AKCJA "KOMITET UKRAIŃSKI"
Największą akcją przeprowadzoną w marcu 1944 r. w Warszawie była likwidacja prohitlerowskiego "Komitetu Ukraińskiego", którego siedziba znajdowała się przy ul. Kopernika 13.
Na czele tego Komitetu, mającego formalnie pełnić funkcję organizacji samopomocowo-kulturalnej Ukraińców, a faktycznie reprezentującego prohitlerowską część środowiska ukraińskiego Warszawy stali: Michajło Pohołowko i pełniący funkcję jego zastępcy "Szyło". Ich likwidację Komenda Główna Armii Krajowej poleciła wykonać oddziałowi bojowemu Kontrwywiadu Oddz. II K-dy. Gł. AK "993/W".
W celu rozpracowania Komitetu "od środka", skierowano tam dobrze mówiących po ukraińsku "Teresę" (Izę Horodecką) oraz "Klawisza" (WB?).
Pierwsza, nieudana próba likwidacji Pohołowki podjęta została przez zespół pchor. "Naprawy" (Tadeusza Towarnickiego) 14 lutego 1944 r. w jego mieszkaniu.
Wobec niepowodzenia tej akcji dowódca oddziału por. "Porawa" (Stefan Matuszczyk) wyznaczył do ponownego uderzenia pluton ppor. "Rysia" (NN). Ten ostatni główne cele wyznaczył trzem braciom Bąkom: "Szlakowi", "Burzy" i "Dokturowi", oraz por. "Kłowi" (Januszowi Kowalczykowi), "Zakalcowi" (Erwinowi Tetzlaffowi), "Jastębiowi" (Adamowi Grymaszewskiemu) i "Felkowi Kurzawie" (Ryszardowi Czarneckiemu)..
31 marca 1944 "Teresa" po sprawdzeniu, że Pohołowko znajduje się w swoim gabinecie przekazała tą wiadomość "Klawiszowi". On, umówionymi wcześniej sygnałami, sprowadził zespół wykonawczy do siedziby Komitetu. "Szlak", "Doktur" i "Kieł" wpadli do wskazanego przez "Teresę" gabinetu na półpiętrze. Tam "Szlak" zastrzelił prezesa Komitetu, a "Doktur" chowającego się pod stół jego zastępcę. W tym czasie "Kieł" przeciął drut telefoniczny i osłaniany przez "Burzę" zbiegł na parter, gdzie "Ryś", "Jastrząb" i "Zakalec" zatrzymywali w bramie wszystkich wchodzących. Tutaj zobaczył zastrzelonego ukraińskiego wartownika. Po chwili na parter zbiegli także główni wykonawcy. Przed samym opuszczeniem gmachu doszło jednak do strzelaniny, w której zabito i zraniono kilka osób.
Wycofanie nastąpiło w kierunku Okólnika, gdzie na schodach łączących ulicę Szczyglą z Okólnikiem przekazano trzymaną dotąd w rękach broń "Teresie", która miała ją ukryć w domu 11a. W czasie tej czynności wystrzelił w ziemię niezabezpieczony STEN "Doktora".
Wobec niemożności ukrycia całej broni w torbie, "Teresa" z "Zakalcem" zbiegli Tamką na ulicę Zajęczą, gdzie zostawili broń w mieszkaniu "Doktora". Od ubezpieczenia pistolety odebrał sam por. "Porawa". W "bitewnym zgiełku" zapomniano zdjąć z posterunku ubezpieczającego "Kima" (Jana Maasa), który już po zakończeniu akcji nadal tkwił na rogu Nowego Światu i Ordynackiej.
Odwołał go dopiero rozkaz ppor. "Rysia". Takie "niedopatrzenia" często zdarzały się w czasie akcji wykonywanych przez warszawskie podziemie. Tym razem jednak, nie pociągnęło to za sobą żadnych nieprzyjemności.
Kronika PKB podaje, że zastrzelony Pohołowko w rzeczywistości nazywał się Michał Obmann i był pułkownikiem armii ukraińskiej (Petlury?, zaś jego zastępca "Szyło" nosił nazwisko Doroszenko i był uciekinierem z Kijowa. W czasie przygotowywania akcji nie został rozpoznany. "Teresa" wskazała go wykonawcom, bo przyglądał się jej podejrzliwie, gdy czekała w przedpokoju na wykonawców.
Źródła: