Ciąg dalszy przemówienia Władysława Gomułki w Sejmie z okazji 1000-lecia Państwa Polskiego.
ROZKWIT I SPRZECZNOŚCI EPOKI JAGIELLONÓW
Groźne niebezpieczeństwo, jakie na przełomie XIV i XV wieku stanęło przed Polską i Litwą, w postaci zachłannego i żądnego wciąż nowych podbojów Zakonu Krzyżackiego, popieranego przez całe ówczesne Niemcy, stało u podłoża Unii Polsko-Litewskiej. Owocem tego politycznego i militarnego sojuszu bvł wiekopomny triumf polsko-litewsko-ruskiego oręża pod Grunwaldem, a w następnie ostateczna klęska Zakonu, odzyskanie przez Polskę Pomorza Gdańska i Warmii oraz objęcie zwierzchnim władaniem reszty ziem zakonnych, przekształconych następnie w tzw. Prusy Książece. Z dawnego terytorium piastowskiego poza granicami Polski pozostały Pomorze Zachodnie i prawie cały Śląsk, gdyż tylko jego skrawki powróciły do Polski.
Unia Polski z Litwą przechodziła różno koleje, posłużyła ona do zbudowaniu rozległego imperium Jagiellonów, a Polska — główny trzon tego imperium — stała się wielką siłą europejską. Do czasu jednak Unii Lubelskiej w 1569 r., a więc przez ponad półtora wieku, Polska i Litwa stanowiły dwa wyraźnie różne państwu. Na innych zasadach opieruła się naczelna władza państwowa, odrębne były jej instytucje, odrębnymi rządziły się prawami, niejednokrotnie odrębną miały politykę.
Czasy te — to słynne Odrodzenie polskie, okres wielkiego rozkwitu kultury mającej swe podłoże w nie znanej uprzednio prężności gospodarczej Polski. Ośrodkiem nauki jest Uniwersytet Jagielloński, przeżywający szczyt swego rozwoju, a uczniowie jego, w całym kraju rozprzestrzeniający oświatę poprzez sieć szkół, w których pracują jako nauczyciele — to najczęściej mieszczanie, czasem chłopi. Księgarze i drukarze to również z reguły mieszczanie, wśród uczonych i pisarzy dominują synowie mieszczan i średniej szlachty. Nazwiska Kopernika, Dantyszka, Reja, Kochanowskiego, Frycza-Modrzewskiego są tego wymownym przykładem. Odrodzenie polskie obejmuje nie tylko ziemie należące do państwa polskiego, ale cały nasz narodowy obszar etniczny. Wówczas to spod pióra Hieronima Wietora, Ślązaka z Jeleniej Góry, wyszły wzruszające słowa o jego pragnieniu, „aby języka polskiego pismo się rozmnożyło ku czci i sławie tej sławnej korony polskiej”.
Wyzwala się też wówczas kultura polska spod przemożnego wpływu łaciny. Uczeni wciąż jeszcze piszą po łacinie, aby dzieła ich mogły być rozumiane i poza granicami kraju, ale rozszerza się gwałtownie zasięg kulturalny języka polskiego, w tym języku powstaje wspaniała literatura piękna, język polski zdobywa dominującą pozycję w życiu państwowym i politycznym.
Kultura Odrodzenia ma charakter nu wskroś świecki, a rozwijający się równocześnie wielki prąd reformacyjny, przeciwstawny panującemu katolicyzmowi, niesie kulturę w szerokie musy społeczne, nie tylko do drobnej szlachty i mieszczaństwa, ale w pewnej mierze również do chłopstwa.
Przeciw Odrodzeniu i reformacji niemal od samych początków tego ruchu wystąpiły ostro elementy reakcyjne, znajdujące oparcie w zmieniającym się układzie sił społecznych, bowiem już w samych podstawach ówczesnej siły państwa tkwiły zarodki przyszłych dlań wielkich niebezpieczeństw.
