Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

OFE - tak źle, tak niedobrze. O co z tym wszystkim chodzi tak naprawdę?

Obiecałem w poprzednim poście, że kolejnym razem na warsztat wezmę popularny ostatnio temat - OFE. Przyznam bez bicia, że zabierałem się do pisania kilkukrotnie, za każdym razem próbując skupić się na innym aspekcie tej sprawy, aż kilka dni temu w mediach rozgorzała dyskusja na ten właśnie temat. Politycy oburzyli się propozycją towarzystw ubezpieczeniowych związaną z długością i kwotami wypłat części emerytur przyszłych świadczeniobiorców - z tą częścią, którą wypłacać ma właśnie OFE. Najpierw więc krótka charakterystyka pomysłu, na jaki wpadły towarzystwa i dlaczego pomysł ten musiał się pojawić (choć go nie popieram, to przewidywałem już dawno, że coś takiego może nadejść - wyjaśnię dlaczego).

W skrócie myślowym - OFE zaproponowały, by emerytura z Otwartych Funduszy Emerytalnych wypłacana była po osiągnięciu przez przyszłych emerytów wieku emerytalnego jedynie przez okres wyliczonej średniej długości życia emeryta w wieku 67 lat. Okres ten zakłada, że 67-letni Polak i Polka żyją średnio przez 192 miesiące, czyli ok. 16 lat. Tym samym, emeryt, poza komponentem z ZUS, do swojej emerytury otrzymać będzie comiesięczny dodatek zgodny ze zgromadzonymi na indywidualnym koncie OFE środkami przez maksymalny czas 16 lat. Jeśli w okresie tym Polak zdąży przypadkiem się przekręcić, niewypłacone dotychczas przez OFE jego środki staną się dziedziczne i otrzyma je jego rodzina. Super - bo przecież o to między innymi chodziło w samej reformie. Z drugiej jednak strony, każdy chciałby żyć dłużej niż statystyczne 16 lat po przejściu na emeryturę - i co wtedy w kontekście pieniędzy z OFE? No właśnie. Nic. Taka osoba po 16 latach straciłaby w przybliżeniu 1/3 dotychczasowej wysokości emerytury.

Nie dziwi w tym kontekście fakt oburzenia zarówno społeczeństwa, jak i polityków takim obrotem spraw. Choć akurat tego można, a nawet trzeba było się spodziewać. Bo jeśli reformę robiono z założeniem, że przekazywać do OFE będziemy określony procent naszych składek emerytalnych, a później składki te drastycznie zmniejszono, to OFE faktycznie mogę nie mieć po upływie 16 lat z czego wypłacać środków. OFE to nie ZUS, do którego państwo dołoży, gdy zabraknie. Celowo jednak pomijam całą kwestię tego, że OFE pieniądze zbierać powinny przez całe zawodowe życie przyszłego emeryta i że możliwe jest takie ustalenie wysokości wypłaty emerytalnej na dzień osiągnięcia przez emeryta odpowiedniego wieku, by kwota bazowa na indywidualnym koncie OFE emeryta zawsze pozostawała stała, a wypłacane były jedynie odsetki od wysokości depozytu. Kwestia odpowiedniego zabezpieczenia środków na swego rodzaju lokatach rentierskich i możliwe jest osiągnięcie całkiem nienajgorszych kwot przy pełnym bezpieczeństwie zgromadzonych dotychczas środków.

Czas teraz na małą teorię spiskową.

O OFE i o dziurze w finansach ZUS zaczynało się ostatnio robić coraz głośniej. W ciągu ostatnich tygodni zaczęły pojawiać się plotki i sygnały o tym, iż rząd planuje zrealizować kompletną likwidację OFE, by móc przenieść (dla naszego bezpieczeństwa rzecz jasna) wszystkie zgromadzone tam środki do Zakładu Utylizacji Składek. A jest na co się rzucać i w tym kontekście brawa dla rządu za pomysłowość - chodzi bowiem o ponad 200 mld zł (nie, nie przewidzieliście się - chodzi o miliardy zł), jakie przez ostatnie 10 lat udało się zgromadzić w OFE. Jest to kwota kilkukrotnie przekraczające coroczną dziurę w ZUS, którą obecnie łata rokrocznie państwo. W przypadku przeniesienia środków z OFE do ZUS, zniknie potrzeba łatania na kilka lat (o ile ZUS nie wypłaci sobie kolejnych premii i nagród za sprawne przeniesienie składek i za zażegnanie kryzysu budżetowego w Zakładzie).

