Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Jaki ustrój jest najkorzystniejszy dla starych prymitywnych kretynów ze wsi?

O demokracji i rosnących wraz z wiekiem stopach preferencji czasowej słów kilka.

Jaki ustrój jest najkorzystniejszy dla starych prymitywnych kretynów ze wsi?

 

Na temat najgłupszego i najbardziej destrukcyjnego dla społeczeństwa ustroju, jaki dotychczas wymyślono, napisano wiele. Jednak nikt nie skojarzył ze sobą dotąd dwóch związku pomiędzy bolszewicko-demokratyczną propagandą oraz związanym z nią upadkiem tradycyjnych elit społecznych z równie kretyńską, bzdurną i szkodliwą propagandą hegemonii w społeczeństwie najpodlejszej, starej hołoty.

Bardzo lubię wracać do pięknego eseju Henry’ego Thoreau „Obywatelskie nieposłuszeństwo” i zawsze, kiedy mam się wypowiedzieć na temat demokracji posługuję się tym cytatem:
 
Gdy władza się znajduje w rękach narodu, wtedy tak zwana większość upoważniona jest do rządzenia i przez długi czas z tego upoważnienia korzysta; a dzieje się nie dlatego, że rację ma najprawdopodobniej większość, ani dlatego, że taki układ wydaje się najbardziej sprawiedliwy wobec mniejszości, lecz dlatego, że większość jest fizycznie najsilniejsza. Taki rząd, w którym wszystkie decyzje zależą od większości, nie może się opierać na sprawiedliwości, choćby miała być tylko taka, jak pojmuje ją człowiek. Czyż nie mógłby powstać taki rząd, w którym rzeczywista decyzja o tym, co dobre, a co złe, nie będzie zależała od rządzącej większości, ale od sumienia?[i]
 
Ostatnio skończyłem czytać grubą pracę śp. Erica von Kuehnelt-Leddihn pt. „Ślepy tor. Ideologia i polityka lewicy 1789-1984”, i pozwolę sobie przytoczyć z niej dwa krótkie cytaty na temat demokracji. Pierwszy:
 
Warto jednak podkreślić, że wśród europejskich myślicieli i uczonych najwyższej rangi nie ma prawie nikogo, kto osiągnąwszy wiek dojrzały, nadal wierzyłby w wyższość demokracji.[ii]
 
Drugi:
 
Bolszewizm jest logicznym skutkiem demokracji, kolejnym krokiem w dół ku zagładzie ludzkości.[iii]
 
Nie można obiektywnie i uczciwie porównać ze sobą ustroju demokratycznego i monarchicznego nie odwołując się do „Demokracja – bóg, który zawiódł” Hansa-Hermanna Hoppe, który nie zostawia na tym pierwszym ustroju suchej nitki:
 
Jeśli chodzi o moralność, to trzeba stale przypominać, że zgodnie z regułami demokracji A i B mogą połączyć siły i okraść C, C do spółki z A może obrabować B, zaś B i C mogą z kolei układać się przeciwko A itd. Nie ma to oczywiście nic wspólnego ze sprawiedliwością, lecz po prostu urąga przyzwoitości Demokraci więc zamiast cieszyć się powszechnym poważaniem powinni być traktowani z jawną pogardą i ośmieszani jako moralni hochsztaplerzy. Jeśli chodzi o gospodarczą stronę demokracji, należy nieustannie z naciskiem podkreślać, że to nie demokracja, ale własność prywatna, produkcja i dobrowolna wymiana są ostatecznym źródłem ludzkiej cywilizacji i dobrobytu.[iv]
 
Tą samą myśl zdaje się wyrażać mistrz Hoppe’go, Murray Rothbard w „Etyce wolności”:
 
