Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Jak wprowadzić do Polski Cywilizację?

Kompendium wiedzy o szerzącym się w Polsce prymitywizmie, chamstwie, wieśniactwie, infantylizmie i marksizmie.

Jak wprowadzić do Polski Cywilizację?

Dzikie wieśniactwo w polskich wsi i miasteczek ma zwyczaj psioczyć na UE, jako na organizację międzynarodową, która dąży do terytorialnego zmonopolizowania usług związanych ze stosowaniem przemocy, ergo do pozbawienia takiego monopolu w obrębie swoich terytoriów poszczególnych państw europejskich.

Niestety, mimo że legislacja unijna jest nadrzędna wobec polskiej, UE nie posiada aparatu przemocy umożliwiającego w praktyce skuteczne wzięcie za pysk różnych dzikich ludów i ich jako takie ucywilizowanie lub przynajmniej za pomocą tresury oduczenie typowo zwierzęcych odruchów najbardziej zatwardziałych prymitywów, których w Polsce nie brakuje.

Polski wieśniak zawsze będzie gapił się niczym jakaś sztuka bydła na księdza wygłaszającego kazanie w kościele we wsi, którego to kazania oczywiście nie pojmie poza zapamiętaniem jak pies pojedynczych słów w formie haseł. Te hasła później służą do konkretnego kierowania poczynaniami wieśniaka, aby optował, żądał a nawet przemocą umożliwiał wykorzystywanie w ten a nie inny sposób przez te a nie inne osoby środków politycznych. Przykład tego, co tutaj napisałem widzieliśmy

niedawno w Warszawie.

Polski wieśniak zawsze będzie spoglądał groźnie na wszystkie obiektywnie lepsze od niego persony, których to person wyższość przejawia się między innymi tym, że potrafią zdobyć wykształcenie i pracę, dzięki którym są od polskiego wieśniaka zamożniejsze.

Nie daj Boże okaże się, że kretyn ze wsi stwierdzi u owych osób konkretne cechy fizyczne czy psychiczne kontrastujące z jego zwierzęcymi atawizmami i obrzydliwym cielskiem. Np. jeśli okaże się, że poniekąd jakościowo wyższe od niego osoby odróżniają się od wieśniaka wyznaniem czy narodowością lub preferencjami seksualnymi, to przy sprzyjających temu okolicznościach jest to dla wieśniaka dostateczny powód do

chwycenia za widły.

Przykładów tego zachowania było mnóstwo podczas II w. św. a także po jej zakończeniu. Te same motywy, które skłoniły polskich morderców do popełnienia swoich zbrodni, teraz przyświecają hordom cebulaków, które gdyby mogły zlinczowałyby Jana Tomasza Grossa. Gdyby lud rzeczywiście sprawował władzę bardzo szybko zniszczyłby cały dorobek naszej Cywilizacji wraz z wolną wymiany handlowej, która poprzez akumulację kapitału i produkowanie dóbr kapitałowych przez przedsiębiorcze jednostki zapoczątkowuje i napędza proces cywilizacyjny, co obniża stopy preferencji czasowej całego społeczeństwa czerpiącego z tego korzyści oraz tępi wszelkie społeczne patologie (zwłaszcza komunizm), hedonizm czy infantylizm.

Jednak nie rządzi lud, lecz Plutokracja Oportunistyczna, dzięki której nie nastąpił jak na razie powrót do barbarzyństwa i pierwotnej komuny.

Władza ludu

zamieszkującego polską dzicz, wioski i miasteczka w ciągu tygodnia nieuchronnie doprowadziłaby do 100% egalitaryzmu fizycznie likwidując intelektualną i gospodarczą elitę. Po kolejnym tygodniu oczywiście suwerenny lud zacząłby przymierać głodem i zostałby poddany selekcji naturalnej, która to znów na miejsce ludu czy też narodu powołałaby społeczeństwo oparte na wolnej wymianie handlowej i hierarchii.

