Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

W czasach historycznych żyjemy...

Podejmowane przez Putina próby przekształcenia się z przywódcy politycznego w postać historyczną, "komiwojażera ziem rosyjskich", na pewno przywracają cały region kontrolowany przez Kreml ku przeszłości. Przy tym pierwszeństwo Ukrainy jako nowego moralnego przywódcy narodów słowiańskich w przypadku powodzenia operacji obronnej Ukrainy jest coraz mniej podobne do bajki propagandy kijowskiej. Nie powinno być żadnych wątpliwości, że działania wojskowe na Ukrainie są czymś więcej niż tylko operacja specjalna mająca na celu demilitaryzację (proponuję wyrzucić denazyfikację z głowy raz i na zawsze, nikt poza Putinem i Ławrowem o tym nie mówi, a wkrótce sami przestaną, ponieważ śmieszne to jest). Globaliści cieszą się – od wielbicieli Mackindera po fanów Brzezińskiego, od fanów Huntingtona po fanów, nie daj Boże, Dugina. Ale ich teorie niezaprzeczalnie przerodziły się w praktykę, a jeden szalony dyktator, nie widząc szans w niemilitarnej konfrontacji z Zachodem i Chinami, zmęczony grą w szachy, pokera i inne gry zgodnie z zasadami, postanowił po prostu odwrócić wszystkie stoły i plansze. Ale to tylko słowa, potrzebujemy analityki i prognoz.

W czasach historycznych żyjemy...
ZSRR 2.0.
źródło: gy934j_5e563744e5fea4_15581834

Najpierw analityka, bez emocji i patosu. Zderzyły się dwa rodzaje instrumentów strategicznego wpływu: agresja militarna realizowana przez Kreml, skierowana na zmiany granic suwerennego państwa, zniszczenia nowoczesnej architektury bezpieczeństwa międzynarodowego i przywrócenie Federacji Rosyjskiej  statusu pełnoprawnego gracza na arenie międzynarodowej; oraz "soft power" – miękka siła zjednoczonego Zachodu, która wykorzystuje potęgę gospodarczą, a nie głowice nuklearne do ustanawiania stref wpływów i walki z geopolitycznymi przeciwnikami. Pierwszy instrument jest okropniejszy, więc bardziej skuteczny na krótką metę. Drugi jest po prostu potężniejszy i nieubłaganie prowadzi do pożądanego rezultatu w perspektywie średnioterminowej. Pierwszy udowodnił swoją nieskuteczność w Afganistanie (kilkakrotnie), we Wietnamie, podczas rozpadzie Jugosławii, w I wojnie czeczeńskiej. Drugi okazał się skuteczny po II wojnie czeczeńskiej (karmienie Kaukazu okazało się lepszym rozwiązaniem niż trzymanie go siłą), w relacjach z Iranem, Wenezuelą i Kubą, a także częściowo z Koreą Północną. Co najważniejsze, użycie "miękkiej siły" doprowadziło do ewentualnego zwycięstwa Zachodu w zimnej wojnie. Ewentualne, ponieważ wszystko skończyło się zupełnie inaczej niż planowały Stany Zjednoczone – nie demontażem komunizmu i płynną demokratyzacją ZSRR, ale całkowitym rozpadem na niepodległe państwa, z którymi nie było jasne, co zrobić. Ale to już zupełnie inna historia.

Zdając sobie sprawę ze wszystkich korzyści płynących z używania miękkiej siły nad siłą militarną, we wczesnych latach dziewięćdziesiątych Federacja Rosyjska zgodnie z osławioną "doktryną Primakowa" wykorzystywała miękką siłę do osiągnięcia swoich celów taktycznych, a dzięki precyzyjnej polityce zagranicznej w jak najkrótszym czasie przekształciła się z praktycznie "upadłego państwa" w regionalnego przywódcę. Z drugiej strony, po serii kolorowych rewolucji, które Kreml odebrał bardzo boleśnie, powrót Federacji Rosyjskiej do statusu globalnego supermocarstwa był mało prawdopodobny. Niezdolność do przeprowadzenia skutecznych reform, budowania przejrzystych struktur rządzących, poprawy dobrobytu obywateli, a jednocześnie utrzymania formuły "dostępu do koryta elit regionalnych w zamian za lojalność", która okazała się skuteczna w ocaleniu państwa, stała się kluczowym czynnikiem w przejściu na stosowanie metod wojskowych. Gruzja, Krym, Donbas, Syria – prowadzenie "wojen hybrydowych" mogło wydawać się dla wielu udane pod względem osiągania celów taktycznych, ale doprowadziło do powrotu dawnej władzy tylko w słowach prokremlowskich propagandystów. Fakt ten nie stał się punktem zwrotnym dla Rosji. Język propagandy przeważył nad zdrowym rozsądkiem i analitycy ze swojej strony zaczęli przekazywać liderowi wyłącznie te informacje, które nie były z nią sprzeczne. Rzekome zwycięstwa nad Anglosasami doprowadziły do sytuacji, w której tworzenie systemu wartości zaczęło opierać się nie na duchowości i kulturze, lecz na zaprzeczeniu i sprzeciwie wobec systemu wartości Zachodu, czyli na urazie. Równocześnie zamiast w naturalny sposób połączyć najlepsze tradycje i praktyki różnych narodów Federacji Rosyjskiej, potajemnie zachęcano do wrogości międzyetnicznej, a rozwiązanie terytorialnych i innych sporów między podmiotami federacji świadomie opóźniano. Zasada "dziel i rządź" stała się podstawą dla polityki neoimperialnej. Każdy konflikt w krajach byłego Związku Radzieckiego był wykorzystywany w celu odwracania uwagi ludności od problemów wewnętrznych, a co najważniejsze dla podtrzymywania narracji propagandowych. Ogon zaczął machać psem, a koło zamachowe propagandy obracało się szybciej niż koło zamachowe historii i nikt nie mógł go powstrzymać.

W poszukiwaniu obiektów nienawiści wymyślono coraz nowsze fałszywe doktryny oparte na kłamstwach o "ukrzyżowanych chłopcach", a tragedie wątpliwe w swoich dowodach po transmisjach na rosyjskich kanałach federalnych zostały kamieniem węgielnym polityki MSZ Rosji. Jako przykład pożar w domu związków zawodowych w Odessie w maju 2014 r. oraz ostrzały Doniecka i Ługańska przez Siły Zbrojne Ukrainy.

Było jeszcze bardzo daleko od katastrofy militarnej i humanitarnej w Europie, ponieważ Kreml do końca zachowywał pozory adekwatności i zgodności z zasadami dyplomacji międzynarodowej. Chociaż po zestrzeleniu MN17 przez rosyjską OP stało się jasne, że za tą fasadą kryje się absolutnie bestialski reżim, dla którego szacunek dla ludzkiego życia nie jest na liście priorytetów.

Od 2018 roku otwarta konfrontacja nowego typu rozpoczęła się już w pełnym rozkwicie. Nie chodziło o cywilizację zachodnią czy euroazjatycką, o morze czy Śródziemie, o Anglosasów czy Słowian, nawet nie o "złoty miliard" czy kraje rozwijające się, ale o wspólnoty krajów demokratycznych czy autorytarnych. Podczas gdy demokracje z powodzeniem przeprowadziły głęboką transformację ideologii, a nawet ograniczoną kampanię na rzecz postkolonialnej skruchy (BLM), a także na przykładzie kryzysu koronawirusowego zrozumiały swoje wady i określiły dalszy kierunek reform, autokracje zdały sobie sprawę ze swoich głównych zalet – szybkości i tajności podejmowania decyzji, niezależność od opinii publicznej, a także zaangażowania w globalne procesy gospodarcze, które uzależniają od nich światowych gigantów.

Pod wpływem iluzji, że inicjatywa jest po ich stronie, a czas ucieka, Rosja zaczęła realizować swoje główne marzenie ostatnich 30 lat – w końcu podnieść się z kolan i stanąć na równi ze Stanami Zjednoczonymi, Chinami i Unią Europejską. Wojskowa operacja specjalna rozpoczęta 24 lutego 2022 r. nie tylko zszokowała społeczność światową, lecz zmobilizowała rozproszoną wspólnotę krajów demokratycznych. Ich odpowiedź była równie przewidywalna, również jak odpowiedź 4 na pytanie: "ile to 2 +2". Należy podkreślić, jeśli tak poważny poziom sankcji nałożonych na gospodarkę Federacji Rosyjskiej na Kremlu nie był przewidywany, na całkowitą izolację polityczną Putin i jego poplecznicy byli wyraźnie przygotowani. Nie tylko się spodziewali na to, lecz chcieli tego. Ostateczne zjednoczenie odmiennych terytoriów, rozwiązanie kwestii białoruskich, abchaskich, osetyjskich, Donbasu i Naddniestrza jest możliwe tylko w ramach ZSRR 2.0. Tylko już bez konstytucji Lenina i innych błędów bolszewików.

ZSRR 2.0. niemożliwe bez żelaznej kurtyny 2.0. Bez całkowitej cenzury, wiz wyjazdowych, niedoboru i zubożenia, blokady informacyjnej i kulturowej, postawa nowe – dobrze zapomniane stare będzie niska. Naród rosyjski woli nie zauważać szybkiego ucieleśnienia starych konstrukcji, chętnie doświadczając syndromu sztokholmskiego w stosunku do swojego prezydenta-terrorysty. Nic nowego, starzy Niemcy mogą potwierdzić jak to się dzieje, gdy w warunkach agresji wtacza się fala euforii i ty dołączasz się do agresora. A dzisiejsi konserwatywni Rosjanie z radością przyjmują wiadomości o zaostrzeniu odpowiedzialności karnej za "kłamstwa o operacji specjalnej", za protesty i pikiety, wiadomości o gotowości do odłączenia się od sieci globalnej, o blokowaniu sieci społecznościowych, o wyjściu międzynarodowych korporacji z rynku rosyjskiego, o zakazie amerykańskich filmów i gier komputerowych, o załamaniu się giełdy, o ograniczeniu sprzedaży podstawowych towarów w jedne ręce, o śmierci rosyjskich żołnierzy - wczorajszych poborowych, o dyskwalifikacji reprezentacji Rosji w piłce nożnej... Chociaż nie, prawdopodobnie nadal martwią się o piłkę nożną.

Jedyna dobra wiadomość dla tych Rosjan, którzy wciąż myślą krytycznie. Zwolennicy "nowego imperium" byli namiętni i opowiadali się za obroną Cara i Ojczyzny. Fani ZSRR 2.0. z natury nie są tak aktywni. Kiedy miliony ludzi w miastach będą obalać władzę Putina i czekistów, ci panowie 2.0. z entuzjazmem będą oglądać "Jezioro Łabędzie" na wszystkich antenach i myśleć o tym, że wszystko w porządku.......

Data:
Kategoria: Świat
Tagi: ##Rosja ##Wojna ##Putin
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.