Jeśli praca do wykonania jest w miarę prosta, to jej kontrola i odbieranie części owoców pracy nie ograniczają wydajności pracy. Chłop za pługiem szedł tak samo wydajnie, jak pan mu odbierał 20% owoców jego pracy i gdy odbierał 80%. W zasadzie, gdy pan mu odbierał tyle, by mu zostało ledwo na życie na granicy przetrwania, to nawet pracował bardziej wydajnie. To samo z robotnikiem na taśmie w fabryce. Takie prace wykonywało większość ludzi w erze rolniczej i przemysłowej. Więc terroryzm się opłacał. Dlatego powstały państwa i opanowały cały świat.
W erze informatycznej to się przestaje opłacać, bo prace zaczynają być coraz bardziej skomplikowane, wymagają twórczego myślenia, innowacyjności, ciągłego dostosowywania się do zmian. Programista czy naukowiec, którego sterroryzuje państwo i odbierze mu część owoców jego pracy, nie będzie tak wydajny, jak wolny i w pełni swobodny wytwórca pracujący całkowicie na własny rachunek, dysponujący w całości owocami swojej pracy.
Jak rolnik czy robotnik wypracowywał 100 jednostek rocznie, to po sterroryzowaniu go i odebraniu 50 jednostek, on nadal tyle wypracowywał, więc terrorysta miał z tego swoje 50. Sumarycznie nadal większość obywateli wytwarza 100 jednostek na osobę rocznie. Więc społeczność, w której człowiek ma 80, a terrorysta 20, nie jest specjalnie silniejsze od tego, w którym człowiek ma 20, a terrorysta 80.
W bardzo dużym uproszczeniu wygląda to tak: gdy naukowiec czy programista wypracowuje 1000 jednostek rocznie, a połowę mu odbiera państwo, terroryzując go, to dostanie tylko 250 z jego 500, które wypracuje, bo mu wydajność o połowę spadnie. Więc społeczność w sterroryzowanym świecie wytwarza 500 jednostek rocznie na człowieka, a w wolnym, gdzie nikt nikogo nie terroryzuje, wytwarza 1000 jednostek na człowieka rocznie.
Wtedy różnice w bogactwie między takimi społecznościami gwałtownie rosną. Ludzie z tych biednych, sterroryzowanych krajów zaczną uciekać do tych wolnych – szczególnie ci bardziej wydajni, mający więcej wiedzy i umiejętności. To zjawisko już od dawna daje się obserwować. Specjaliści uciekają z Chin i Rosji do USA czy Europy, a ruch w przeciwną stronę jest dużo mniejszy. Murzyni z Afryki uciekają do Europy, a mało, kto ucieka do Afryki. Ruch jest z południa na północ i ze wschodu na zachód. Rosja jest wielokroć słabsza niż NATO tylko dlatego, że bardziej terroryzuje swoich obywateli, niż robi się to w krajach NATO'wskich. Chiny się gwałtownie rozwinęły tylko dlatego, że osłabiły swój terror wobec własnych obywateli – ale utrzymały go, więc ich rozwój się już zatrzymuje.
Wydajność pracy i jej komplikacja rośnie wykładniczo, więc za chwilę te wolne społeczności będą wypracowywać 5000 jednostek na człowieka rocznie, a te sterroryzowane 200 na człowieka rocznie i różnice będą coraz większe. W końcu terroryzm upadnie, bo już żaden terrorysta się nie utrzyma, terroryzując miliony ludzi, którzy są zdolni wypracować tylko 1 jednostkę rocznie, jeśli można pokojowo współpracować z ludźmi wolnymi i wspólnie z nim wypracować 10’000 jednostek rocznie na człowieka. Stu wolnych ludzi wypracuje tyle, co milion sterroryzowanych. Siła tych stu wolnych będzie równa sile miliona tych zniewolonych.
Niemniej rozwój technologii nadal trwa i te proporcje ciągle będą się zmieniać, więc po kilku następnych latach tych stu wypracuje tyle, co miliard niewolników. A po dojściu do osobliwości technologicznej jeden wolny zrobi więcej niż tryliony niewolników. On jednym swoim głupim ruchem będzie w stanie ich z tej niewoli wyzwolić i tym ruchem pomnożyć milionkrotnie swój majątek. Terroryzując ich, już nic więcej z nich nie wyciśnie. Na współpracy ze skrają biedą, nie da się skorzystać. Więc terroryzm musi zbankrutować. Dlatego państwa nieuchronnie upadną.
