Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

AD ACTA, SOPA, PIPA i INDECT

Alef Stern ujawnia, kto za nim stoi, kim jest, czyli o pierwszym na świecie projekcie, w którym wszyscy bierzemy udział, o tym jak rozróżnić życie realne od wirtualnego, jak radzi sobie z wielką popularnością i jak zbił majątek na pisaniu ad ACTA.

Rozmowa „Bez CENZURY” z Alefem Sternem.

Fiatowiec:Powiedz mi, a raczej naszym czytelnikom, kim taknaprawdę jest Alef Stern? Czy Ty istniejesz w realu i gdzie Cię można spotkać? Można się z Tobą umówić poza siecią?

Alef Stern: Wedle internautów byłem już: Palikotem, Urbanem, Tymochowiczem, Masłowską, Ziemkiewiczem, Łysiakiem, Pilchem, Michnikiem,Świa(Fia)towcem, Kaowcem, pismakiem, Gmyzem, Żydem, Parolem, Łażącym Łazarzem, Antymaterialnym, komunistą, narodowcem, homoseksualistą, Zomowcem, synem Ubeka, wnukiem Kutza, chrześniakiem Straszaka, wentylem illuminati, wieszczem, agentem, prorokiem, jasnowidzem, złodziejem, plagiatorem, manipulatorem, kosmitą. Czy to nie za dużo jak na jedną osobę? Zresztą jedną osobą też nie jestem, co do mojej płci są również wątpliwości. Czego chcieć więcej w wirtualu?

 

 

A w realu?

- A co to jest real? Czy to, co ludzie widzą, to jest real? Czy to, co widzą w telewizorze, czytają o tym w gazetach, słuchają w radio, to jest real? Czy to, o czym rozmawiają na podstawie tego przekazu, to jest real? Czy to, co robią ze swoim życiem, to jest real? Czy tylko im się wydaje? Czy to, że co 5 studentka i co 7 student w tym kraju prostytuuje się,

to real czy wirtual? Czy to, co mówi do nas premier Tusk i prezydent Komorowski, to real czy wirtual? Czy to, co wiemy na temat Smoleńska, śmierci Leppera oraz innych osób, wszelkich afer, to Real czy wirtual?

 

Rzeczywiście trudno dziś odróżnić rzeczywistość od fikcji?

- Sam jesteś blogerem ukrywającym swoją prawdziwą tożsamość. Proponuję, by każdy teraz poszedł do lustra i przyjrzał się sobie przez pięć minut wnikliwie, a potem wrócił do czytania tego wywiadu.

 

To coś da?

- Idź i się przekonaj!

 

(Po 5 minutach.)

 

Jestem. 

- No i jak Ci?

 

Coś sobie uświadomiłem.

- Nie mów mi o tym. Sam sobie odpowiedz. To, co widziałeś w lustrze, to real, czy wirtual? Niech każdy odpowie teraz na pytanie: kim jestem? Czy jestem? Jestem? Myślę, że to jest najważniejsze, by każdy wiedział, kim jest. I czy jest! O wiele ważniejsze niż to, kim jest Alef Stern.

 

A kim jest Alef Stern?

- Mówiłem już wielokrotnie, a Ty znów drążysz. Alef Stern jest wytworem zbiorowej wyobraźni. Snem więzionego w kaftanie wariata we wrzasku syren na Parnas. Bohaterem książki, która dzieje się na żywo. Alef jest wszystkim i niczym. Tyle już ciekawych opinii na temat Alefa w sieci czytałem, iż teraz to już naprawdę nie jest istotne, czy jest synem Urbana czy Opary. Szwagrem Waltera, zięciem Millera.


Czy można się z Tobą spotkać?

- Jak sam już doskonale wiesz, wszystko jest możliwe, nic nie jest pewne. Chciałeś się ze mną spotkać i spotkałeś się. Co prawda możesz mieć wątpliwości, czy ja to ja, czy Alef to Alef, bo być może jestem wynajętym aktorem odgrywającym rolę pisarza. A może jestem tylko awatarem? W końcu to podobno ja wymyśliłem Avatara przed Cameronem? Moja książka miała premierę na kilka miesięcy przed filmem Avatar. Bardzo możliwe, że awatar Alef Stern ruszy w Polskę na spotkania z czytelnikami.

 

 

W Internecie pojawiają się zarzuty, że Twoja debiutancka książka„Pola Laska czyli Upadek Czwartej Kości Pospolitej” nie została wydana oraz nie ukazała się na rynku 4 czerwca 2009 roku, a Ty sam jesteś manipulatorem i chcesz na „fali smoleńskiej” zbić popularność. Jesteś w stanie raz na zawsze odeprzeć tego typu pomówienia?