Już za czasów ostatnich Jagiellonów zaczęły narastać głębokie sprzeczności wewnętrzne. Odzyskanie ujścia Wisły i otwarcie drogi dla eksportu polskich płodów rolnych i leśnych skłoniło szlachtę do rozszerzenia gospodarki folwarcznej, co niezmiernie pogorszyło dolę chłopa wskutek upowszechnienia pańszczyzny i zacieśnienia więzów poddaństwa. Wzrost bogactwa szlachty umacniał jej supremację polityczną nad pozostałymi stanami, zwłaszcza nad mieszczaństwem, i prowadził do stopniowego przekształcania monarchii stanowej w rzeczpospolitą szlachecką. Drugą połowę epoki jagiellońskiej znamionuje ostra walka postępowego odłamu średniej szlachty pod nazwą ruchu egzekucji praw o umocnienie jedności Rzeczypospolitej i władzy królewskiej przeciw przewadze i wpływom możnowładztwa. Najbardziej światli przedstawiciele tej epoki wzywają do wypełnienia narodowego obowiązku i przywrócenia Koronie Polskiej utraconych ziem zachodnich. I jeśli jeszcze wychowawca synów Kazimierza Jagiellończyka, Jan Długosz, marzył o odzyskaniu Szczecina, widząc w tym ukoronowanie polskich dążeń zjednoczeniowych, to w wiekach późniejszych próżno byłoby szukać podobnych planów politycznych.
Walka między obozem egzekucji praw a magnaterią toczyła się o dalszy kierunek rozwoju Polski. O jej wyniku przesądziła ostatecznie Unia Lubelska, która na trzy lata przed wygaśnięciem dynastii Jagiellonów zastąpiła dotychczasowy luźniejszy związek Polski i Litwy federacją obu państw, czemu towarzyszyła inkorporacja bezpośrednio do Korony rozległych i żyznych ziem ukraińskich.
W rezultacie Unii Lubelskiej powstało państwo zwane ,,Rzecząpospolitą obojga narodów”. Słusznie jednak stwierdza współczesny historyk Konstanty Grzybowski, że w Lublinie zawierały Unię tylko klasy rządzące dwóch państw, a nie narody, których było nie dwa, lecz cztery: polski, litewski, ukraiński i białoruski. Istniała tu więc już w samych podstawach głęboka sprzeczność między charakterem etnicznym sfederowanych państw a charakterem Unii. Prawda, że oba organizmy łączące się w Rzeczpospolitą zachowywały autonomię, formalnie aż do języka państwowego włącznie. Ale jednocześnie — i to było decydujące — łączyły się w jeden organizm społeczny klasy panujące obu państw. Zniesione bowiem zostały ograniczenia w nabywaniu dóbr i piastowaniu urzędów przez szlachtę obu części Rzeczypospolitej, co otwierało magnatom litewskim dostęp do gospodarczych i politycznych wpływów w Koronie, a szlachcie polskiej otwierało szerokie pole ekspansji na wschodzie. Połączenie społeczeństwa Korony, o przewadze średniej szlachty, rozwiniętych miastach i dużej stosunkowo swobodzie chłopa, ze społeczeństwem Wielkiego Księstwa o przewadze magnackiej, słabych miastach i wciąż wzrastających tendencjach do jak najpełniejszego ujarzmienia masy chłopskiej — musiało w tych warunkach prowadzić do regresu w Polsce.
