- Nasz kraj potrzebuje prezydenta, który cieszy się zaufaniem, nie tylko większości, ale i szerokiej większości obywateli. Zdarzenia z ostatnich tygodni pokazały, że to zaufanie i moje możliwości działania zostały ograniczone. Z tej przyczyny nie jestem już w stanie reprezentować stanowiska prezydenta. W związku z tym składam stanowisko prezydenta - powiedział dziś w przemówieniu transmitowanym przez telewizję Wulff.
Jego dymisja ma związek z licznymi skandalami, dot. prezydenta i jego żony. Sam Wulff twierdzi jednak, że jest niewinny. - W czasie mojej pracy zawsze działałem zgodnie z prawem. Popełniałem błędy, ale zawsze byłem uczciwy. Zdarzenia z ostatnich tygodni zraniły mnie i żonę - powiedział w przemówieniu.
Po raz pierwszy w historii RFN prokuratura chce wszcząć postępowanie wobec głowy państwa. Poinformowała, że wstępnie podejrzewa Wulffa o przyjmowanie i udzielanie korzyści majątkowych w czasie, gdy był on jeszcze premierem landu Dolnej Saksonii.
W 2007 r. spędził on urlop w luksusowym hotelu na wyspie Sylt na zaproszenie producenta filmowego Davida Groenewolda. Land Dolna Saksonia przyznał Groenewoldowi poręczenia kredytowe, z których ten potem jednak nie skorzystał. O uchyleniu immunitetu głowy państwa decyduje Bundestag. W przypadku dymisji Wulffa do głosowania nie dojdzie i prokuratura będzie mogła natychmiast wszcząć postępowanie.
Od dwóch miesięcy nie milknie krytyka wobec prezydenta RFN, a media rozpisują się o jego relacjach z zamożnymi biznesmenami. Skandal wybuchł w grudniu zeszłego roku, gdy dziennik "Bild" ujawnił, że kilka lat temu Wulff pożyczył pół miliona euro na korzystnych warunkach od żony znajomego przedsiębiorcy, co zataił przed parlamentem Dolnej Saksonii.
W kolejnych tygodniach media publikowały coraz to nowe historie o tym, że Wulff chętnie korzystał z zaproszeń do posiadłości zamożnych przedsiębiorców, oferowanych mu rabatów na samochody czy darmowych biletów lotniczych. Dodatkowo prezydentowi zarzucono próbę wywierania nacisku na media, bo zadzwonił do redaktora naczelnego "Bilda" i prosił o wstrzymanie publikacji artykułu o korzystnym kredycie.
Dzisiaj media oczekiwały dymisji. "Prezydent na wylocie" - tytułował swój komentarz dziennik "Die Welt". "Prezydent bez przyszłości" - pisał "Spiegel Online". "Początek końca" - komentował "Sueddeutsche Zeitung" i dodał: "Teraz, gdy wymiar sprawiedliwości wszczyna przeciw niemu postępowania, dymisja prezydenta federalnego jest nieuchronna".
W Niemczech wszystko już jest jasne. Niemcy po raz 3 w ciągu ostatnich dwóch lat będą wybierali nowego prezydenta kraju. A w Polsce też to jest konieczne szczególnie w związką aferą "marszałkowską" i ostatnimi śmiertelnymi wydarzeniami. Warto też przypomnieć niezgodne z konstytucją przejęcie władzy po tragedii Smoleńskiej. Wtedy nastapił istny zamach stanu opisany paragrafami. Zastanawiam się tylko, czy Komorowski ma na tyle honoru, by podać się do dymisji...
Fiatowiec