- Książka „Pola Laska” pojawiła się na rynku dokładnie na 54. Międzynarodowych Targach Książki w Warszawie w dniu 23 maja 2009 roku, gdzie sprzedanych zostało 118 książek z moim autografem, drugie tyle bez autografu, bo na targach nie byłem non stop. Oficjalna data premiery to 4 czerwca 2009 (dwudzieste urodziny głównej bohaterki książki) – wtedy to „Pola Laska” oficjalnie trafiła do sprzedaży w całym kraju. Była do kupienia w sklepie internetowym działającym na mojej stronie internetowej.

 

W sieci Empik została wprowadzona do sprzedaży internetowej w czerwcu. Oficjalną premierę na półkach tej sieci miała 2 lipca 2009. Książka w Empiku sprzedała się bardzo dobrze, bo już po kilku tygodniach nie była dostępna w sieci. Ale za to dostępna była w innych księgarniach internetowych i tradycyjnych jak np. w Trafficu, Czułym Barbarzyńcy, księgarni naukowej Prusa i wielu, wielu innych. Co więcej, trafiła jako egzemplarz obowiązkowy do bibliotek. Z jednej z nich w Rzeszowie książkę ktoś zeskanował i wrzucił na portale wymiany plików, np. na chomikuj, z których książkę ściągnęło ponad 400 tys. użytkowników.

 

Zatem już zbiłem ogromną popularność i ogromny majątek. Za napisanie książki od moich tajemniczych mocodawców z wielowymiarowego wszechświata otrzymałem taką zapłatę, że nie muszę już kiwać palcem w bucie. Mam ten komfort, że mogę co dzień wypisywać rożne dyrdymały w sieci na każdy temat. A do tego mogę się rozklonować po całym świecie. Właśnie pracuję nad wersją Alefa Sterna 3.0, anglojęzyczną, a potem mandaryńską.

 

Czyli jesteś programistą? Czy programem?

- Jestem architektem. Programuję program, by nie tracić czasu na to, co się dzieje w sieci i w rzeczywistości. Taki wirtualny „ułatwiacz”, który za mnie będzie książki pisał, na maile odpowiadał, a kasa na konto będzie spływać niczym manna z nieba. A ja na plaży z drinkiem pod palemką… Doprawdy, czuję się jak Trurl albo Klapaucjusz…

 

Czyli chcesz uciec z Polskiej rzeczywistości?

- Już uciekłem. Mnie nie ma. Ja nie istnieję. Sam widzisz, że Polski grajdołek głownie zajmuje się opluwaniem innych, zarzucaniem ludziom plagiatów, tropieniem nieistniejących afer. Skoro kilkadziesiąt procent ludzi pracuje w administracji, jakiś spory procent to renciści i emeryci, do tego istotny procent to uczniowie i studenci – to, do cholery, kto w tym kraju zajmuje się pracą? Skoro wszyscy siedzą w internecie i piszą bzdury albo bzdury czytają, to kto pracuje? Jak dodasz tych, co oglądają non stop telewizję, od której oglądania ani mądrości, ani pieniędzy nie przybywa, a ludziska zasiadają na paręnaście godzin przed komputerami i telewizorami i tylko zapach trupa się roznosi spod klawiatur i z pilotów kurczowo ściskanych w dłoniach – jak berło, jak symbol władzy domowej. I z tych klawiatur naprawdę śmierdzi, wystarczy powąchać. Tam śmieci się uzbierało już z kilku lat, a czasu nie ma na to, by klawiaturę przeczyścić. To zastanów się, jak zaśmiecone są mozgi tych ludzi?

 

 

Ale Ty sam jesteś w sieci tu poznają Cię Twoi czytelnicy. Piszeszteż o trupach.

- Trzeba iść z duchem czasu. Z tym że moje książki można kupić w księgarni. Wcale nie trzeba być w sieci, by do mnie dotrzeć. Ale skoro ludzie wolą tak, to jestem. A co do trupów, rzeczywiście, tak, pisałem o tym przez kilka ładnych lat, by wydać książkę w 2009 roku. Miałem już dosyć tej polskiej specjalności w zabawy trumnami.

 

Polska-babcia leży na katafalku i wszyscy patrzą, czy umarła czy nie. Zapach trupa to polska specjalność, portrety trumienne, gloryfikacja tych, co marnie zginęli, a nie prawdziwych bohaterów. Cały czas ganiamy z trumnami, ze szczątkami.

