Wydaje się, że odpowiedzi na te pytania powinny spędzać sen z powiek wszystkim, którym na sercu leży dobro naszej ojczyzny. Coraz więcej specjalistów, nerwowo stara się coś wymyślić a przecież sprawa jest bajecznie prosta - trzeba zmienić ustawę o zamówieniach publicznych w kwestii rozstrzygania przetargów i skończyć z podcinaniem gałęzi na której wszyscy siedzimy.
Główne kierunki zmian:
- przy rozpatrywaniu ofert nałożenie widełek +/- np. 15% (nad tą liczbą można się jeszcze zastanowić) w stosunku do kosztorysu inwestorskiego i odrzucanie zaniżonych i zawyżonych ofert,
- nie wybierać najtańszego oferenta a tego który jest najbliżej kosztorysu inwestorskiego lub oferuje najlepsze warunki wykonania robót,
- kontrola jakości oraz ilości wbudowywanych materiałów ściśle z kosztorysem inwestorskim,
- kontrola rozliczeń wykonawcy z ZUS.
Może to utopia ale ten zestaw działań wystarczy do rozkręcenia koniunktury w kraju, zwiększy wpływ unijnej pomocy na inwestycje oraz zapewni realne zwiększenie wpływów do budżetu państwa.
Przede wszystkim zapewni stosowanie pełnych technologii i zbyt dla wielu innych branż. Każda z nich wygeneruje większy zysk a zatem zwiększą się wpływy z podatków.
To rozwiązanie dotyczące budownictwa, które jest mi najbliższe ale podejrzewam, że będzie ono działało również w innych branżach.
Jak obecnie przeprowadza się inwestycje w jednostkach budżetowych?
Teraz mechanizm jest taki:
- jednostka budżetowa chce zrealizować inwestycję,
- zakłada budżet wg wstępnego szacunku, opracowuje projekt i kosztorys inwestorski; w tym punkcie może się okazać, że zachodzą przesłanki do wystąpienia z wnioskiem o środki unijne w wysokości do 75%;
- zapewnia fundusze na realizację inwestycji wg KI z lekką górką nawet;
- gmina rozpisuje przetarg licząc się z poniesieniem założonych w KI kosztów; (UE też liczy się z wydatkiem kwoty jaką wcześniej założono i się na nią zgodzono);
- teraz wszyscy oferenci zaczynają się zastanawiać jak ściąć koszty, jak nagiąć technologię, jakich materiałów nie używać, Jakie zostały z poprzedniej budowy i w zasadzie jeszcze by się nadały i jak wiele jeszcze innych szczegółów za które inwestor powinien zapłacić nie ujmować w kosztorysie ofertowym żeby mieć najniższą cenę, bo dzisiaj właśnie to gwarantuje uzyskanie zlecenia. Jeśli w ostateczności zadanie to miałoby przynieść straty zawsze będzie można wziąć podwykonawców i straty wsadzić do „ich plecaka”;
- komisja przetargowa zaczyna obrady, otwiera kolejne oferty i przeciera oczy ze zdumienia. Mądra komisja widząc oferty w wysokości 75% KI powinna już się zacząć martwić, niemądra nawet przy 60% KI zaciera ręce, bo mniej wyda. Taka oferta daje pewność, że nie dostaniemy tego co zamówimy.
- komisja przetargowa wybiera najtańszą ofertę … bo nie ma wyjścia. Tak zakłada ustawa o zamówieniach publicznych. Ustawodawca pomyślał bowiem o tego typu przypadkach i pozwala na odrzucenie oferty z „rażąco niską ceną”. Zapomniał jednak określić jak ją ustalić i w praktyce ten przepis jest martwy.
- oferent, który przegrał przetarg może oczywiście się odwołać ale … patrz wyżej;
- oczywiście w Polsce nauczyliśmy się radzić sobie w każdej sytuacji i dosyć powszechną praktyką są tzw. „umowy na roboty dodatkowe nie ujęte w kosztorysie ofertowym” ale na ogół jest to sposób na wyciągnięcie od zamawiającego tego co i tak powinien zapłacić za standard który zamawia.
Mniej więcej tak wygląda przebieg inwestycyjny w jednostkach budżetowych. Jaki daje to efekt? Bardzo wielu dostawców materiałów budowlanych nie dostaje zlecenia, bo z oszczędności albo czegoś nie wbudowujemy albo wsadziliśmy starocie albo zamieniliśmy technologię na „tańszą”. Nie zarobią, nie zapłacą podatku, nie zwiększą zatrudnienia, nie odprowadzą całego ZUS-u od pracowników itd.
Podobnie sprawy mają się ze sprzętem i firmami „żyjącymi” z jego wynajęcia oraz z zatrudnianymi pracownikami.
Dlaczego w Niemczech i na Wyspach tak dba się o to żeby wszystko robić zgodnie z kosztorysami inwestorskimi? Między innymi dlatego, że jest to jedyny sposób na otrzymanie tego za co się płaci a poza tym rozkręca się koniunkturę na bazie budownictwa.
Niemiecki i angielski kierownik budowy zaczyna realizować inwestycję od zamówienia materiałów zgodnie z zestawieniem jakie ma w kosztorysie … i jest to ta sama wersja, którą ustalił kosztorysant w KI.
Obserwuję ten proceder od wielu już lat i stale nie mogę uwierzyć w to, że z mocy ustawy podcinamy sobie skrzydła.
duzo ciekawych spostrzeżen
Ziarnko piasku na plaży.
Sporo w tym racji, ale problem z zamówieniami publicznymi jest znacznie szerszy. Choćby jak chodzi o ustawianie przetargów. Przypadku podstawiania kontrolowanych firm do przetargów itd.
Ale masz rację to są w sumie proste rzeczy do zrobienia. Czemu nikt tego nie chce zrobić?
To tak jak z systemem podatkowym pytam się Pana Modzelewskiego, który właśnie został ekspertem jednego premiera in spe: czemu system podatkowy nie może być prosty, np. w podatkach pośrednich, odpowiedź no nie może to nie jest takie proste. Ale dlaczego? No wie Pan to nie jest takie proste. W końcu nie wytrzymałem i pytam się wprost: Czy chodzi o to by nie zrobić krzywdy branży doradztwa podatkowego? Nie chciał już więcej ze mną rozmawiać :D