I nic na to nie pomoże to, że technologie też udoskonalają terroryzm. Po pierwsze ostateczna sankcja w postaci przemocy być zawsze musi, a tego się nie da technologicznie udoskonalić. Wszelki postęp technologii do używania przemocy odbywa się głównie w sile militarnej. Tu postęp jest nieograniczony. Ale państwo nie może wymusić haraczu od mieszkańców własnego kraju przy użyciu myśliwców, czołgów, bombardowań, niszczenia elektrowni, czy groźbą użycia broni jądrowej. By pobierać haracze, zawsze będzie to trzeba robić fizyczną siłą policji i jedynie co możesz technicznie usprawniać to pały, paralizatory czy kajdanki. Tu wydajność pracy nie może wzrastać w nieskończoność.
Po drugie – jeśli można ograniczyć terror do minimum kosztem oszukiwania ofiar to i tak nic to nie da, bo nadal ludzie są okradani z owoców ich pracy, więc zasoby są marnotrawione, bo nie jest optymalnie wykorzystywana ludzka praca, a to powoduje, że wydajność pracy maleje. Synergia współpracy jest tylko wtedy, gdy transakcje są w pełni dobrowolne.
Gdy w jakikolwiek sposób jeden odbierze owoce pracy drugiemu, czy to terrorem, czy oszustwem, to zawsze one zostaną wydane mniej optymalnie. Bo tylko swoje wydajesz optymalnie, za cudzym szastasz. Więc społeczność, w której wszyscy wydają tylko swoje, zawsze pokona społeczność, w której część wydaje to, co odebrała innym tak, że ci inni by tego dobrowolnie nie oddali. Postęp technologiczny może bardzo usprawnić to odbieranie, ale nigdy nie zmieni ludzkiej mentalności polegającej na tym, że ukradzione wydaje się mniej optymalnie. Więc im sprawniej kradniesz, tym bardziej osłabiasz społeczność, w której tak działasz
Kraj, w którym przez budżet państwa przechodzi 60% owoców ludzkiej pracy, będzie zawsze biedniejszy od kraju, w którym ludzie dysponują wszystkimi owocami swojej pracy. Wzrost wydajności tylko te różnice będzie pogłębiał, bo w tym pierwszym kraju zasoby będą wykorzystywane nieoptymalnie, bo kradzież zawsze osłabia, nawet najbardziej doskonała.
Najlepszym przykładem jest kowid – to był świetnie zorganizowany przekręt, to było genialne oszustwo. Terror musiał być, bo przy jego użyciu były wprowadzane wszelkie restrykcje służące zwiększaniu zysków koncernów farmaceutycznych, ale wielokroć większe znaczenie miały media i propaganda, czyli oszustwo. Więc można powiedzieć, że takie przekręty są coraz doskonalsze, coraz lepiej wykorzystują wiedzę i nowoczesne technologie, coraz bardziej służą totalitaryzmowi i kontroli przez państwo najdrobniejszych ludzkich działań. Ale to tym bardziej osłabia społeczności, które temu ulegają.
Kowid to był gigantyczny zysk dla jednych i duża strata dla wielu – ale sumarycznie to była strata, to średnio statystycznie osłabiło ludzi, bo nastąpiła nieoptymalna alokacja zasobów. Ale oprócz szkód gospodarczych, ten przekręt drastycznie osłabił zdolność społeczeństw do radzenia sobie z prawdziwymi epidemiami. Jeśli ktoś krzyczy „pożar” i ludzie uciekają, a pożaru nie ma, to po kilku takich fałszywych alarmach ludzie zaczną ignorować ostrzeżenia – a wtedy prawdziwy pożar ich dobije.
Społeczności, które stosowały więcej restrykcji kowidowych, wyszły sumarycznie na tym gorzej, niż te, w których było ich mniej. Gdyby nie było tej destrukcyjnej polityki kowidowej przez ostatnie 3 lata, to sankcje wojenne byłyby dziś dużo mniej dotkliwe.
A poza tym sądzę, że Federację Rosyjską należy zniszczyć.
t.me/gps65