Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Umowa zlecenie a składki do ZUS

Na pierwszy ogień dzisiaj idą składki ZUS od umów zlecenia. Jako, że w najbliższym moim otoczeniu niejedna osoba korzysta z tej formy rozliczeń z pracodawcą, postanowiłem wykonać krótką analizę efektów wprowadzenia planowanego przez Rząd objęcia obowiązkowymi składkami ZUS KAŻDEJ umowy zlecenia, bez względu na to, czy jest to pierwsza umowa oraz czy ktoś posiada inny tytuł do ubezpieczenia społecznego (np. umowę o pracę z innym pracodawcą).

Umowa zlecenie a składki do ZUS

Oficjalne rozumowanie Rządu oraz NSZZ Solidarność (bo to oni optowali za wprowadzeniem obowiązkowego oskładkowania wszystkich umów) jest takie, że dzięki obowiązkowemu oskładkowaniu każdej umowy zlecenia, wszyscy pracownicy skorzystają, gdyż ich przyszłe świadczenia emerytalne z ZUS będą dzięki temu rozwiązaniu wyższe.

Niby prawda. Ale czy do końca?

Jakoby niezauważenie w całej tej kwestii oskładkowania umów przemilczano kilka ważnych kwestii, które w praktyce o 180 stopni zmieniają sens wdrożenia tego rodzaju rozwiązania w naszym systemie.

1. Obligatoryjność oskładkowania umów zlecenia jako panaceum na niskie emerytury. Rząd oficjalnie twierdzi, że dzięki faktycznemu opodatkowaniu wszystkich umów, wysokość świadczeń wypłacanych z ZUS przyszłym emerytom wzrośnie. Zapomina się przy tym jednak o tym, iż w chwili obecnej w praktyce NIKT NIE BRONI oskładkowania wszystkich umów. Wystarczy napisać odpowiedni wniosek do pracodawcy, a ten zamiast przelewać wyższą kwotę pracownikowi, odpowiednio obliczoną od takiej umowy zlecenia składkę przeleje na ZUS. Tym samym pracownicy już teraz mają możliwość powiększenia swoich emerytur. Nie czynią tego nie dlatego, że im na to nie pozwalają pracodawcy (przypominam: takie jest oficjalne uzasadnienie), a dlatego, że nie chcą wpłacać dodatkowych kwot do instytucji, która w zeszłym tylko roku zadłużyła się o kolejne blisko 18 mld zł, a na premie wydała 212 mln zł. Mało kto już chyba wierzy, że za kilkadziesiąt lat ZUS w ogóle będzie istniał, a nasze ewentualne emerytury będą choćby na obecnym poziomie.

2. Wyższe składki na ZUS od umów zlecenia jako czynnik zwiększający zatrudnienie w gospodarce. Sic! Tak pokrętnego argumentu jeszcze nigdy nie słyszałem i w życiu nie przyszłoby mi do głowy, że ktoś oficjalnie i publicznie przyzna, że za wprowadzeniem tej reformy stoi taka retoryka. Związkowcy uznali, że dzięki podniesieniu obciążeń przedsiębiorców, nie tylko nie spadną wynagrodzenia osób uzyskujących wynagrodzenie na podstawie umowy zlecenia, ale też skłoni to pracodawców do zatrudnienia tych samych osób na podstawie umów o pracę. Bo skoro umowa zlecenie będzie tak samo droga jak umowa o pracę, to przecież logiczne, że pracodawca pokłoni się nad losem pracownika i łaskawie dociąży się jeszcze zapisami Kodeksu Pracy i niemożnością zwolnienia nieefektywnego pracownika bez strachu o to, że pracownik poda go do sądu pracy z jakiś przyczyn.

Tego rodzaju argumentacja niestety pada na podatny grunt, bo zdaje się, że ktoś w nią uwierzył (a przynajmniej paręset tysięcy członków związków zawodowych).

Prawda za to jest taka, że jeśli pracodawcy zostaną postawieni pod ścianą i ktoś nakaże oskładkować im umowy zlecenia swoich pracowników, w praktyce obniżą oni tym pracownikom wynagrodzenia. Kwota brutto się nie zmieni, za to netto spadnie o 40% (bo tyle zabierze w przybliżeniu z pensji ZUS). Oczywiście, znajdą się też pojedynczy pracodawcy, którzy nie obniżą wynagrodzeń netto swoim pracownikom, ależ owszem. Tylko, by nie obniżyć kwoty "do ręki", będą oni musieli zredukować zatrudnienie średnio o 1/4, a obecni pracownicy otrzymają w spadku po zredukowanych etatach nowe obowiązki.

