Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Bezdomny to nie obywatel!

Ten tekst ma na celu poruszenie dyskusji a nie wyczerpanie tematu. Zapraszam do polemiki i głębszej refleksji.

Bezdomny to nie obywatel!
"W demokracji obrońcy wolności są zmuszeni podejmować coraz większe wysiłki, aby ratować coraz mniejszą porcję wolności." Nicólás Gómez Dávila

Czy zdawaliście sobie sprawę, że bezdomni są ograniczeni w prawach obywatela? Nie chodzi nawet o poniżanie czy wyrzucanie poza margines społeczeństwa. Bezdomność wciąż jest tematem niewygodnym. Tabu, zarówno dla społeczeństw jak i... władzy.

Prosty przykład? Łatwo przekonać się o "niewygodzie" jaką stanowi ten temat dla władz przy przejrzeniu list poparcia pod referendum czy z okazji wyborów. Aby podpis był ważny potrzebne są wszystkie dane, w dodatku czytelnie wpisane. Imię i nazwisko, posiada je każdy, numer pesel, który jest unikalny dla każdego obywatela, podpis i... właśnie, adres zameldowania. Jeśli nie mamy adresu zameldowania lub wpiszemy niewłaściwy adres nasze poparcie dla referendum czy kandydata lub listy w wyborach jest nieważny!

Sporo bezdomnych to grupa alkoholików, którzy w wyniku swojego nałogu stracili wszyscy. Jednak jest część "wygnańców"  systemowych. Takich dość często zdarzało mi się spotykać. Dawniej właściciele firm w wyniku bzdurnych przepisów stracili wszystko. Dosłownie wszystko, bo często prócz rzeczy materialnych także rodzinę. Nie ma co się dziwić, że w wypadku, gdy mają szansę coś zmienić tą szansę im się odbiera. Nie mają z tym za to problemu więźniowie, którzy podczas odbywania kary mogą zagłosować w wyborach na osoby, które zajmują się tworzeniem prawa, w tym prawa karnego, które ich także obowiązuje.

Podobno demokracja miała wyrównywać szansę, sprawiać, że wszyscy obywatele będą równi wobec prawa i będą mogli mieć wpływ na sytuację polityczno-społeczną. Najwidoczniej poza niektórymi grupami społecznymi. Bezdomność jest tematem niewygodnym, ale któż by bezdomnych słuchał? Lepiej wyrzucić ich poza nawias, jeszcze za krzywdy postanowią zemścić się w wyborach.
Data:
Kategoria: Polska

Magdalena Szecówka

Cogito, ergo sum - https://www.mpolska24.pl/blog/szecowka

O autorce:
Specjalista ds. marketingu, PR i mediów społecznościowych. Przygotowuje i nadzoruje strategię marketingową, zajmuje się negocjacjami, reklamą, komunikacją publiczną, wizerunkiem oraz brandingiem.

Poza marketingiem specjalizuje się w prawie autorskim i patentowym, ustawodawstwie, ochronie danych osobowych oraz bierze udział w projektach społecznych.

Teksty na licencji CC BY 3.0 PL

Komentarze 18 skomentuj »
Tomasz Żylewicz 11 lat 3 miesiące temu
+1

Stajemy w sytuacji w której osoba niejednokrotnie skrzywdzona przez aparat administracji państwa i/lub prywatny kapitał nie może wyrazić poparcia dla referendum, czy kandydata w wyborach, bez jakiejkolwiek winy wobec społeczeństwa zostają odebrane jej prawa społeczne, natomiast osoba skazana prawomocnym wyrokiem i odsiadująca karę w więzieniu za czyny przeciwko społeczeństwu (jednostce, grupie itp.) ma pełne prawa obywatelskie (w niewielu przypadkach sąd pozbawia go tych praw).
Oczywiście wielu bezdomnych jest w takiej sytuacji w wyniku nałogu np. alkoholowego i z podobnych sytuacji wynikających z ich winy, ale jest jeszcze cała "reszta"...no i dlaczego alkoholik ma być pozbawiony praw obywatelskich a np. gwałciciel nie?

