Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Bez planu „B”

Słowa Tuska na pomorskim zjeździe, traktujące o miejscu dla każdego, także dla przegranych, w PO, traktowałbym równie poważnie, jak zapewnienia Chruszczowa o niezłomnej woli zachowania pokoju na świecie. Premier udowodnił, że ma łatwość pozbywania się konkurentów.

            Wybory we wrocławskiej PO nie były lokalną rozgrywką. Nie były nawet wyborami szefa tamtejszego regionu – były starciem przewodniczącego PO, reprezentowanego przez europosła Protasiewicza z wiceprzewodniczącym Schetyną, występującym osobiście.

Pomiędzy Tuskiem a Schetyną trwa zimnawojna – jak ta niegdyś, pomiędzy wschodem a zachodem świata. Oficjalnie nie występują przeciwko sobie i deklarują dążenie do „światowego pokoju” – w praktyce ścierają się przy każdej okazji, w regionach, powiatach.

Po weekendowej turze zjazdów regionalnych Schetyna zachował podobno wpływy w 6 województwach – piszę podobno, bo przecież pozbawiany realnych możliwości „sponsorskich” będzie tracił zwolenników. W PO nie ma frakcji programowych, spajanych emocją ideową – są grupy interesów, oparte na klientelizmie, atrakcyjność wiceprzewodniczącego PO w rozdawaniu korzyści jest obecnie znikoma, a przyszła także pod dużym znakiem zapytania.

Słowa Tuska na pomorskim zjeździe, traktujące o miejscu dla każdego, także dla przegranych, w PO, traktowałbym równie poważnie, jak zapewnienia Chruszczowa o niezłomnej woli zachowania pokoju na świecie. Premier udowodnił, że ma łatwość pozbywania się konkurentów. I potrafi „na Rokitę” – wypychając polityka w krakowską frustrację, „na Olechowskiego” – sprowadzając do roli tak dalece marginalnej,  że sam odchodzi, „na Piskorskiego” w końcu – wysyłając do europejskiej zamrażarki (myląc czujność) i dopadając tam jakąś trzeciorzędną w sumie aferą, dającą możliwość usunięcia z partii.

Przykład Pawła Piskorskiego wydaje się być najbliższą  analogią – polityk ten miał silną pozycję w partii, nieźle zorganizowane zaplecze – wyrzucenie go dało sygnał do prawdziwego polowania na czarownice i wycinania prawdziwych i domniemanych „piskorczyków”. O tym na pewno pamiętają „schetynowcy” – często przecież sprawcy tamtej rzezi. Wiedzą jak etykietka może szkodzić – mogą ją szybko chować. Na wszelki wypadek.

Dziś wielu komentatorów podpowiada Schetynie ucieczkę do Parlamentu Europejskiego i przeczekanie – tylko co miałby przeczekać?

Sam Grzegorz Schetyna powtarza jak mantrę, że najważniejsza jest Platforma, sprawia nawet wrażenie, że jest o tym przekonany. Powtarza też, że nie ma planu „B”. Wraz  z jego marginalizacją, planu „B” nie ma także PO – bo przy wszystkich znanych wadach, jest jedynym politykiem, który mógłby zastąpić Donalda Tuska w partii lub rządzie.

Wśród polityków PO nie ma już lidera z porównywalnym potencjałem, i nie należy sądzić, by taki się w przewidywalnej przyszłości się pojawił. PO wraz z eliminacją Schetyny staje się strukturą wodzowską na wzór PiSu – gdzie jest szef, nie ma drugiego i trzeciego szeregu przywództwa – po wodzu jest od razu czwarty szereg, słabych i skonfliktowanych klientów przewodniczącego. Tym mniej prawdopodobne staje się to, żeby projekt PO mógł przeżyć dobrą passę premiera. Kiedy Tuskowi noga się powinie –Platformy nie będzie.

Oczywiście można wierzyć (i chyba szef PO głęboko w to uwierzył), że dobra passa Tuska będzie trwać jeszcze wiele kadencji. Że Kaczyński i Macierewicz będą trzymać PO u władzy latami. Ale jeśli nie?

Grzegorz Schetyna zapewne w osławionej „pieczarze” przemyśli jeszcze nieraz, czy wystarczy mu plan „A”.  PO powinna rozważyć, czy nie powinna mieć planu „B”.