Nie jest mi w głowie wzorem pana Kwaśniewskiego czy też dawniej kanclerza Willy’ego Brandta przepraszać za barbarzyństwa nieznanych mi dzikusów, z którymi łączy mnie tylko to (skomplikowane, prościej nie umiem wyjaśnić mojego związku z jakimkolwiek - zbrodniczym czy nie - wieśniakiem zamieszkującym okupowane terytorium II RP), że aparat przemocy mający monopol na terytorium, na którym zamieszkuję, uważa się za prawnego spadkobiercę aparatu przemocy, który rościł sobie prawo do monopolu na stosowanie przemocy na terytorium, które zamieszkiwali wspomniani mordercy…

Obecnie coraz częściej słyszę, że poprawność polityczna nie pozwala na krytykę Żydów, homoseksualistów, czarnoskórych etc. Spotkałem się kiedyś w prywatnej rozmowie, która w pewnym momencie dotknęła tematu morderstwa popełnionego przez pewnego polskiego imigranta w Wielkiej Brytanii na angielskiej kobiecie, z opinią, iż ów Polak został (już wtedy) skazany cyt. „za to, że był Polakiem”. Kiedy stwierdziłem, że tego kryminalistę, skoro sąd orzekł o jego winie, powinno się powiesić, a nie zamykać w więzieniu, zostałem oskarżony o antypolskość czy coś podobnie brzmiącego.

(Dygresja) Takie traktowanie patologii społecznej, kryminalistów i innych mętów jest, moim zdaniem, elementem świadomej kampanii socjalistycznych mediów. Przykładem, który mnie głęboko zażenował jest pewien artykuł na temat resocjalizacji osób osadzonych z jakimś zakładzie karnym, w której pomagali w ramach wolontariatu studenci. Cham-dziennikarzyna przytaczał w tymże artykule fragmenty rozmów zarówno ze studentami jak i z osadzonymi. Z przerażeniem odkryłem, że zwracał się on do studentów na „ty” natomiast do kryminalistów na „pan”. Jest to również dowód na to jakie katastrofalne skutki przynosi egalitarny charakter studiowania, które nie tylko jest tzw. „bezpłatne” (tak naprawdę płatne i to po znacznie wyższej cenie tak, jak to musi być zawsze w przypadku państwowego, nieuczciwego, monopolistycznego pośrednictwa), lecz na uczelnie wyższe przyciągane są poprzez system socjalny (zwłaszcza stypendia socjalne) najgorsze prymitywy, biedaki, wieśniaki i inna hołota.

Lud sra wszem i wobec świętym oburzeniem, tak w Internecie jak i poza nim na choćby wzmiankę o reprywatyzacji, w szczególności reprywatyzacji skradzionego przez polskich komunistów majątku czy to obywateli innych państw, czy to obywateli swojego państwa, lecz odmiennej narodowości.

Ten stan rzeczy jest rezultatem nie tyle faktycznej demokracji, co legitymizacji władzy plutokracji poprzez odwołanie się do demokracji, podszywanie się pod tą ostatnią. Jest to apogeum kretynizmu, które sprowadza się do uhonorowania ponad dwustuletnich wysiłków intelektualnych marksistów, aby utożsamić lud z narodem (dawniej naród stanowiła elita społeczna, a nie ogromny agregat składający się z kretynów, wieśniaków, biedaków, kryminalistów, komuchów i wszelkiej innej patologii), naród ze społeczeństwem, a społeczeństwo z państwem (organizacją z gruntu aspołeczną [i] ).

Obecnie nawet nie tyle komuniści co prymitywne komuchy medialne usiłują wmówić społeczeństwu, że stara hołota jest dyskryminowana. Ta sama stara hołota często prowadzi swoją nic nie wartą wegetację w nieruchomościach, które postawili za swoje ciężko zarobione pieniądze Żydzi, Niemcy czy Polacy na jako takim poziomie cywilizacyjnym. W dalszym ciągu ta sama stara hołota utrzymuje się z rent i emerytur, do których prawo nabyła częstokroć w sposób co najmniej niemoralny, tj. będąc beneficjentem państwowego systemu socjalnego – bandyckiego systemu redystrybucji dóbr.

Oczywiście ja jestem człowiekiem wyrozumiałym i bardzo dobrodusznym. Wiem, że ludzie starzy nie są zwykle otępiali, nieprzystosowani społecznie, charakteryzuje ich barbarzyństwo związane z wysoką stopą preferencji czasowej, co sprawia, że nie ma z nich pożytku dla społeczeństwa (człowiek stary nie ma dużo czasu na konsumpcję nagromadzonych dóbr, ergo jest nastawiony niemal wyłącznie na konsumpcję, nie zaś na produkowanie dóbr kapitałowych[ii]).