Po pierwsze, gdyby nawet większość społeczeństwa udzielała poparcia każdemu działaniu rządu, to byłaby to zwyczajnie tyrania większości, a nie dobrowolny akt każdego obywatela. Morderstwo jest morderstwem, a kradzież kradzieżą, nieważne czy dokonane przez jedną osobę na drugiej, czy też przez grupę lub nawet większość osób na danym obszarze. Fakt, że większość osób wspiera lub akceptuje akt kradzieży, wcale niepomniejsza przestępczej istoty tego aktu ani jego niesprawiedliwości. W przeciwnym razie musielibyśmy uznać, że żadni Żydzi zamordowani przez demokratycznie wybranych nazistów nie zostali zamordowani, lecz tylko „dobrowolnie popełnili samobójstwo” – co jest groteskową, lecz logiczną implikacją doktryny „dobrowolnej demokracji”.[v]
 
W dalszej kolejności Rothbard wykazuje, że we współczesnych systemach demokracji pośredniej nie można mówić nawet o jakichkolwiek „rządach większości”[vi]. To samo zjawisko opisuje Adam Wielomski w ‘Dekalogu konserwatysty” [vii]
 
Jednak demokracji nie tylko nie można obronić na gruncie normatywnym, lecz jest to również ustrój zły z pragmatycznego punktu widzenia. Po pierwsze demokratyczny sposób sprawowania władzy prowadzi do utożsamienia przez społeczeństwo swoich interesów z interesami państwa, które jest w gruncie rzeczy skrajnie aspołeczne. Albert Jay Nock opisuje to następująco:
 
Republikanizm pozwala jednostce przekonać siebie samą, że państwo jest jej wytworem, że działanie państwa jest jej działaniem, że kiedy państwo siebie wyraża to jednocześnie wyraża tę jednostkę, a kiedy jest gloryfikowane, to i ona jest gloryfikowana. Państwo republikańskie całą swą mocą zachęca do takiej autoperswazji, zdając sobie sprawę, że jest to najskuteczniejszy instrument zwiększania własnego prestiżu.[viii]
 
Zauważa to również Hans-Hermann Hoppe:
 
W przypadku władzy książęcej tylko jeden człowiek – książę – może zaspokajać swoje pragnienie cudzej własności i to właśnie sprawia, że jest on potencjalnym zagrożeniem i „złem”. Oprócz wymienionych już wcześnie czynników natury logicznej i ekonomicznej, książęce zakusy redystrybucyjne zostają ograniczone przez jeszcze jeden fakt. Mianowicie ludzie uważają na ogół redystrybucję i przywłaszczenie sobie cudzej własności za godne pogardy i niemoralne, dlatego bacznie przyglądają się działaniom księcia. Rzecz ma się zupełnie inaczej w systemie niegraniczonego dostępu do struktur władzy, tam bowiem każdemu pozwala się otwarcie wyrażać swoje zawistne pragnienie własności innych. To, co kiedyś uważane było za niemoralne, godne pogardy i zasługujące na potępienie, teraz zyskuje status uczucia w pełni usprawiedliwionego. Każdy, o ile tylko odwołuje się przy tym do ideałów demokracji, może otwarcie pożądać własności innych. Każdy także może wręcz dać upust swemu pragnieniu cudzej własności, pod warunkiem że uda mu się wejść w szeregi władzy.  W demokracji zatem potencjalnym zagrożeniem staje się każdy obywatel.[ix]
 
 I idzie w swym rozumowaniu dalej:
 
Z historycznego punktu widzenia wybór księcia był kwestią szlachetnego urodzenia, a jego osobiste kwalifikacje kształtowało wychowanie w przekonaniu o przyszłej roli jako następcy tronu odpowiedzialnego za utrzymanie ciągłości rodu, jego włości i pozycji. (…) Zupełnie inaczej jest w demokracji, gdzie wybór przywódców w drodze powszechnych wyborów praktycznie uniemożliwia wejście w szeregi władzy ludziom dobrym lub nieszkodliwym. Premierzy i prezydenci wybierani są właśnie za ich wybitną skuteczność w roli pozbawionych skrupułów demagogów. Demokracja zatem praktycznie zapewnia, że tylko źli i niebezpieczni ludzie będą sięgać po najważniejsze stanowiska państwowe. Ponadto, w wyniku konkurencji i selekcji politycznej, ci zajmujący już najwyższe stanowiska będą się stawać coraz gorsi i coraz bardziej niebezpieczni, aczkolwiek jako jedynie tymczasowi zarządcy będą stosunkowo rzadko likwidowani.[x]
 