RZECZPOSPOLITA SZLACHECKA NA DRODZE DO UPADKU
Wraz z Unią Lubelską i śmiercią Zygmunta Augusta Polska wkroczyła w nową epokę jej dziejów, epokę trwającą ponad dwa stulecia i zakończoną utratą niepodległego bytu państwowego w wyniku rozbiorów. Był to najsmutniejszy okres w dziejach narodu, okres staczania się państwa polskiego po równi pochyłej ku upadkowi. Czynnikiem sprawczym tego upadku była oligarchia magnacka, sobiepaństwo możnych, obskurantyzm i fanatyzm triumfującej kontrreformacji, które w krótkim czasie roztrwoniły siłę i dorobek wielu poprzednich pokoleń. W warunkach stworzonych przez Unię „obojga narodów” rozwinęła się faktyczna ekspansja na wschód panów polskich i litewsko-ruskich, rządzących Wielkim Księstwem Litewskim. Ta ekspansja sprawiła, że państwo polskie na kilka wieków straciło zainteresowanie dla zamieszkałych przez ludność polską ziem zachodnich, a magnat i szlachcic polski lub spolszczony na wschodzie stał się ciemiężycielem chłopa ukraińskiego i białoruskiego. Na wschodnich kresach Rzeczypospolitej lub kosztem tych kresów wyrosły potężne latyfundia magnackie, głęboko naruszające równowagę polityczną kraju, uzurpujące sobie atrybuty państwa, tworzące własne armie i administracje, sprzymierzające się przeciw wszelkim dążeniom do wzmocnienia władzy centralnej.
Wzrostowi potęgi „królewiąt" — Radziwiłłów, Wiśniowieckich, Ostrogskich, Koniecpolskich, Lubomirskich i im podobnych, towarzyszy zmniejszenie liczebności i upadek znaczenia średniej szlachty. Demokracja szlachecka staje się jedynie parawanem dla rządów oligarchii magnackiej. Dominacji tej oligarchii sprzyja system elekcyjny, który pozbawiał kraj autorytetu monarchy, poczuwającego się do odpowiedzialności za swoje państwo. Większość królów elekcyjnych uzyskiwała tron w drodze zakulisowych przetargów i pozostawała przez cały czas marionetkami stronnictw magnackich lub obcych mocarstw.
U podłoża osłabienia sił politycznych państwa leżał regres społeczny i gospodarczy. Rozwój folwarku pańszczyźnianego i surowcowego eksportu przekształcał Polskę w kolonialne zaplecze Zachodu, podrywał podstawy egzystencji rodzimych miast, a dyktatura szlachty wyzuwała z praw stan mieszczański i kmieci. Zanim wstrząsnęła Rzecząpospolitą wyzwoleńcza wojna Kozaczyzny ukraińskiej, zanim zalał ją „potop” szwedzki — obraz jej struktury gospodarczej i społecznej wykazywał ogromne zmiany w porównaniu ze „złotym” wiekiem Odrodzenia. Na szczycie drabiny społecznej stali magnaci, „królewięta” na pół suwerenni w swych rozległych dobrach, na jej dole — chłopi poddani, doprowadzeni niemal do prawdziwego niewolnictwa. Nie co innego bowiem znaczyły słowa prawnika szlacheckiego z XVII wieku, Teodora Ostrowskiego, gdy dowodził, że „poddani na roli osiedli i pańszczyznę odbywający nie tylko sami, ale i z potomstwem swym są własnością dziedzica, także ich darować, przedać, na inną rolę lub wieś przenieść prawnie wolno”.
Chłop cierpiał nie tylko ucisk pańszczyźniany; olbrzymim ciężarem kładły się nań wielkie podatki na rzecz kleru w postaci „dziesięciny”, opłat za usługi religijne, procenty od zadłużenia itd. Dodać należy, że już w drugiej połowie XVI wieku wymiar robocizny w dobrach duchownych wzrósł poważnie i stwarzał dla chłopów sytuację nawet gorszą niż w posiadłościach szlacheckich, co powodowało, że chłopi zbiegali z dóbr kościelnych do świeckich. Rosną też szybko latyfundia biskupów, kapituł i zakonów, np. majątki kapituły gnieźnieńskiej wzrosły od XVI do XVIII wieku o 100 proc. W tych warunkach wyższy kler tworzył swoistą grupę wielkiej magnaterii.
