Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Oddłużenie Polski – mit, który staje się rzeczywistością

Żyjemy w ciekawych czasach, czasach kiedy walą się fakty i mity współczesnego świata ekonomii. A różnego rodzaju „autorytety” będą lądować na śmietniku historii.

Oddłużenie Polski – mit, który staje się rzeczywistością

Dokładnie w maju 2009 r. czyli już 2,5 roku temu polski bloger Tomasz Urbaś w artykule "Wady i potrzeby naszych systemów bankowych" wśród licznych finansowych tabu poruszył również fakty i mity dotyczące rezerw dewizowych banków centralnych.

2d91a189019cc33de6953d1145e8f960,0,0.jpg

Od stycznia 2009 roku zacząłem czytać jego blog na Onecie. Jako osoba od dawna zdystansowana od bieżącej polityki i „wielkiej” ekonomii jednocześnie mająca duży dystans do tego co podają media szukałem wartościowych materiałów o kryzysie ekonomicznym z 2008 roku, jego źródłach i przyczynach. Propozycje jakie przedstawił autor w pierwszej chwili „szokowały”: „w pierwszej kolejności rezerwy można wykorzystać na obniżenie długu zagranicznego państwa. Przerywa się w ten sposób nieefektywną spirale rosnącego długu i jednocześnie rosnących rezerw. Rezerwy można również spożytkować gospodarczo.”. W podsumowaniu określił następujące korzyści z operacji:

  1. możliwość szybkiej spłaty części długu publicznego powstałego w związku z dotychczasową zasadą emisji pieniądza przez tworzenie długu,
  2. ograniczenie spekulacji międzynarodowych poprzez zmniejszenie rezerw walutowych, które są częstym celem spekulacji,
  3. zlikwidowanie trwałych nierównowag w bilansach płatniczych powstających w trakcie tworzenia rezerw walutowych,
  4. uwolnienie nieefektywnych nadwyżek rezerw walutowych z korzyścią dla przecięcia spirali zadłużenia w skali międzynarodowej, odrodzenia gospodarczego w krajach walut rezerwowych i modernizacji krajów posiadaczy rezerw.

Wokół tych „obrazoburczych” koncepcji zaczął się w okolicach początków kwietnia 2010 roku formować Ruch Obywatelski „Wolność i Godność”, grupujący ludzi, którym przedstawiane koncepcje stały się bliskie i przedstawiają realną alternatywę dla rozpadającego się dotychczasowego świata gospodarczego i politycznego.

W październiku 2010 r. koncepcja operacji rozwinięta została dla realiów polskich w artykule „Bicz na bankierów”, który obnażył jak za nasze prywatyzowane fabryki dostaliśmy zagraniczne obligacje skarbowe. Obligacje, które dzisiaj stają się śmieciowe, a mimo to z maniakalnym uporem są trzymane przez Narodowy Bank Polski. Koncepcję tą spróbowałem przybliżyć i uprościć dla przeciętnego czytelnika w swoich dwóch artykułach: „Emisja pieniądza - nowa forma kolonializmu”oraz „Logika odsetkowa, Polska w czarnej d...ziurze”.

Operacja spłaty publicznego długu zagranicznego środkami z rezerw stała się częścią analizy finansowej "Nie rzucim ziemi" w całości opublikowanej w styczniu 2011 r. Jak dotąd nikt, zwłaszcza spośród aspirujących do sprawowania władzy partii politycznych nie pokusił się o przedstawienie podobnej analizy.

A może to niepoważne szaleństwo niegodne zainteresowania polityków i ekonomistów głównego nurtu?

Szybko okazuje się, że coś jest na rzeczy. Na konferencji naukowej w czerwcu 2011 r. doszło do pojedynku blogera „barbarzyńcy” z luminarzami polskiej ekonomii, w tym z udziałem dwojga członków Rady Polityki Pieniężnej. Przypomnijmy w konferencji wzięli udział: prof. dr hab. Zyta Gilowska, dr hab. prof. KUL Tomasz Gruszecki, prof. dr hab. Marian Żukowski, prof. dr hab. Andrzej Kaźmierczak, dr hab. Robert Gwiazdowski, miał wziąć w niej udział ale ostatecznie nie dojechał prof. dr hab. Krzysztof Rybiński. Spotkanie przybrało nieoczekiwany obrót. Bloger merytorycznie bronił swojej propozycji, wprawiając szacowne grono w zakłopotanie. Dyskusja została natychmiast przerwana, ale prof. Zyta Gilowska przyznała, że problem istnieje.

Kilka miesięcy później Tusk, Rostowskii Belka zgodzili się na wykorzystanie polskich rezerw dewizowych dla ratowania bankrutów ze strefy euro. Okazało się, że rezerwy walutowe nie są świętością. A jeżeli nie są, to pojawia się natychmiast pytanie czy zamiast  ratowania bankrutów nie można użyć rezerw do czegoś bardziej pożytecznego i sensownego z polskiego punktu widzenia?

Długo nie musieliśmy czekać. Najpierw w Rzepie później na swoim blogu profesor Rybiński były vice NBP zaraz później profesor Grzegorz Kołodko w grudniu 2011 r. nieoczekiwanie powielił pomysły Tomasza Urbasia. Np. Kołodko pisze: „Gdyby Polska na spłatę części zadłużenia zagranicznego (a jego udział w długu publicznym przekracza już 27 proc.) przeznaczyła połowę swoich rezerw walutowych, które wynoszą równowartość ponad 100 mld dol. (równowartość, gdyż przetrzymywane są one w kilku walutach i częściowo w złocie), to stosunek długu publicznego do PKB spadłby radykalnie, z obecnych 55 do 45 proc. PKB. Właścicielem rezerw jest naród polski, podczas gdy Narodowy Bank Polski jedynie w jego imieniu nimi administruje. Tak więc społeczeństwo nie tylko ma dług publiczny, którym martwi się i zarządza minister finansów z ramienia rządu, lecz i rezerwy finansowe, którymi cieszy się i zarządza NBP. Dwie strony medalu, dwie strony ulicy Świętokrzyskiej. Podobnie – przy oczywiście zróżnicowanych wartościach i relacjach – jest w wielu innych zadłużonych krajach, także w tych, które obecnie w sposób klasyczny z obsługą piętrzących się zobowiązań, nie są w stanie sobie poradzić.”.

1b868a8fbdb6b86e22bce8977b5f3775,0,0.jpg

Były wicepremier i Minister Finansów, profesor ekonomii głosi tezę i argumenty kropka w kropkę takie jak autor artykułu sprzed ponad dwóch lat.
W betonie pojawiają się szczeliny. Dwa lata... tracimy czas, tracimy szanse, tracimy pieniądze. Wykorzystajmy referendum ZŁOTY TAK, EURO NIE, aby beton rozwalić.
Najwyższa pora zrozumieć, że nie wszystko co nam wkładają do głów musi być „świętością i prawdą objawioną” często wystarczy zdrowy rozsądek by dokonywać mądrych inwestycji. A akcje dotychczasowych polskich „autorytetów” ekonomicznych mocno zniżkują i używając terminologii agencji ratingowych są z perspektywą negatywną.
 

 

 

Data:
Kategoria: Gospodarka

Mariusz Gierej

Mariusz Gierej - https://www.mpolska24.pl/blog/mariuszgierej

Dziennikarz, publicysta ...
"Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły." Nicolás Gómez Dávila.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.