Następną nieuchronną i znamienną konsekwencją zaprowadzenia demokracji była brutalizacja konfliktów zbrojnych zmiana ich charakteru z wojny prowadzonej pomiędzy monarchami za pomocą własnych środków i zazwyczaj najemnych żołnierzy na wojnę totalną, którą prowadzą między sobą całe narody. Zbiegło się to w czasie z rozpowszechnieniem się nacjonalizmu (który ma socjalistyczne korzenie) a także przymusowego poboru do wojska.[xi]
 
Komuniści medialni popadają w wewnętrzną sprzeczność, kiedy z jednej strony twierdzą, że lud jest za głupi, żeby samodzielnie decydować o edukacji swoich dzieci, o ubezpieczeniu się, a nawet, żeby aptekarz mógł sprzedać mu lekarstwa bez recepty; a z drugiej strony utrzymują, że ten sam lud jest na tyle kompetentny i mądry, aby jego wola stanowiła źródło władzy państwowej. Adam Wielomski napisał w „Dekalogu konserwatysty”, że:
 
Gdyby wyborcy byli kompetentni, to kampania wyborcza ograniczałaby się do publikacji programu wyborczego.[xii]
 
Największą wadą demokratycznej formy sprawowania władzy jest bardzo wysoka stopa preferencji czasowej demokratycznego rządu nastawionego jedynie na osiąganie korzyści w czasie trwania swojej kadencji. W tym celu demokratyczny rząd konfiskuje nie tylko jak największą ilość własności, co prowadzi do zubożenia społeczeństwa w dłuższym czasie, ale także jak najwięcej władzy społecznej (jak zauważył Albert Jay Nock w „Państwo –nasz wróg”, państwo nie posiada nie tylko własnych pieniędzy, ale i własnej władzy, lecz zarówno pieniądze jak i władzę konfiskuje społeczeństwu). Ta typowa dla egalitarnego ustroju demokratycznego bandycka redystrybucja dóbr musi nieuchronnie doprowadzić do radykalnego podwyższenia się stóp preferencji czasowej społeczeństwa, w efekcie do spowolnienia lub nawet zahamowania postępowania procesów cywilizacyjnych.
Hans-Hermann Hoppe ujął to następująco:
Jeśli rząd jest prywatny (w ustroju monarchistycznym), król ma motywację do tego, żeby we własnym interesie kierować się dalekowzrocznością i umiarem w sferze opodatkowania i wojny. Proces cywilizacyjny będzie systematycznie opóźniany, ale siły decywilizacyjne wyrastające z władzy monarchistycznej będą zbyt słabe na to, żeby przełamać przeciwną tendencję do obniżania się stóp preferencji czasowej i wciąż powiększający się zakres rezerw poszczególnych ludzi. Tylko jeśli rząd stanowi własność publiczną (w ustroju demokratyczno-republikańskim) decywylizacyjny wpływ rządu może przybrać takie rozmiary, że proces cywilizacyjny zostanie zahamowany lub nawet przybierze kierunek przeciwny, zamieniając się w proces decywilizacyjny: konsumpcję kapitału, zawężanie horyzontów planowania i zabezpieczenia oraz postępujące zdziecinnienie i brutalizację życia społecznego.[xiii]
 
Skojarzmy jednak ten niezaprzeczalny fakt z innym niezaprzeczalnym faktem a mianowicie z tym, że każdy stary człowiek, jako że nie zostało mu już wiele czasu na skonsumowanie nagromadzonych dóbr jest nastawiony niemal wyłącznie na konsumpcje nie zaś na produkowanie dóbr kapitałowych.
 
Hoppe sam to potwierdza:
 
Wreszcie, gdy człowiek starzeje się i zbliża do kresu życia, jego stopa preferencji czasowej wzrasta. Krańcowa użyteczność dóbr przyszłych maleje, ponieważ przyszłości jest już niewiele. Maleją oszczędności i inwestycje, a wzrasta konsumpcja – co polega między innymi na nieodnawianiu dóbr kapitałowych i trwałych dóbr konsumpcyjnych.[xiv]
 
W tym momencie jasnym staje się, dlaczego komunistyczne media tak dużą wagę przywiązują do wmówienia nam, że to nie osoby zamożne, wykształcone, szlachetne, cnotliwe, inteligentne, silne etc. zasługują na szacunek i przywileje wbrew wszystkim zasadom naszej Cywilizacji, lecz jakieś bezrozumne, otępiałe, PRL-owskie, stare bydło.
 