A w środku tej drabiny był rozległy stan szlachecki: szlachta średnia, coraz bardziej od magnatów zależna, swą pozycję gospodarczą ugruntowująca na wyzysku chłopa, oraz szlachta drobna i bezrolna, trzymająca się pańskiej klamki, służąca w pańskiej administracji, sprzedająca swój głos na sejmiku magnatowi, bo jej prawa polityczne stanowiły dla niej podstawę egzystencji. A wreszcie uzupełniały ten obraz słabnące miasta, również w olbrzymiej części stanowiące własność magnatów.
Gdy w roku Unii Lubelskiej, 1569, na Mazowszu 36 proc. kmieci posiadało ziemi więcej niż po 1/2 łanu, w 1616 r. było takich chłopskich posiadaczy już tylko 10 proc., a w niespełna sto lat po Unii już ani jednego. Chłopska gospodarka towarowa została wyparta przez folwark szlachecki, a ciężary pańszczyźniane rosły z coraz większą bezwzględnością.
W połowie XVI wieku mieszczanie stanowili 25 proc. ludności Korony, chłopi 65 proc., a szlachta 10 proc. W dwa wieki później — u szczytu regresu i agraryzacji — chłopów było około 73 proc., mieszczan jedynie 17 proc., a szlachty 8 proc. Równocześnie rośnie liczba tzw. ludzi „luźnych”, nie związanych ze stałym warsztatem i miejscem pracy.
Nie mniej groźne zmiany nastąpiły w strukturze narodowościowej ludności państwa polskiego. Polskę Chrobrego, o powierzchni ok. 250 tys. km2 wg szacunku historyków, zamieszkiwało około 1,2 mln mieszkańców etnicznie jednorodnych. W granicach monarchii Kazimierza Wielkiego na 240 tys. km2 (wraz z ziemiami lennymi) mieszkało blisko 2 mln ludności w ogromnej większości — poza Rusią Halicką — polskiej. Wówczas jednak pozostawało już poza granicami państwa polskiego kilkaset tysięcy ludności polskiej na gęsto zaludnionym Śląsku, Ziemi Chełmińskiej i na Pomorzu Zachodnim. Terytorium Polski i Litwy, związanych unią personalną, pod koniec panowania Kazimierza Jagiellończyka wynosiło łącznie bez ziem lennych ok. 1 115 000 km2, w tym Polska tylko 260 000 km2. I wreszcie w pierwszej połowie XVII w., w szczytowym okresie rozrostu terytorialnego Rzeczypospolitej szlacheckiej, na ogromnym terytorium liczącym blisko 1 mln km2, obejmującym na wschodzie bez mała całe dorzecze Dniepru - mieszkało około 10 mln mieszkańców. Ale jedynie 1/5 tego terytorium stanowiły obszary o zwartym zaludnieniu polskim a Polaków nie było więcej niż 40 proc. ogółu ludności państwa.
Wewnętrzną sytuację polityczną tego wielonarodowego państwa pogarszała struktura religijna jego ludności. Podstawowa masa ludności w Wielkim Księstwie Litewskim i na Ukrainie wyznawała prawosławie. Nabrało to szczególnego znaczenia od końca XVI w., gdy w Polsce zdobył przewagę kontrreformacyjny, wojujący katolicyzm, a polityka tolerancji religijnej oraz zgodnego współżycia różnych wyznań ustępuje miejsca rugom i prześladowaniom schizmatyków i innowierców. Z ducha kontrreformacji zrodzona Unia Brzeska pozbawiła duchowieństwo prawosławne praw stanowych, przyśpieszyła proces polonizacji szlachty rusko-litewskiej, zantagonizowała wobec Rzeczypospolitej masy chłopskie. Wobec chłopa bowiem katolicki szlachcic na swoją modłę i ze swoją korzyścią batem i karami pieniężnymi urzeczywistniał zasadę „cuius regio eius religio”, czyja władza, tego religia, narzucając mu katolicyzm, i to pośledniejszego gatunku, unicki, gdyż rzymski był zarezerwowany dla panów. Równocześnie kresowe „królewięta”;, którym ciągle brakowało rąk do pracy w rozległych majątkach, wbrew żywotnym interesom państwa usiłowały przekształcić w swych poddanych i zapędzić do pańszczyzny wolną ludność kozacką.