Z chęcią uczę starych chamów grzecznego zachowania, pokazuję, że powinni szanować lepiej wykształconych, zamożniejszych i szlachetnie urodzonych młodych panów czy panie; ustępować im etc. Tę użyteczną społecznie pracę wykonuję non profit od wielu lat i przynosi ona naprawdę świetne efekty. Na moim uczeniu kultury starych chamów korzysta społeczeństwo, z którego ubywa jakiś tam ułamek prostactwa, a także sama ww. stara hołota, którą przystosowuję do życia w cywilizowanym, europejskim społeczeństwie.

Jednak taka doraźna pomoc starym zwierzakom jest, moim zdaniem, nie wystarczająca. Sądzę, że najlepiej zrobiłoby im odpracowanie swoich długów wobec prawowitych właścicieli użytkowanych przez nich długi czas nieruchomości.

Uważam za niedorzeczność i przejaw katolickiego, infantylnego resentymentu kampanie eksponowania oburzenia z powodu odsłonięcia zwyczajowo w miejscu publicznym zakrytej części ciała przez jakąś młodą, dbającą o siebie panią, która u żadnego heteroseksualnego mężczyzny z całą pewnością nie wzbudza negatywnych emocji,. Inaczej ma się sytuacja z obrzydliwymi cielskami całkiem sporej części polskich, starych zwierzaków, lecz decyzja o postępowaniu w takich wypadkach nie należy do żadnego kolektywu czy innego agregatu złożonego z epatujących resentymentem prymitywów, a do właściciela posesji, na której taka sytuacja ma miejsce.

Teraz taki stary mądrala, który przerzucał całe życie gnój w PGR-ze i dzieli go od cywilizowanego człowieka mniej więcej taka sama przepaść, co australopiteka, a jego mądrość jest tak wielka, że medialne komuchy oburzają się, iż źli kapitaliści wykorzystują to, że nie jest w stanie zrozumieć podpisywanej przez siebie umowy (przykład: nagonka na firmę Eco-vital), współdecyduje o dostępie do

środków politycznych

i ich wykorzystaniu. Stary komuch tudzież jego potomek, równie dziki, prymitywny, tępy, nieokrzesany i pozbawiony zasad moralnych, nie pozwala na dowolne zagospodarowanie wnętrz swoich brzuchów przez współobywatelki (min. poprzez domaganie się dalszej kryminalizacji aborcji), czyli zawłaszcza sobie brzuchy rzeczonych współobywatelek, ergo robi z nich swoje niewolnice. Tenże sam osobnik gatunku homo sapiens czyni siebie panem życia i śmierci cierpiących, chorych osób, które pragną skrócić swoje cierpienie. W dalszym ciągu ten sam osobnik podnosi wrzask, aby kryminalizować posiadanie i obrót gospodarczy pewnymi substancjami; karać więzieniem za słowa, które mu się nie podobają; utrzymać państwowy monopol na posiadanie broni; zmuszać dzieci i młodych dorosłych do uczestniczenia w zinstytucjonalizowanym gnojeniu, tresowaniu i ogłupianiu, czyli w procesie państwowej pseudoedukacji; domaga się aby młodzi mężczyźni poddawali się poniżającej kwalifikacji wojskowej, która stanowi w istocie zgwałcenie tychże młodych mężczyzn, jako że badanie wykonywane przez powiatową komisję lekarską obejmuje również czynności seksualne i jest niedobrowolne (ja osobiście swego czasu zostałem „obsłużony” przez komisję wojskową osobnym trybem ze względu na stan zdrowia i nie miałem badania lekarskiego, nie zdjąłem nawet marynarki); a nawet popiera obecny, patologiczny status quo, w którym jego współobywatele nie mogą pójść do apteki i zakupić dowolnego lekarstwa.

Podstawowym aksjomatem wolnościowej etyki jest samoposiadanie. Wynika on z faktu, że jeżeli każdy człowiek nie ma naturalnego prawa własności swojego ciała, to albo jedna grupa ludzi jest własnością innej grupy ludzi, a to jest w oczywisty sposób nie sprawiedliwe; albo każdy człowiek jest współwłaścicielem innych ludzi w tym samym stopniu, a to jest z kolei niepraktyczne, gdyż każde użycie tejże własności musiałoby zostać poprzedzone zgodą wszystkich udziałowców, a taka zgoda nie mogłaby być wyrażona bez uprzedniej zgody na jej wyrażenie… [iii]

No, ale sam sprawiedliwy tytuł własności do swojego ciała nie wystarcza, aby je faktycznie posiadać, gdyż prawo do tego, jak powyżej wykazałem, rości sobie zgraja buszmenów korzystająca z państwowych środków politycznych. Gdybyśmy się zastanowili to jest to właśnie różnica pomiędzy wolnym człowiekiem, a niewolnikiem – faktyczne posiadanie swojego ciała, brak zewnętrznej ingerencji przy użyciu przemocy w te ciało (przeważnie pod pretekstem zapewnienia bezpieczeństwa, szczęścia lub podobnego kretynizmu dla naiwnych). Wielce niesprawiedliwym byłoby jednak twierdzenie, że prymitywny lud zamieszkujący Polskę nie ma

swojej filozofii.