W powyższym kontekście dziwi mnie więc ogromnie jeden fakt - teraz, gdy zaczęło się plotkować o likwidacji OFE i kiedy ekonomiści oraz inni specjaliści zaczęli krytykować rząd za próbę położenia łapy na naszych pieniądzach zgromadzonych w OFE, nagle niespodziewanie OFE robią coś, co w okamgnieniu nastawia całe społeczeństwo przeciwko nim samym. Zamiast próbować się bronić przed likwidacją, to dorzucają do pieca. Bo przecież, gdyby OFE nie "wyskoczyły" z propozycją ograniczenia czasowego wypłat emerytur, rząd nie miałby większych szans na spokojne przeprowadzenie likwidacji OFE i dokapitalizowania ZUSu. Teraz sytuacja jest zupełnie inna. Minister finansów Vincent Antony jest pierwszym oburzonym i wygląda na to, że w idealnym momencie OFE dostarczyły Panu Ministrowi najlepszy możliwy oręż do wymierzenia sprawiedliwości wszystkim "nieuczciwym" Funduszom. Do ich likwidacji dojdzie teraz zapewne szybciej, niż nam się wydaje. Jeszcze w tym roku, prawdopodobnie w przeciągu najbliższych dni nawet, w eter polecą propozycje likwidacji OFE i przeniesienia składek do ZUS - tj. do miejsca, gdzie będą one całkowicie "bezpieczne", bez ryzyka zaprzestania wypłat po 16 latach.

W całej tej sprawie zastanawia mnie ten niesamowity zbieg okoliczności. Wtedy, gdy ważą się losy OFE, sami zainteresowani skręcają na siebie bicz i właściwie popełniają publiczne harakiri proponując to, co zaproponowały. A może to wszystko było z góry ukartowane i od dawna już zainteresowani wiedzieli, że dojdzie do likwidacji OFE, a że społeczeństwo nie będzie temu takie chętne, to należy OFE ludziom stopniowo obrzydzić?

Najpierw obniżenie składek do OFE i pokazanie, że emerytury stamtąd będą śmiesznie niskie w porównaniu do tych z ZUS (choć biorąc pod uwagę wysokość składek wpłacanych do OFE a tych wpłacanych do ZUS, to emerytura z OFE jest wielokrotnie wyższa od tej z ZUSu dla tej samej wysokości składki), później informacja o braku bezpieczeństwa składek w OFE wskutek inwestycji w agresywne fundusze (temat wałkowany medialnie kilka miesięcy temu), a teraz to. Parę lat temu nikt nie zgodziłby się na likwidację OFE. Pokażcie mi teraz jedną osobę, która będzie OFE bronić i nie pozwoli przenieść swoich pieniędzy do jedynego słusznego ubezpieczyciela...

Wygląda na to, że rządowi znowu się udało zamydlić społeczeństwu oczy i zrobić to, co mu się żywnie podoba. W warunkach dziury budżetowej w końcu poza podnoszeniem podatków i dzikiej prywatyzacji jest jeszcze jedno miejsce, w którym znaleźć można spore pieniądze. Nasze kieszenie.

Data:
Kategoria: Gospodarka

Mateusz Fatek

Zaorać Wiejską - https://www.mpolska24.pl/blog/38

Prywatny blok przedsiębiorcy, pisarza powieści science-fiction, komentatora politycznego, tłumacz. Obserwatora polskiej i zagranicznej polityki, którego mierżą niekiedy idiotyczne, szkodliwe i antypolskie zachowania polityków i części naszego społeczeństwa. Ani lewak, ani skrajny konserwatysta - po prostu patriota, któremu zależy na tym, by w tym kraju żyło się dobrze większej części społeczeństwa, a nie tylko "elitom".

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.