NIEDALEKO SPADA JABŁKO OD JABŁONI
Autor Jarosław Stobecki "Kurier Codzienny" Chicago
Szanowny Pan Redaktor Marek Bober, Chicago
Dotarł do mnie numer "Kuriera Codziennego" dnia 25 - 26 maja 2007 r., w którym pomieszczono znakomity artykuł Waszego krakowskiego korespondenta Aleksandra Szumańskiego p.t. "Masoneria inaczej z autorytetem w tle". O profesorze Andrzeju Zollu, byłym przewodniczącym Trybunału Konstytucyjnego, obrońcy praw człowieka, nie tak dawno powołanego przez Kurię Metropolitalną w Krakowie na szefa Rady Centrum św. Jana Pawła II "Nie lękajcie się". Obiekt ogromny, znaczący i wieloobiektowy, budowany na dawnych, poprzemysłowych terenach firmy Solvay. wszystko co red. Aleksander Szumański napisał o prof. Andrzeju Zollu to święta prawda, mamy oto masona upstrzonego przez krakowską kurię na newralgiczne stanowisko w nowej ważnej kościelnej instytucji.
Proszę zwrócić uwagę, że Zoll został niedawno w sposób druzgocący oceniony nie tylko przez red. Aleksandr5a Szumańskiego, ale z innego powodu również przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę w wystąpieniu telewizyjnym z 26 maja b.r. , bowiem Andrzej Zoll i jego profesorski kumpel Zbigniew Ćwiąkalski, zasłużonego dla polskiego prawa prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego Władysława Mąciora postanowili zdeprecjonować i oskarżyli go o współpracę z SB. W swoim wystąpieniu telewizyjnym 26 maja b.r. minister Zbigniew Ziobro oskarżenia Andrzeja Zolla i Zbigniewa Ćwiąkalskiego nazwał "haniebnymi i podłymi", jako, że w Instytucie Pamięci Narodowej nie ma materiałów, które by świadczyły o współpracy prof. Władysława Mąciora z SB. O co więc poszło? O to, iż prof. Władysław Mącior był szlachetnym człowiekiem, znakomitym naukowcem, przyzwoitym wychowawcą palestry akademickiej. A ci dwaj spółkowali z prof. Kazimierzem Buchałą, autentycznym sykofantem, czyli donosicielem SB o pseudonimie "Magister". Do tego, o zgrozo, prof. Władysław Mącior miał wybitne osiągnięcia naukowe, pracował nad radykalnym, demokratycznym prawodawstwem karnym, kiedy tamci, lewicowcy nad jego liberalizacją. Wygrali i w konsekwencji doprowadzili do niebywałego wzrostu przestępczości w Polsce i anarchizacji życia państwowego. W myśl zasady, jak to powiedział znany klasyk marksizmu, im gorzej, tym lepiej. Im gorzej w kraju, tym lepiej dla tych, którzy postanowili odzyskać władzę w Polsce. Czerwoną, bolszewicką, , złodziejska, bandycką, niepolską. Za swoje zasługi dla PRL prof. Kazimierz Buchała wymerdał m.in. Krzyż Komandorski z Gwiazdą, Krzyż Kawalerski, , Złoty i Brązowy Krzyż Zasługi etc.
Zollowie należą w Krakowie do znanej rodziny prawniczej.
Fryderyk Zoll (starszy, 1834 - 1917 ) był znakomitym znawcą prawa rzymskiego, profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, członkiem prześwietnej Akademii Umiejętności. Drugi, też Fryderyk, zwany młodszym, żył w latach 1965 - 1948. Był synem Fryderyka starszego, też profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, też członkiem Akademii Umiejętności i w okresie międzywojennym wywarł swoim dorobkiem duży wpływ na ustawodawstwo i orzecznictwo w Polsce.
