Bezpośrednia rozmowa Putina z obywatelami na tle sankcji i wojny to duże ryzyko utraty kilku procent notowań Jednej Rosji w kontekście wrześniowych wyborów do Dumy Państwowej i szefów regionów.
Bezpośrednia rozmowa prezydenta Putina to wydarzenie dość symboliczne, szczególnie dla władz lokalnych. Badania opinii społecznej dają zrozumieć nastroje wyborców.
Ten fakt, że zaplanowane na wrzesień wybory do Dumy i na szefów regionów nie odbędą się, daje do myślenia, że władze centralne nie mają nic do powiedzenia swoim wyborcom.
Tym bardziej, że zawsze istnieje ryzyko niewygodnych, poprzednio niesprawdzonych pytań.
Ogromne straty na Ukrainie są odczuwalne w szeregu nie-rosyjskich i biednych regionach.
Załamanie rynku konsumenckiego, zamykanie edukacji, rozerwanie różnego typu relacji należy jakoś wytłumaczyć konsumentom z całego państwa.
Ewidentnie, Kreml obecnie nie ma żadnego zwycięstwa. Żadnego.
Geopolitycznie do bezpośredniej rozmowy prezydenta może dojść w lipcu. To znaczy, że wyborcom trzeba będzie rzucić choć jakieś zwycięstwo, nawet wątpliwej jakości.
A jeżeli sytuacja na Donbasie nie zmieni się na korzyść Rosji, a założenia do tego są, to najprawdopodobniej, naród usłyszy koncepcję przyszłości Rosji. O wyspie technologicznej jak podstawie suwerenności technologicznej już zaczęli opowiadać rosyjscy urzędnicy.