To matematyka - jeśli w budżecie firmy na wynagrodzenia przeznaczona jest określona kwota i zwiększenie jej wiązałoby się z redukcją własnych dochodów albo koniecznością prowadzenia bardziej ryzykownej działalności, operując w warunkach zwiększonej niepewności co do jutra, to pracodawcy będą ciąć i redukować. Ja bym tak zrobił przynajmniej. Podobnie 100% moich znajomych, którzy firmy prowadzili albo prowadzą.

Tym samym możemy chyba związkowcom podziękować za zwiększenie bezrobocia w Polsce, bo gdy tylko ustawa zostanie przegłosowana, urzędy pracy zaczną pękać w szwach przez kolejki ludzi czekających na zasiłek dla bezrobotnych.

Chyba nie muszę też wspominać, że zasiłek ten wypłacany jest z naszych pieniędzy (co prawda z innej kieszeni, ale wciąż). Także zwiększając emerytury, spowodujemy kolejny dodatkowy wzrost obciążeń podatkowych (bo skądś te zasiłki i dodatki trzeba wziąć), zredukujemy stopę zatrudnienia (a więc wpływu z dochodówki do budżetu spadną), a firmy stracą średnio 15-25% swoich mocy przerobowych, czyli wyprodukują mniej (znów spadek dochodu budżetu państwa), albo drożej (spadek siły nabywczej pieniądza, inflacja).

3. Środki unijne. Ciekawi mnie, ile osób zdaje sobie sprawę z tego, że w dziedzinie realizacji projektów współfinansowanych ze środków unijnych, w większości przypadków obowiązującą beneficjentów formą zatrudniania ludzi w projektach jest umowa zlecenie. Kwoty wynagrodzeń w projektach też nie są obecnie wygórowane (to nie to samo, co w pierwszym okresie programowania, gdy wynagrodzenie lidera projektu lekko potrafiło przekraczać 4-5 tys zł). W związku z pewnymi ograniczeniami nie ma innego sposobu na rozliczenia - nie da się w wielu przypadkach pracownikom dać umowy o pracę, gdyż odgórnie wprowadzono limity mówiące o tym, iż pracownik nie może przepracowywać na podstawie umowy o pracę więcej niż 240h w miesiącu. W przypadku wielu osób pracujących w projektach praca ta jest jedynie dodatkową, a pierwszym tytułem do wynagrodzenia bywają umowy o pracę z różnymi firmami i instytucjami.

I teraz - jeśli mamy ograniczenie ilości godzin i oskładkowane umowy zlecenia, niskie już obecnie wynagrodzenia za ułamkowe etaty w projektach (bo tam operuje się wielkościami kategorii 1/4 etatu, 1/10 etatu itp., żeby liczby godzin nie przekroczyć) spadną jeszcze bardziej. Dlaczego? Dlatego, że nikt nie zgodzi się w instytucji pośredniczącej na to, by np. lider projektu otrzymał 2x wyższe od obecnego wynagrodzenie (tak, by kwota netto pozostała na obecnym poziomie) przy ułamkowym etacie. A pełnego nie będzie mogła taka osoba wziąć, bo już etat gdzieś ma. Tym samym kilkaset tysięcy ludzi pracujących przy projektach unijnych straci realnie znów 25%-40% swoich wynagrodzeń z tego tytułu.

Ale emerytury im przecież wzrosną, więc powinni się cieszyć, prawda?

A ja się na przykład nie cieszę, bo moja emerytura szacunkowa przy obecnej stopie zastąpienia wyniesie może z 500PLN. I to zakładając, że ZUS przetrwa jeszcze kolejne 39 lat, w co całym sercem wątpię. Takim sposobem, obecnie planowane narzucenie narodowi wyższych składek, dla wielu osób faktycznie stanie się podniesieniem podatków o kilkadziesiąt procent. Wszystko w imię naszego wspólnego dobra. Cieszę się, że mój rząd dba o mnie i moją przyszłość. Sam z pewnością nie dałbym rady tego uczynić lepiej, dlatego z tego miejsca pragnę serdecznie podziękować rządzącym (i związkowcom również, a co!) za to, że dbają o mnie i nie chcą, żebym swoje pieniądze roztrwonił tylko wydał je na cele pożyteczne społecznie i zabezpieczył swoje własne interesy. Dzięki.

Data:
Kategoria: Gospodarka

Mateusz Fatek

Zaorać Wiejską - https://www.mpolska24.pl/blog/38

Prywatny blok przedsiębiorcy, pisarza powieści science-fiction, komentatora politycznego, tłumacz. Obserwatora polskiej i zagranicznej polityki, którego mierżą niekiedy idiotyczne, szkodliwe i antypolskie zachowania polityków i części naszego społeczeństwa. Ani lewak, ani skrajny konserwatysta - po prostu patriota, któremu zależy na tym, by w tym kraju żyło się dobrze większej części społeczeństwa, a nie tylko "elitom".

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.