Katastrofy wojenne XVII wieku przypieczętowały proces regresu. Polityka ekspansji na wschód spowodowała bowiem nie tylko osłabienie sił wewnętrznych Polski, ale również niebezpieczne dla jej bytu państwowego zaangażowanie zewnętrzne. W rezultacie tej polityki powstały głębokie sprzeczności interesów między Polską a Rosją, prowadzące do wyniszczających kraj konfliktów zbrojnych. W początkowym okresie wojny te przyniosły zwycięstwa i rozszerzenie terytorium Państwa Polsko-Litewskiego kosztem Rusi Moskiewskiej, podnoszącej się dopiero z upadku spowodowanego niewolą tatarską. Później odmieniła się kolej losu. Wojny kozackie w połowie XVII wieku, najazd szwedzki, a następnie długotrwałe wojny polsko-rosyjskie i polsko-tureckie o Ukrainę podcięły podstawy siły gospodarczej i militarnej Polski. Niesławną rolę odegrały w tym okresie dziejów narodu hierarchia kościelna i zakon jezuitów, które pod hasłem „przedmurza chrześcijaństwa” narzucały Polsce ciężar obrony obcych jej interesów.
W wyniku wojen XVII wieku Rzeczpospolita utraciła część swych niepolskich terenów na wschodzie, przede wszystkim Ukrainę Zadnieprzańską. Oderwały się od niej również Prusy Książęce. Mimo to pozostała terytorialnie jednym z największych państw europejskich. Siła jej jednak absolutnie nie była proporcjonalna do jej rozmiarów geograficznych. W czasie wojen szwedzkich uległy ruinie miasta. Na Mazowszu tylko 14 proc. domów w miastach nie zostało zniszczonych, podobnie było i w innych polskich województwach. Uległa zniszczeniu i wieś. Najszybciej jednak odbudowały się fortuny magnackie, jeszcze bardziej umacniając swą dominującą w państwie pozycję. Zubożała średnia szlachta popadła w jeszcze większą zależność od magnatów, zwiększając zarazem ucisk chłopa, by jak najszybciej odrobić straty. Nie mając naturalnych warunków rozwoju nie mogły się podźwignąć miasta, które nie odbudowały się całkowicie niemal aż do końca istnienia Rzeczypospolitej. A w kulturze zapanowała ciemnota i zacofanie. Upadła nawet sławna Akademia Krakowska, całe szkolnictwo znajdujące się w rękach zakonów stało na bardzo niskim poziomie. Państwo polskie jako całość, mimo chwilowych przebłysków dawnej siły, jak w czasach Sobieskiego, staczało się nieuchronnie w anarchię ponurych czasów saskich.
I w tym samym czasie, gdy państwa ościenne unowocześniały się, umacniały się wewnętrznie, gdy w większości krajów Europy w oparciu o rosnące znaczenie miast, o wpływy mieszczaństwa i drobnej szlachty umacniała się centralna władza państwowa, rosły w potęgę monarchie absolutne szlachta polska wołała obłędnie, że „Polska nierządem stoi”, a wyzyskując bezlitośnie masy ludowe mogła „pić i popuszczać pasa”, jak głosiło przez nią samą stworzone przysłowie. Polska Sasów, rzekomo silna własną słabością, stała się krajem bez wojska, bez granic, krajem bezbronnym wobec rosnących w siłę mocarstw ościennych, zalewanym przez niszczycielskie najazdy, stanęła w obliczu zbliżającej się katastrofy.
Trybuna Ludu 22 lipca 1966r.