Racjonalnie myślący, wykształcony, cywilizowany człowiek wie, że jakiś uczynek jest moralny albo niemoralny obiektywnie, niezależnie od przeświadczeń ludu w tej kwestii, choćby lud uchwalił, iż jest przeciwnie jakąś kwalifikowaną większością głosów. Jednak polski wieśniak (zwłaszcza stary we wczesnej fazie rozkładu) rozumuje w odmienny sposób, który można sprowadzić do takiego schematu: „ponieważ ja miałem źle, zostałem skrzywdzony, więc inni powinni mieć tak samo źle jak miałem ja, powinni zostać skrzywdzeni co najmniej w takim samym stopniu co ja”. Przykład: „ponieważ ja zostałem poniżony i zgwałcony na kwalifikacji wojskowej (ponieważ musiałem przez to przejść), to inni też muszą zostać dokładnie tak samo poniżeni i zgwałceni jak ja”.

Polski wieśniak nie poprzestaje w żadnym wypadku na filozofowaniu – on swoje zamysły konsekwentnie i niezwykle roztropnie, jak na istotę nieobdarzoną bystrym rozumem, wprowadza w życie, osiągając znakomite rezultaty. Te rezultaty sprowadzają się do tego, że w Polsce jakikolwiek postęp cywilizacyjny, społeczny czy nawet naukowy zachodzi bardzo opornie. Nie może być inaczej, gdyż bez problemu możemy zastosować przedstawiony przeze powyżej schemat rozumowania np. do tak ważnego wynalazku, jak system kanalizacji: „ponieważ ja musiałem dawniej latać za chałupę, więc nie będziemy mieli w domu kibla”. Nie oszukujmy się, Testoviron ma bardzo wiele racji.

Polski wieśniak nie posiada kompetentnej wiedzy, lecz nie przeszkadza mu to w kierowaniu kolejnych żądań, żeby ograniczać zastosowanie najnowszych osiągnięć naukowych (np. z dziedziny biotechnologii) w przemyśle i rolnictwie. Oczywiście ta ignorancja będąca usprawiedliwieniem dla stosów państwowej legislacji ograniczających wolność gospodarczą, uniemożliwia racjonalną kalkulację ekonomiczną. Np. za czasów leseferyzmu producent ponosił pełną odpowiedzialność cywilną i karną za szkody, które ponieśli konsumenci w wyniku właściwego zastosowania jego produktów, ale obecnie prewencyjnie hamujemy postęp naukowy, zadajemy kolejny cios osobom przedsiębiorczym i zwiększamy tym samym regres cywilizacyjny, gdyż zwierzęcy atawizm determinuje u ludu strach przed nowoczesnymi technologiami.

Chciałbym powrócić jeszcze do starych mądrali, których jednak dziennikarzyny (popadając w wewnętrzną sprzeczność) uważają za zbyt otępiałych, by zrozumieć treść podpisywanej przez siebie umowy. W przypadku firmy Eco-vital chodziło nie tylko o ograniczanie wolności gospodarczej w celu wyeliminowania niewygodnej konkurencji z rynku za pomocą środków politycznych, lecz niewątpliwie był to także aspekt dążenia do praktycznego rozwiązania problemu starczej ułomności. Dzisiaj nie mają końca głosy oburzenia z powodu dekryminalizacji skracania cierpień ciężko chorych osób. Jednak wiele z nich nie jest w stanie podjąć racjonalnej decyzji odnośnie ewentualnej eutanazji nie tylko w stanie śpiączki farmakologicznej, ale również zachowując świadomość. Wynika to właśnie ze starczej ułomności. Moim zdaniem, nie można dopuścić, aby takie osoby niepotrzebnie cierpiały, a środkiem służącym do zapobiegnięciu temu może być ograniczenie zdolności do czynności prawnych takich osób. Wówczas to ich opiekun prawny (również wyznaczony przez odpowiedni sąd) powinien podjąć decyzję o ewentualnym skróceniu cierpień takiej osoby.