Demokracja jest, proszę Państwa, ustrojem idealnym dla starych, infantylnych chłopczyków i dziewczynek, którym ogromne sterty bzdurnej, kolektywistycznej, państwowej legislacji łamiącej wszystkie moralne aksjomaty pozwalają wegetować mimo wrodzonego nieróbstwa i kretynizmu tychże osobników. Starucha nie obchodzi to, co będzie się działo za powiedzmy 30 lat, bo jego już wtedy fizycznie nie będzie. Zauważmy, że w systemie demokratycznym (nie tylko współcześnie) w najwyższych organach władzy rzadko zasiadają charakteryzujące się wrodzonymi predyspozycjami do jej sprawowania osoby młode – średni wiek posłów według informacji zawartych na stroniehttp://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/page/poslowie_poczatek_kad wynosi 50 lat.
 
Jaka jest moja konkluzja? Oczywiście taka, że zarówno korzystniejsze jak i bardziej uzasadnione z aksjologicznego punktu widzenia jest, aby zamiast agregatu złożonego ze starych komuchów, władzę sprawowała mająca do tego predyspozycje, uzdolniona jednostka.
 
 
 
 
 

 


[i] H. D.Thoreau, Obywatelskie nieposłuszeństwo, przeł. H. Cieplińska, Poznań 2006, Dom Wydawniczy REBIS, s. 18.
[ii] E. von Kuehnelt-Leddihn, Ślepy tor. Ideologia i polityka lewicy 1789-1984, przeł. M. Gawlik, wyd. 1, 2007, Wektory, s. 30.
[iii] Tamże, s. 104-105.
[iv] H.-H. Hoppe, Demokracja - bóg, który zawiódł. Ekonomia i polityka demokracji, monarchii i ładu naturalnego, przeł. W. Falkowski, J. Jabłecki, wyd. 1, Warszawa 2006, Fijorr Publishing, s. 157-158.
[v] M. N. Rothbard, Etyka Wolności, przeł. J. Woziński, J. M. Fijor, Warszawa 2010, Fijorr Publishing, s.271-272.
[vi] Tamże, s. 272-274.
[vii] A. Wielomski, Dekalog Konserwatysty. Tom I, Warszawa 2012, Wyd. Megas, s. 67-70.
[viii] A. J. Nock, Państwo – nasz wróg. Klasyczna krytyka wprowadzająca rozróżnienie między „rządem” a „państwem”, przeł. L. S. Kołek, Lublin-Rzeszów 2005, Prestige, s. 45.
[ix] H.-H. Hoppe, dz. cyt. s. 136-137.
[x] Tamże, s. 137-138.
[xi] Tamże, s. 77-79; a także E. von Kuehnelt-Leddihn, dz. cyt. 43-45.
[xii] A. Wielomski, dz. cyt. s. 45.
[xiii] H.-H. Hoppe, dz. cyt. s. 80.
[xiv] Tamże, s. 37.

 



Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 7 skomentuj »

Nie zgodzę się z Albertem Jay Nockiem. Bardziej odpowiada mi koncepcja państwa, wg Edmunda Burke'a. Jako pogodzenie interesów jednostek. Ich wolności i przymusu. Tylko, że jak obywatele uważają, że w ich interesie leży okradać siebie nawzajem (np sprowadzając państwo do lewiatana Hobbesa). To tak to państwo będzie wyglądać. Jednostka nie żyje w próżni. Państwo nie jest tworem abstrakcyjnym w stosunku do obywateli. Jednak nijak to się ma do utożsamiania przez społeczeństwo swoich interesów z interesami państwa. Państwo służy realizacji interesów. Socjaliści to egoiści z kwiecistym językiem.
[jak można oczekiwać cnót po kimś kto żeruje na ich upadku]