Katarzyna Kowalska 11 lat 3 miesiące temu
+1

np , z przyczyn bezdomności bo tak często bywa ze ludzie zaczynają nadużywać alkoholu po znalezieniu się na ulicy. Ja stronię od alkoholu , ale gdybym znalazła się na ulicy nawet na moment nie chciałabym wytrzeźwieć by nie myśleć, nie przejmować się swoją sytuacją.

Renata Bryczyńska 11 lat 3 miesiące temu

Nie zgodzę się z artykułem. Nikt nie zabrania bezdomnemu głosować. Można posiadać dowód osobisty mimo bezdomności, przed wyborami udać się do Urzędu Gminy gdzie się chce głosować i zgłosić się, że będzie się to robić na terenie tej gminy.

Ale z referendum lokalnym jest już troszkę inna bajka...

Magdalena Szecówka 11 lat 3 miesiące temu
+2

Nie mówię tu o możliwości głosowania, ale wyrażeniu poparcia dla przeprowadzenia referendum czy wyrażeniu poparcia dla startu kandydata w wyborach. Jak wiadomo by przeprowadzić referendum należy zebrać odpowiednią ilość ważnych głosów, podobnie by wystartować w wyborach należy zebrać podpisy pod listami poparcia dla listy kandydatów lub kandydata. I właśnie na tym etapie bezdomni są ograniczani przez bzdurny obowiązek meldunkowy. Ich podpisy są nieważne.

Renata Bryczyńska 11 lat 3 miesiące temu
+2

Co do obowiązku meldowania calkowicie się zgadzam. Bzdurny przepis, którego zmiana jest odwlekana od wielu lat. Pewnie dla tego, że chodzi tu o pieniądze, które gminy dostają za ilość osób zameldowanych na ich terenie.

A dlaczego osoby które nie dokładają się do wspólnej puli mają mieć prawo do wypowiadania się w kwestii jej podziału? Jeśli ktoś nie płaci podatków to nie powinien decydować o tym, na co są wydawane. Jeśli mówimy o równości to równość nie może dotyczyć tylko michy. Musi dotyczy też łopaty. Więc ci, którzy nie płaca podatków powinni być pozbawieni prawa głosu. I to powinno dotyczyć bezdomnych, więźniów, notorycznych klientów pomocy społecznej z przedstawicielami pewnej mniejszości na czele.

Pomijając to czy się zgadzam czy nie, to proponowane odebranie głosu tym co się nie dokładają do wspólnej kasy, to odchodzimy od demokracji a przybliżamy się do republiki (ja akurat zdecydowanie bardziej wolę republikę niż demokrację).

A poza tym są ludzie, którzy nie dokładają się w postaci podatków, a robią bardzo dużo na rzecz wspólnych rzeczy/wartości/społeczeństwa, np. wolontariusze, ludzie pracujący w gospodarstwie domowym wspomagający innych członków rodziny, aby oni mogli spokojnie pracować i po pracy etatowej odpocząć. Oni też wykonują prace, aby inni mogli wykonywać tę prace zarobkową, z której zapłacą podatki. Gdyby ich nie wspomagali we wspólnym gospodarowaniu, to te osoby płacące podatki mniej by ich wygenerowały (bo np. mniej wydajnie pracowałyby w pracy ze względu na zmęczenie spowodowane wykonywaniem innych obowiązków). I co wtedy? Czy takie osoby wspomagające mają mieć odebrane prawo głosu?

Zlikwidować 'wspólną pulę'.

To są kwestie techniczne. Powiem, że o tym nie myślałem, ale sądzę, że masz rację. Żona zajmująca się domem powinna mieć takie samo prawo jak zarabiający mąż (w sytuacji odwrotnej także). Takim "podmiotem domyślnym" mojej wypowiedzi byli klienci socjalu, fenole, i inne tego typu towarzystwo, którego jedynym celem życiowym jest życie za pieniądze podatników.

