Gdybym był managerem OFE - dążyłbym, żeby je zlikwidować rękami rządu. Okoliczności są wyjątkowo sprzyjające - rząd przyjął nierealistyczny budżet i gwałtownie potrzebuje pieniędzy. Moja oferta trafia na bardzo podatny i przygotowany grunt. Zabierając 270 mld z OFE - rząd Donalda Tuska spokojnie przetrwa do najbliższych wyborów, a o myślenie w dłuższej perspektywie polskich polityków nie podejrzewam.
Dlaczego?
Po pierwsze dlatego, że przy konstruowaniu tego biznesu popełniono błędy, których nie da się naprawić:
Przyjęto założenie stabilności rynku - czyli z arkuszy kalkulacyjnych wyszedł średni wzrost kursu akcji o około 10% rocznie plus 3-4% zysku z “pewnych” obligacji rządowych.
W ciągu tych 14 lat oba te założenia okazały się nieprawdziwe.
W wyniku kryzysu zadłużeniowego kurs akcji wisi na włosku i spodziewać się można “wszystkiego” - a niespodzianki typu spadek kursu akcji o 40% jednego dnia, jak to było w przypadku TPSA, mogą być coraz częstsze. Dużo bardziej prawdopodobny jest krach na giełdzie niż “średni wzrost” na poziomie 10% rocznie, jak to było zakładane.
“Obligacje” - 14 lat temu “pewne” - przestały nimi być. Nie ma żadnej gwarancji, że będą wykupione i staje się to coraz bardziej prawdopodobne. Na przykład w Grecji przeprowadzono ich redukcję o 50%. To samo może być i w Polsce.
Zatem wypracowany model w Exelu przestał działać i “przestaje się to spinać”.
Kolejnym problemem, którego nie wzięto pod uwagę jest długowieczność. Ludzie żyją coraz dłużej - tak szybkiego wydłużenia życia modele OFE nie przewidywały.
Następnym bardzo poważnym problemem jest cash flow. Z czego niby płacić te emerytury??? Z akcji? Jeżeli OFE zaczną się w znaczącym stopniu pozbywać akcji, żeby mieć na wypłatę emerytur ich kurs zacznie równie znacząco spadać - pomijając już zupełnie inne, wyżej wymienione ryzyka. Połączenie obu tych zagrożeń - zapala czerwoną lampkę w głowie nawet mało rozgarniętego managera.
Drugie - większe - źródło gotówki na wypłaty to obligacje. W tym momencie to każdego managera ogarnie już blada rozpacz. Przecież generalnie te papiery są rolowane i prawdopodobieństwo zobaczenia gotówki jest naprawdę minimalne.
Istnieje zatem bardzo poważna obawa, że zwyczajnie nie będzie z czego płacić - bo posiadane aktywa mają, łagodnie rzecz ujmując, niską płynność.
Każdy w tym momencie musi zadać sobie to pytanie: po co mi te wszystkie ryzyka, widmo krachu zadłużeniowego nad głową, skoro na czysto zarobiłem 17 miliardów złotych, co każdy właściciel pochwali i doceni.
Jedyna racjonalna decyzja w tej sytuacji - to zwijać biznes, zyski zostały zrealizowane, właściciele przeszczęśliwi.
Jest jeszcze jedna kwestia, na którą zwrócił uwagę Robert Gwiazdowski - istnieje spora szansa, że rząd przeprowadzi likwidację OFE w tak nieudolny sposób, że powstaną tytuły do domagania się odszkodowań przed arbitrażami międzynarodowymi. Zatem jest otwarta pozycja na kilka dodatkowych miliardów zarobku…