Marcin Celiński

 autor jest przedsiębiorcą, publicystą kwartalnika Liberte!


Komentarze 1 skomentuj »

Oni wszyscy dbają o swój interes.

Jan Zakrzewski Kobyla Kępa 2a 82-110 Sztutowo pomorskie

Listy do czołowych z PO i partii i PIS jako opozycji. ten akurat do Protasiewicza Co Pan na to. Jak długo będę czekał. jest Pan na czele partii czele Europarlamentu. Przyczyna biedy w Polsce .Dlaczego jeszcze nie mogą pojąć w PO mojego programu na zmianę finansowania gospodarki. Co róż piszę , 3 rok ma mój program Minister Finansów , Premier, Minister Gospodarki, Marek Belka z NBP, partie jak PO nie odpowiadają. Trochę z ekonomi w Polsce. Podobne rozwiązania i w UNII. A można inaczej, rząd może przejąć finansowanie gospodarki, a nie będzie trzeba płacić podatków. Będą pieniądze w rządzie i na kredyty gwarantowane na pożyczki czy to w banku narodowym czy to w rządzie ale z mniejszymi odsetkami, będą nowe miejsca pracy, pieniądze na innowacje i rozwój kraju. Patologia z OFE. Rząd odbierał nam nadwyżki finansowe w pensji po przez planowaną inflację. Bank NBP i RPP obniżali wartość po przez podnoszenie stóp procentowych. W sumie razem traciliśmy podwójnie , jak w zeszłym roku 4.5% przez NBP i około 3% przez rządową planowaną inflację. Okazało się obniżyli nam pensje i pieniądze na lokatach i OFE o około 7%, ilość pieniędzy ta sama ale towary podrożały o tą sumę. Straciliśmy przez rząd i NBP 14% naszych dochodów i lokat, pensji, OFE. Ciekawe czy tyle zarobiliśmy z lokat w banku czy OFE. Sto lat można się dorabiać i będziemy tracili. Ale to nie wszystko.- Co dalej z nami robią to już przekracza granice rozsądku. Otóż banki kredytują wszystko w gospodarce liczę średnio 15% odsetek za kredyt. Kredyt na surowiec, przetwórstwo i może jeszcze na hurtownie i sklepy, i kupno towaru, wyrobu, urządzeń za kredyt. Może dochodzić do 60% wartości same odsetki bankowe. Te pieniądze są na pomnożenie zysków w banku, wysokie pensje zarządów i inwestycje wszystko na następne kredyty,- wtedy nie płaci się podatku. Mamy na ulicy po kilka banków. Oprócz 60 % kredytów w towarze przychodzi obciążenie podatkiem rządowym jak: spłata kredytu, odsetek i odsetek kredytów na te kredyty czasami podwójne na jeden cel. Mamy już obciążenie w towarze 70% plus obniżenie pensji, to już ponad 80% doliczmy jeszcze to co płacimy jako podatek zostało z 19% do zapłacenia 9%. Razem z od zysków i pensji zostaje Wam około 10% zarobionych pieniędzy Zakłady płacą VAT mają zwroty, my z tego jeszcze musimy zapłacić VAT. Skąd tu pieniądze na inwestycje, by coś kupić a państwo będzie miało następne podatki. Tak dobroczynne banki opanowały system finansowania gospodarki że odebrały Rządowi 70% zysków z budżetu. Może trochę zawyżyłem ale myślę to odzwierciedla mechanizmy finansowania w Polsce. Zabierając 70% pieniędzy przez banki, dla zysków w produkcji jedzie się po kosztach. Pensje niewielkie, by zarobić trzeba obniżyć wartość i zyski z produkcji. A nasi przyjaciele bankowcy prezesi biorą pensje po 600 tyś i się śmieją w żywe oczy jacy to oni biznesmeni dobroczyńcy. Orban to zrozumiał Jakość Belka Rostowski i Tusk nie mogą pojąć stąd kłopoty budżetowe. Zgraja doradców, by nas Polaków wygonić za chlebem z Polski a Emerytów z biedy dokonać szybszą eutanazje. Wziął bank 70% w odsetkach z towaru i pożyczek rządowych obciążając nas. Ciekawe ile z tego sprzedanego towaru mamy odkładając do banku, w OFE, dając nam zyski z lokat z OFE za sprzedaną produkcje może 6%.   Z poważaniem Jan Zakrzewski  
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.