Marek Dajnowski Nie wszstyko da się zlikwidować. Jeśli nie będziemy finansować aparatru sprawiedliwości to nastanie anarchia i prawo gangów, jeśli sił zbrojnych, zostaniemy podbici.

Ja proponuję, żeby pan wymeldował się ze stałego zameldowania i pożył tak ze 2-3 lata bez meldunku. Może wtedy zobaczy pan, z ilu praw musi osoba niekoniecznie bezdomna zrezygnować. Nie jestem fenolem i nie jestem bezdomny ale stałego zameldowania nie mam od dawna i wiem o czym mówię. A we wszelkiego rodzaju dokumenach w rubryce "adres stałego zameldowania" mam wpisane "bezdomny" co uważam za upokarzające.

to może ich meldować w skrytkach pocztowych?

Pamietam program o Marku Kotańskim.
Pozana tam była rozmowa z bezdomnym na dworcu.
zapamiętałem mniej więcej dialog bo był dla mnie zaskakujący:
Marek do bezdomnego:

MK: Cześć, Jestem Marek, co tu robisz, potrzebujesz czegoś?
BezD: Czego chcesz, odpier..ol się.
MK: Jak ty do mnie mówisz? Nie mozesz normalnie odpowiedzieć?
BezD: Spierd.aj, idź stąd!
MK: Nigdzie nie pójdę. czy ja do ciebie klnę?
Nie możesz ze mną porozmawiac bez przekleństw, kulturalnie?
Jak ty sie do mnie odzywasz? Zrobiłem ci cos złego?
BezD: Nie.
MK: To dlaczego tak do mnie mówisz?

Po jakimś czasie zaczęli rozmawiać. Już na spokojnie.

Marek przebił się przez skorupę.
Od początku zaczął wymagać od rozmówcy poziomu.
Trzeba bylo dużej odwagi żeby to zrobić.
Dało mi to dużo do myślenia.
Walka o każdego bezdomnego jest bardzo trudna.

Niektórzy i tak nie zaczęli by rozmowy i poszliby gdzieś dalej od Kotańskiego,
żeby miec z głowy natręta.

Oni nie chcą nic zmieniać.
Czy chcieli by byc świadomymi wyborcami?
Watpię. Oni maja to w nosie.
zbyt duże jest poczucie odrzucenia.
Aktywizacja takich ludzi wymaga stworzenia całego systemu.
zapewnienie dachu nad głową i praca.
Praca, wytwarzanie czegoś porzytecznego, co jest widoczne, namacalne.
Coś co daje satysfakcję, podniesienie samooceny i korzyści finansowe.
zarobiłem, więc mogę teraz kupić sobie to i to...
Wtedy będziemy mieli nowych wyborców.

A nie pomyślałeś o tym, że im jest tak dobrze? Może nie chcą nic zmieniać. Moi znajomi usiłowali zatrudnic osoby bezdomne ze schroniska. Poziom roszczeniowości był taki, że mieli dosyć.

No właśnie to są ci, którzy nie podjęliby opisanej powyżej rozmowy. Nie jestem zwolennikiem uszczęśliwiania na siłę. Każdy jest kowalem swojego losu...

Magdalena Szecówka 11 lat 3 miesiące temu

Owszem, spora grupa nie chce niczego zmieniać. Co nie oznacza, że nie ma być gorzej traktowana i ma się im to uniemożliwiać.

Jeżeli ktoś jest obywatelem RP, to ma wszelkie prawa. Także prawo do popierania tego, co poprzeć chce. A, że "prawo" jest naginane na wszelkie sposoby, to już inna sprawa. Pewnie chodzi tu o możliwość weryfikacji prawdziwości podpisów poparcia. Gdyby nie zagrożenie weryfikacją, to można by sobie samemu zdobyć ileś tam danych i znajomi listę pożądaną zrobić pomogą. :-) Może wystarczyłby PESEL i telefon kontaktowy?

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.