Pewien mój kolega stwierdził kiedyś, że gdy widzi starą, tłustą, obrzydliwą babę na ulicy, to marzy o tym, aby wprowadzić instytucję „pogotowia eutanazyjnego”, które „przyjechałoby i uśpiło bydle”. Zapytałem czy naprawdę uważa, że takie rozwiązanie jest moralne. Odpowiedział, że „tak, ponieważ ta eutanazja w gruncie rzeczy byłaby dobrowolna, gdyż pracownicy takiego pogotowia pytaliby rzeczoną starą babę po angielsku czy też hebrajsku, czy chce aby dokonać na niej eutanazji, a w przypadku braku jednoznacznej przeczącej odpowiedzi w cywilizowanym języku lub milczenia, które oznacza zgodę, eutanazja byłaby dokonywana dobrowolnie”. Oczywiście jest to bardzo radykalna i nierealna, a co najważniejsze wypaczająca idee dobrej śmierci koncepcja, ale jej poniekąd słuszne założenia mówią nam wiele o poziomie cywilizacyjnym wychowanków PRL.

To, że ciemna większość, która zazwyczaj dominuje legislatywę w ustroju demokratycznym, zaślepiona przez religijną, ale w przede wszystkim etatystyczną propagandę, potrafi uniemożliwić wprowadzenie korzystnych dla całego społeczeństwa zmian, doskonale obrazuje odrzucenie przez sejm projektów ustaw o związkach partnerskich. Oczywiście dla osób o zdecydowanych, wolnościowych poglądach ideałem byłby zapewne stan rzeczy, w którym związki pomiędzy ludźmi opierałby się na warunkach uważanych przez wszystkie zainteresowane strony (niekoniecznie akurat dwie strony) za dogodne i sprawiedliwe, czego dowodziłoby zawarcie przez nie określonej umowy regulującej tę kwestie. Jednak związek partnerski stanowi z pewnością ciekawą nie tylko dla osób homoseksualnych i w zależności od indywidulanych preferencji i potrzeb być może lepszą alternatywę poszerzającą coś, co ja nazywam ofertą usług matrymonialnych państwa.

Kluczowe pytanie

które się nasuwa każdej inteligentnej osobie po przeczytaniu mojego wywodu brzmi: „jak odsunąć od władzy tych kretynów, biedaków, wieśniaków, prymitywów, dzikusów, patologię etc.?” Odpowiedź na to pytanie jest tylko jedna: należy dokonać pokojowej delegitymizacji demokratycznej władzy tak, jak stało się to na przełomie XIX i XX wieku w Europie z władzą monarszą. Na jej miejsce należałoby powołać osobę, która wzięłaby tę katolicką ciemnotę za twarz i wprowadziła jako taki liberalizm. Osobiście optowałbym za jakimś zachodnim miliarderem najlepiej żydowskiego pochodzenia.


[i] A. J. Nock, Państwo – nasz wróg. Klasyczna krytyka wprowadzająca rozróżnienie między „rządem” a „państwem”, przeł. L. S. Kołek, Lublin-Rzeszów 2005, Prestige, s. 22-23.

[ii] H.-H. Hoppe, Demokracja - bóg, który zawiódł. Ekonomia i polityka demokracji, monarchii i ładu naturalnego, przeł. W. Falkowski, J. Jabłecki, wyd. 1, Warszawa 2006, Fijorr Publishing, s. 37.

[iii] M. N. Rothbard, Etyka Wolności, przeł. J. Woziński, J. M. Fijor, Warszawa 2010, Fijorr Publishing, s. 27-29.

_
Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 3 skomentuj »

Libertynizm i permisywizm. Jak łatwo popaść z jednej skrajności w drugą. Jak to czytam to na rzygi mnie bierze. Jak dobrze być katolicką ciemnotą. Liberały już zapomniały kto wprowadzał tfu... demokrację.
~miliarder żydowskiego pochodzenia w ogóle cudowny ;)

Tomasz Włodarczyk 10 lat 8 miesięcy temu

Ale się człowieku napracowałeś . Momentami miałem wątpliwości, czy to jeszcze sarkazm, dlatego wydaje mi się, że tekst może być odczytany różnie. Niekoniecznie zgodnie z intencjami autora ;)

Mirosław Stefanek 10 lat 8 miesięcy temu
+2

Podobno Antoni Słonimski potrafił przeklinać przez kilka minut, nie powtarzając żadnego przekleństwa. A więc ćwiczyć Autorze, ćwiczyć.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.