EDIT: Rozwijając jazdę po Nocku i rozwijając poprzednią myśl.
"Państwo –nasz wróg”, państwo nie posiada nie tylko własnych pieniędzy, ale i własnej władzy, lecz zarówno pieniądze jak i władzę konfiskuje społeczeństwu"
Państwo nie jest tworem abstrakcyjnym to wytwór społeczeństwa. To społeczeństwo, ludzie oddają władzę, pieniądze w ręce instytucji w obrębie państwa aby osiągnąć określone cele. Tak samo wygląda w monarchii. Gdzie ludzie oddają swoje kompetencje w ręce monarchy i jego świty.

Swoją drogą zabawnie się czyta o moralności i cnocie, których upadek wśród arystokracji doprowadził do ich upadku. Torując drogę demoliberalnym bzdurom, które z kolei były pożywką dla czerwonej zarazy.
Co tylko potwierdza powyższą myśl.

Problemem libertarian jest stwierdzenie kim właściwie jest ich przeciwnik i jak należy się za niego zabrać.
EDIT2:
Pogląd na państwo wyraźnie różni konserwatystów i libertarian. O ile konserwatyści nie lubią demokracji o tyle państwo samo w sobie nie jest ich wrogiem, ani celem ataków. Świetnie to widać po zestawieniu cytatów prof. Wielomskiego z tymi anarchistycznymi, gdzie atakuje demoliberalizm, nie państwo.

EDIT3:
"średni wiek posłów według informacji zawartych na stroniehttp://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/page/poslowie_poczatek_kad wynosi 50 lat."
Za ileś lat nastąpi wymiana pokoleniowa. Będzie zmiana?

-Za ileś lat nastąpi wymiana pokoleniowa. Będzie zmiana?

ja raczej obstawiam, że średnia wzrośnie do 60 a potem wymiana będzie polegać na jej spadku z powrotem w rejon 50tki ;)

Rafał Pojda Bo tak będzie. Tylko, że kolejne 50 już nie będą wychowanymi w PRLu. W ogóle samo pytanie było retoryczne, ale tyczyło się zmiany polityki państwa, niżeli samego wieku

Ma pan wg mnie dosyć nieprzyzwoite podlejcie do ludzi starszych. Ale co do zasady ma pan też zbieżne z moimi obserwacje co do zasad rządzących demokracją. Wg mnie dla demokracji dobre byłoby limitowanie zbioru wyborców tak jak się limituje wybór próbek w badaniach. Czyli wycinamy przypadki ekstremalne. W przypadku wieku uprawniającego do wyborów oznacza to brak praw wyborczych dla dzieci...jak i dla starców.

Dzieci i tak nie mogą głosować (ze stratą dla Korwina :P [sorry nie mogłem się powstrzymać])
Jednak zdajesz sobie sprawę, że i tak jest do dupy?

sorki bardzo, ale nie do końca wiecie, że właśnie Ateny były najpotęzniejszym miastem- państwem w całej Grecji i były demokratyczne. Potem Anglia, to była monarchia konstytucyjna, ale monarcha nie rządził w sposób nieograniczony i prawa wyborcze dla obywateli były( co prawda przy cenzusie majątkowym). Tak więc nie demokracja jest zła, tylko nie jest ustrojem, który może być dobry dla każdego przypadku. Dla małych jednostek administracyjnych, czyli tam gdzie jest nie więcej niż 5000 mieszkańców jest to moim zdaniem dobry ustrój. Co by nie mówić ciężko jest wynaleźć coś lepszego, bo monarchia taka jakiej zwolennikiem jest autor tego artykulu to nie jest dobry pomysl, Wystarczy tylko popatrzyć na to jak rządził Ludwik 16 we Francji lub u nas Mieszko 2. A przecież mieli praktycznie nieograniczoną władzę.

Warto sobie zadać pytanie kto faktycznie wybierał rządzących w atenach, i kto był obywatelem. Demokracja ze wszystkimi swoimi wadami ma te zalete ze polityka nieudacznika mozna odsunac od władzy. Króla nie... no chyba, że metodami siłowymi ;)

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.