Prezydent Rosji Władimir Putin od ponad roku otwarcie deklaruje, że Rosja jest w stanie wojny z NATO i podstępnymi Anglosasami, ale na forum Wałdaj-2022 powiedział, że Rosja nie uważa siebie za wroga Zachodu i tylko ona może pozostać gwarantem suwerenności Ukrainy.
Putin uważa, że hegemonia Zachodu przechodzi w niebyt. Europę on określił "wasalem" Stanów Zjednoczonych, i rzekomo większość narodów świata jest przeciwna wpływom Zachodu.
Jego wystąpienie na forum pokazało, że Putin bardzo pragnie negocjacji i zakończenia trwającej fazy rozpętanej przez niego wojny z Ukrainą na własnych warunkach, żeby przedstawić to, jako rosyjskie zwycięstwo nad zbiorowym Zachodem. Co najmniej osiem razy w różnych wariantach apelował do Zachodu z propozycją wznowienia dialogu, przyjaźni, współpracy. Staje się to głównym tematem Kremla: dojście do porozumienia z Zachodem wszelkimi sposobami, uzyskanie oddechu na dalsze agresywne działania i ewentualne sposoby wycofania się.
Prezydent Rosji wezwał do utworzenia "nowej struktury finansowej wielobiegunowego świata bez dolara" i oskarżył Zachód o zamrożenie rosyjskich aktywów bez powodu, mimo agresji Rosji na Ukrainę.
Wypowiedzi Władimira Putina zawarte w czwartkowym wystąpieniu są "niezbyt nowe" i nie sygnalizują zmiany jego celów strategicznych, w tym w Ukrainie.
Podobno gdzieś w harmonogramie na rok 2022 forum wałdajskie zaplanowano dla prezydenta Rosji jako "konferencję zwycięzców". Putin musiał zdać relację ze swoich wielkich osiągnięć: zdobycie Ukrainy w "trzy dni", ostateczne pokonanie "jednobiegunowego świata", odrodzenie ZSRR itd. I jako zwycięzca musiał dyktować agendę geopolityczną, ale powstał jeden problem. Żeby być "zwycięzcą", trzeba rzeczywiście wygrać, a to, że kremlowski przywódca ma z tym poważne problemy, stało się dla wszystkich jasne wiosną tego roku, gdy nie udało mu się zdobyć Kijowa. Dalsze wydarzenia tylko pogłębiały te przekonania.