan pełną gębą.
Kubiak był pionierem wizjonerskiego używania biur w Hotelu Marriott. Jego firma Batax, która dostała 32 miliony dolarów od FOZZ, mogła sobie na to pozwolić. Kubiak był człowiekiem z gestem i gościnnym, na czym korzystali w swoim czasie Donald Tusk i jego koledzy. Kubiak dłubał nie tylko przy Kongresie Liberalno-Demokratycznym, dłubał także przy prywatyzacjach i przy muzyce (był przez pewien czas impresario Edyty Górniak i Nataszy Urbańskiej oraz sponsorem musicalu „Metro”).
Z czasem Kubiak odszedł w niebyt. Zamiast zostać w 2007 roku ministrem prywatyzacji lub finansów, wycofał się do Londynu i tam zmarł w wieku 68 lat.
Prosimy o składanie kondolencji na ręce Donalda Tuska lub Grzegorza Żemka.
Na koniec, na otarcie łez mamy pocieszającą wiadomość: Wiktor Kubiak nie był jedynym długowłosym impresario bujnego życia medialno-politycznego III RP. Na szczęście jego alter ego Bruno Valsangiacomo, kasjer ITI i TVN, wciąż żyje i działa.
Wiktor Kubiak, Szwed, kasjer Kongresu Liberalno-Demokratycznego
Bruno Valsangiacomo, Szwajcar, kasjer ITI i TVN