Donald Tusk ma klawe życie. Właśnie pojechał sobie w kolejną podróż życia, do Afryki. Nic dziwnego, że Tusk stwierdził radośnie miesiąc temu w Krynicy, że kryzys się skończył. Dla niego samego i kolegów kryzys nigdy się nawet nie zaczął. Rząd się zawsze wyżywi.
Niestety, przeciętny obywatel nie ma tak komfortowej sytuacji i w obliczu naszego skoku cywilizacyjnego tysiące Polaków wybiera skok do innego kraju, aby przeżyć. Eksportujemy tanią siłę roboczą, eksportujemy także bezrobocie. Co pozwala ekipie Tuska ponaginać ładnie statystyki i wypłacić sobie kolejne premie.
Brytyjczycy zorientowali się, że Polacy stanowią największą grupę bezrobotnych obcokrajowców pobierających zasiłki w Wielkiej Brytanii. To ponad 14 tysięcy osób, czyli wraz z rodzinami to odpowiednik średniej wielkości miasta w Polsce. Cześć z tych osób nie pracowało nigdy w Wielkiej Brytanii i ląduje bezpośrednio na bezrobociu. Inaczej zdechli by z głodu.
Dodać do tego statystyki z Holandii, Niemiec, Danii, Irlandii i Francji i może wyjść z tego populacja jednego dużego polskiego miasta, która utrzymuje się przy życiu dzięki zagranicznym systemom ochrony socjalnej.
To nie przeszkadza oczywiście Sikorskiemu w kretyńskim trąbieniu w Wyborczej (gdzie inaczej?), że nas teraz w Unii słuchają, liczymy się itd. Tak, tak, największy beneficjent funduszy europejskich wlanych w beton, który eksportuje bezrobocie do innych krajów, ma z pewnością duże poważanie w Brukseli.
Ciekawe co się stanie kiedy inne kraje zaryglują swoje systemy ochrony socjalnej? Bezrobotni wrócą do Polski i wystawią Tuskowi odpowiednią laurkę.
To tylko kwestia czasu.
Ten nie musi wyjeżdżać, syn Tuska dostał od ręki robotę na Lotnisku Wałęsy