To dziadek naszego bohatera, prof. Andrzeja Zolla, a do niedawna przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego ( za komuchów), najwyższej władzy w państwie, do którego odwołują się wszyscy niezadowoleni z polskiego prawa stanowionego przez ciało ustawodawcze, tj. przez Sejm.
Szperając tu i tam można m.in. w znakomitej książce Józefa Bratki "Gestapowcy"
wyd. II Kraków 1990, str. 39 znaleźć co następuje:
"12 października 1939 roku Hitler dokonał ostatecznego unicestwienia państwa polskiego, podpisując dekret o utworzeniu Generalnego Gubernatorstwa, który wszedł w życie 26 tego miesiąca. Gubernatorem generalnym uczynił Hansa Franka. Hans Frank był towarzyszem partyjnym Adolfa Hitlera już w latach dwudziestych w Monachium. Szczycił się zawsze tymi związkami z führerem. Równocześnie był człowiekiem wykształconym, doktorem prawa i w latach poprzedzających zdobycie władzy przez Niemców nazistów bronił wodza i jego Parteigenessen przed trybunałem sprawiedliwości. Potem w nagrodę piastował wiele wysokich stanowisk, ministra sprawiedliwości Bawarii, Reichsleitera NSDAP, ministra Rzeszy Niemieckiej i posła do Reichstagu. W czerwcu 1933 roku założył w Monachium Akademię Prawa Niemieckiego (Akademie für Deutsches Recht), placówkę naukową pracującą nad ukształtowaniem niemieckiego prawa, zgodnie z poglądem narodowosocjalistycznym - i został jej prezydentem. Przyjeżdżał więc do Krakowa człowiek odpowiadający w pewnym sensie naukowej randze miasta, a także ktoś już tu znany. Oto w roku 1936, kiedy Hermann Göring polował w Puszczy Białowieskiej z prezydentem Ignacym Mościckim Hans Frank bawił w Warszawie, a potem złożył wizytę w Krakowie. Była ona wyrazem istniejących wcześniej kontaktów Hansa Franka z tym miastem. Jeden z profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego, Fryderyk Zoll był członkiem korespondentem jego monachijskiej Akademii, wyjeżdżał tam na coroczne sesje naukowe. Wizyta miała, jak się wydaje, charakter kurtuazyjny; wieczorem po spotkaniu w Uniwersytecie Jagiellońskim odbył się raut z udziałem przedstawicieli nauki i sztuki. Przybyli zaproszeni profesorowie, artyści, muzycy. Hans Frank ściskał dłonie krakowianom i bawił się świetnie. Kiedy o godz. 22.30. raut się zakończył, artystyczne towarzystwo ruszyło "w Polskę" do "Cyganerii", zwanej wówczas "Teatralną" na "Dans la brousse - bal w dżungli". Późną nocą przybył tam Hans Frank z towarzystwem...".
W 1939 roku prof. Fryderyk Zoll młodszy udał się na rzekomy wykład o prawie niemieckim do Collegium Novum i wraz z innymi pracownikami nauki został aresztowany, ale natychmiast go zwolniono po osobistej interwencji gubernatora Hansa Franka. No bo jakżesz to, członek jego bawarskiej Akademii Prawa Niemieckiego w więzieniu. O szczegółach i dalszych losach prof. Fryderyka Zolla można przeczytać w kompetentnym ze wszech miar dziele "Sonderaction Krakau" o aresztowaniu i martyrologii krakowskich uczonych. Ale, sięgnąwszy do pogawędki prof. Andrzeja Zolla z czasów, gdy lepiej było się chwalić zupełnie innymi koneksjami niż z gubernatorem Hansem Frankiem, możemy się dowiedzieć, że z kolei dziadek ze strony babki prof. Andrzeja Zolla miał jakieś udziały w uwolnieniu niejakiego Uljanowa z austriackiej tiurmy. Ba, ponoć z towarzyszem Leninem siedział, czy tę pomagał mu w ucieczce. Tak, czy owak, członkowie rodziny Zollów mieli szczęście do możnych, historycznych protektorów. No cóż, zdarzają się i takie koneksje.