 

Wszystkie filmy, które robią Polscy twórcy, i które się udają, dotykają tragedii narodowych. Polacy nie potrafią robić kina bez hagiografii, trupów, krwi i męczeństwa narodu polskiego. To jest patologia. A że jestem Polakiem i mam obowiązki polskie – dołączam do korowodu „danse macabre” i też z typowo polskim zacięciem babram się w ludzkim ścierwie. Ty, jako bloger, obywatelski dziennikarz doskonale sobie zdajesz sprawę, że większość ludzi leci do krwawych newsów jak muchy do gówna.

 

Coś w tym jest. Masz rację. Im głupszy i bardziej krwawy temat,oparty na tym, co ludzi bulwersuje – czyli w przypadku Polski na tematach krzyża, aborcji, eutanazji, konkordatu i śmierci – tym więcej ludzi się nim interesuje. A doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że te tematy służą jedynie do przykrywania tego, co się dzieje naprawdę. Są tylko tematami zastępczymi. Czemu Ty jednak piszesz o tych tematach?

- Bo trup to najlepszy surowiec artystyczny, najmocniejszy środek wyrazu. Obrzydliwość aż mnie bierze. Bo teraz mamy dwie Polski: jedną babrającą się w trupach a drugą chcącą amerykańskiego snu z supermarketu. A myślenia o dobrobycie, o powodzeniu, życzliwości, uśmiechu na co dzień i współodczuwania, miłosierdzia brak po obydwu stronach.

 

Czemu tak jest?

- Bo ludzie źle życzą innym. Tym samym sobie źle życzą. I tego nie rozumieją. W Polsce nadal pokutuje przekonanie, że autor powinien cierpieć biedę oraz umrzeć na suchoty i gruźlicę. Wtedy dopiero jest wielki. Jak Norwid. Czy Chopin. Ja mam inne zdanie na ten temat. Ci, którzy wiedzą, ile czasu zajmuje pisanie książki, wiedzą, jak ciężka to jest robota i trzeba ją naprawdę lubić.

 

Ja swoją pracę, którą sam sobie wybrałem, bardzo lubię. A że na tym przy okazji zarabiam... To chyba dobrze? Wszyscy woleliby, aby autor dokładał. I tak w wielu przypadkach jest. Bo najwięcej na książkach zarabia dystrybucja i wydawnictwo. Ci mają największe możliwości manipulowania ceną książki, jej pozycją na rynku – czy jest bestsellerem, czy tylko ludziom się to wmawia, jak jest w większości przypadków.

 

 

 

Twoja książka, naprawdę wciąż jest bestsellerem. Powiedz: jaksię wychodzi na manipulacji?

- Różnie. Co do manipulatorów, to każde stworzenie posiadające kończyny lub dziób pozwalające na dokonywanie złożonych operacji co dzień dokonuje manipulacji. A jeśli chodzi o manipulacje złożone, to każdy z nas co dzień dokonuje manipulacji, wmawiając sobie, że żyje w wolnym demokratycznym kraju. Wierząc, że złotówka jest super mocna i jest sens płacić podatki, by dobrobyt kraju rósł i był wielki tak jak Pałac Kultury. Bo gdyby użyć całej ziemi użytej do budowy Stadionu Narodowego, to dałoby się usypać drogę dookoła świata. A gdyby użyć betonu z budowy Stadionu Narodowego, to dałoby się zrobić betonowe obuwie dla kilku milionów skorumpowanych polityków.

 

No ale musisz przyznać, że dzięki Smoleńskowi Twoja książkawypłynęła na szerokie wody.

- Prawdę mówiąc, Smoleńsk bardziej przeszkodził książce niż pomógł. „Pola Laska” Była faworytem do Angelusa, a przez całą gorączkę Smoleńska i informacje o jej profetyzmie nie weszła nawet do półfinału. Jak powiedział mi w prywatnej rozmowie jeden z członków jury, sprawa była na tyle polityczna, że nie mogli ruszyć tematu, bo skończyłoby się obcięciem dotacji. A do tego posądzani by byli o współpracę przy zamachu. „Pola Laska” to temat śmierdzący. A Alef Stern – tym bardziej. Zatem katastrofa wcale nie przysłużyła się książce. Co więcej, katastrofa spowodowała 400 tys. nielegalnych pobrań książki w sieci. Czy w związku z tym powinienem być za ACTA, za cenzurą Internetu i za wprowadzeniem systemu INDECT?

 

Chcesz raz na zawsze odeprzeć te zarzuty?

- A czy Ty jesteś w stanie raz na zawsze odeprzeć pomówienia dotyczące Twojej osoby? Ja nie traktuję tego, co ludzie o Alefie Sternie wypisują w sieci, jako pomówień. Traktuję to jako kolejne rozdziały książki pisanej na żywo. Takie mam założenie od początku. I tak na to patrzę. Alef Stern to pierwszy bohater opisujący swoje losy, by każdy mógł śledzić jego życie i przygody na żywo w książce powstającej online, będącej superintertekstem tworzonym przez setki tysięcy użytkowników Internetu.

 

To dzięki temu projektowi zarobiłeś tyle pieniędzy? To maszklawe życie!

- Tyle? To znaczy ile? To, że jestem bogatym facetem, nie wynika wcale z pieniędzy zarobionych na książkach, wynika z wiedzy i doświadczenia wynikającego z tego projektu. Klawe życie to ma Cysorz.

 

 

Jeden z internautów twierdzi, że sprawdził u wydawcy i okazałosię, że nikt w 2009 roku nie wydał książki „Pola Laska”. W takim razie powiedz mi: skąd się ta Twoja książka wzięła w Bibliotece Narodowej? Możesz mi to wytłumaczyć?

- Biblioteka Narodowa twierdzi coś innego. Dla mnie sprawa jest bezdyskusyjna. Książka wzięła się w Bibliotece Narodowej, bo taki obowiązek spoczywa na wydawcach. I wydawnictwa Anagram i Didiamoss książki do Biblioteki Narodowej wysłały, jak również do innych bibliotek, które tego wymagają. Do tego mam dokumentację fotograficzną z targów książki z właścicielami wydawnictw na stoiskach targowych z maja 2009 roku.

 

Właśnie, dobrze, że o tym mówisz, bo w sieci można znaleźćzdjęcia z targów książki z 2009 roku. A więc to też jest Twoja manipulacja? Czy to działanie służby specjalnych, które za Tobą stoją, by Cię uwiarygodnić? Dla kogo Ty pracujesz – FSB, GRU, Mosad, FBI czy polskie WSI?

- Tak, to wszystko działania służb specjalnych, zdjęcia zostały zrobione na blue boxie po koksie, a potem obrobione w photoshopie. Przecież ja tak nie wyglądam wcale. Wszystko to jedna wielka mistyfikacja, prowokacja i manipulacja. Nic nie jest takie, jakie nam się wydaje.

 

Jako adoptowane dziecko dwóch pedałów – do tego żydów i komunistów – nie miałem innego wyboru, jak znaleźć się w pracy na rzecz służb różnych mocarstw. Z tego, co się wczoraj dowiedziałem, znaleziono mnie w gwieździstej kołysce. W KGB długo zastanawiano się, kto tę kołyskę wyprodukował, gdyż cała była wykonana ze stopów nieznanych na planecie Ziemia.

 

KGB mnie szkoliło, na wsi też uczyło, a Komorowski uczył strzelać z dwururki. Parę razy rzeczywiście w dzieciństwie jakiś pijaki z MO goniły mnie po SADzie. Nie mieszaj do tego FBI ani WSI. Nikt nie pomyślał do tej pory, że jestem potomkiem doktora Paj Chi Wo i pracuję dla Chińczyków?

 

 

Co sądzisz o ACTA, PIPA, SOPA i INDECT?

- Jak ich zwał, tak ich zwał. Nikt do tej pory nie zrozumiał, że totalitaryzm postępuję małymi i większymi krokami. Mało kto wie, że w Polsce od lat istnieją listy blogerów anonimowych, komentatorów i forumowiczów z ich pełnymi profilami, hasłami, ip, pinami, loginami, przewinieniami, pomówieniami, paragrafami, a wszystko to w systemie cyfrowym, lepszym niż archiwum IPN...

A co najciekawsze, większość materiałów sami tam wszyscy dostarczamy, resztę robią programiki, roboty – takie tyciuchne, że ich nawet gołym okiem dostrzec nie można. Zbierają, składają i katalogują, by ktoś kiedyś mógł do was trafić, gdziekolwiek będziecie i kiedykolwiek będzie chciał... zaatakować...

 

Czym są powodowane ataki na Twoją osobę po każdym wywiadzie, jakiego udzielisz? Co o nich myślisz?

- Wielką popularnością i miłością spowodowane są, ale również tym, że mam mózg zamiast dżemu. Myślisz, że zajmuję się analizowaniem ataków i rozmyślaniem nad nimi? Nic bardziej błędnego. Szkoda mi czasu na takie bzdury. To, że pełno Alefa Sterna w sieci, to nie znaczy, że jego twórca też jest w sieci. Jego twórca sobie podróżuje, gotuje, czyta, rozmyśla, pisze, spędza miło czas w gronie znajomych, kocha się i jest szczęśliwy. Od czasu do czasu bije Was wszystkich słowem po Waszych mózgach. A to bardzo boli, bo wymaga wysiłku, jakim jest myślenie.

 

A mnie uczyli, że myślenie nie boli. Dziękuję za rozmowę.

 

free counters

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.