Wydział Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w czasach PRL należałoby nazwać Wydziałem Bezprawia i Głupoty. Rządził nim, po wielkim luminarzu nauk prawniczych prof. Władysławie Wolterze niejaki i nijaki Kazimierz Buchała, rzeczywiście profesor, dziekan etc. wysoko oceniany w archiwach Służby Bezpieczeństwa, TW "Magister". Nie znosił prof. Władysława Mąciora i jak tylko mógł utrudniał mu życie i karierę, ale ze wszystkich sił promował swoich ulubieńców Andrzeja Zolla i Zbigniewa Ćwiąkalskiego.
A przy okazji dwa słowa q sprawie słynnego werdyktu Trybunału Konstytucyjnego na temat lustracji. Prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień rządową propozycją ustawy odrzucił, a jej współtwórca poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS) skierował akt oskarżenia przeciwko prof. Andrzejowi Zollowi w sprawie o pomówienie. Otóż
prof. Andrzej Zoll w wypowiedzi dla radia TOK FM powiedział, że poseł Arkadiusz Mularczyk działając jako przedstawiciel Sejmu umyślnie wprowadził w błąd Trybunał Konstytucyjny i dążył do zablokowania jego prac podczas rozprawy w sprawie lustracji 10 maja. Pytany, czy poseł Arkadiusz Mularczyk naruszył prawo powiedział: uważam, że bardzo. Mieliśmy tu do czynienia z działaniem, które było wprowadzeniem w błąd, a w takim razie mieliśmy do czynienia ze złamaniem prawa.
Arkadiusz Mularczyk uznał, że te słowa mogły go poniżyć i narazić na utratę zaufania potrzebnego do piastowania stanowiska w Sejmie RP, a także wykonywania zawodu adwokata.
W związku z tym skierował do prof. Andrzeja Zolla pismo, w którym domaga się przeprosin, Wystąpił do sądu z prywatnym aktem oskarżenia. W rozmowie z "Dziennikiem Polskim' oświadczył, że jeżeli na posiedzeniu pojednawczym dojdzie do ugody i prof. Andrzej Zoll przeprosi go, wówczas nie będzie domagał się kontynuowania procesu. Jeżeli tak się nie stanie, rozważa także wystąpienie do sądu z powództwem cywilnym o naruszenie dóbr osobistych. Jak widać nadal jest nierzetelnie w krakowskiej palestrze. To konsekwencja zhańbienia, zbezczeszczenia Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego za czasów PRL, z którym również współpracuje TW prof. Tadeusz Hanausek.
Prof. Andrzej Zoll powołuje się na niejakiego profesora Marka Waldenberga, który pisa całe tomiska o tym, że niejaki Karl Kautsky, marksistowski sekciarz kierował katedrą Podstaw Marksizmu - Leninizmu, a dodatkowo dopieszczał się jako sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR.
Nie brakuje też w tej galerii bezprawników Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego niejakiego prof. Juliana Polan - Harashina zięcia kardynała Franciszka Macharskiego, który jako wiceszef Sądu Woskowego wydal kilka wyroków śmierci na działaczy Armii Krajowej. Brał łapówki za wydawanie fałszywych dyplomów magistrów prawa, a gdy się sprawa wydala to podpalił akta w dziekanacie.Na rótko został aresztowany, a po zwolnieniu nadal donosił na Kościół do SB wszystko co usłyszał od szwagra Franciszka Macharskiego i małżonki.
- Gratulacje dla Waszego krakowskiego korespondenta redaktora Aleksandra Szumańskiego za wyniuchanie masona prof. Andrzeja Zolla z krakowskiej Kurii Metropolitalnej. Niebywałe! Brawo!
Jarosław Stobecki "Kurier Codzienny" Chicago