Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

CHAMSTWO KREMLA LUB DYPLOMACJA Z OKRESU JURAJSKIEGO

Żądanie "pokoju" w ostatnich miesiącach zelektryzowało całą społeczność międzynarodową na czele z przywódcami narodowymi i wymusiło podejmowanie zdecydowanych kroków, aby zapobiec przekształceniu napięć wojskowych w Europie w rzeczywiste działania wojenne. Proces negocjacji ze stroną rosyjską jednak zabrnął w ślepy zaułek nie tylko dlatego, że "gwarancje bezpieczeństwa" przedstawione w formie ultimatum są nie do przyjęcia. Surowość, arogancja i obsceniczność przedstawicieli Moskwy praktycznie odrzuca każdą aluzję na sukces. Ich zachowanie sugeruje celowość zwołania rady lekarskiej i podniesienia kwestii uznania niepoczytalności strony negocjującej.

CHAMSTWO KREMLA LUB DYPLOMACJA Z OKRESU JURAJSKIEGO
dyplomacja rosyjska
źródło: gy934j_5e563744e5fea4_15581834

Obraźliwe wyrażenia rosyjskich dyplomatów zaczęły pojawiać się tak często, że przestały razić uszy. Przekleństwa w wykonaniu kremlowskich urzędników stały znakiem rozpoznawczym Rosji przy mównicy międzynarodowej.

Ostatnio Wiktor Tatarincew, Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny Rosji w Szwecji, Kawaler Orderu Honoru, w wywiadzie dla gazety „Aftonbladet” powiedział: "Pie***my wszystkie wasze sankcje". Powiedział to człowiek, który mieszka za granicą od ponad 15 lat i ma ogromne doświadczenie w negocjacjach dyplomatycznych i wywiadach. Warto zauważyć, że jego przemówienie było poświęcone przystąpieniu Szwecji do NATO: "Gdyby Stany Zjednoczone i NATO nie sprowokowały i nie zaostrzały sytuacji, nie sprzeciwilibyśmy się przystąpieniu Szwecji do NATO".

Pomińmy fakt, że Szwecja jest również włączona do sfery interesów geopolitycznych Rosji, natomiast skupijmy się na stylu i języku rosyjskiej dyplomacji, odzwierciedlających nie tylko kulturę narodową i tożsamość, lecz także oficjalną politykę Kremla.

W 2018 roku na forum "Rosja krajem możliwości" rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow upadł, wznosząc się na scenę. Wtedy próbował wygładzić zakłopotanie: "Dobrze, że jestem na schodach, a nie na froncie dyplomatycznym!" Jednak prawdziwy upadek rosyjskiej dyplomacji rozpoczął się znacznie wcześniej.

Wszyscy pamiętają, jak w 2015 roku Siergiej Ławrow przeklinał podczas konferencji prasowej z ministrem spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej Adilem al-Dżubajrem. Jego wyrażenie "Kretyni, kur*a!" stało się legendarne i było bardzo pozytywnie odebrane przez rosyjską nomenklaturę.

W następnym 2016 roku szef rosyjskiego MSZ poszedł jeszcze dalej. W odniesieniu do wyścigu wyborczego w USA oznajmił, że wokół niego jest "tyle gęsi z obu stron, że wolałbym nie komentować".

Wreszcie w ubiegłym roku zareagował na pogorszenie stosunków ze światem demokratycznym w taki sposób: "Zachód może sobie coś uszczypnąć, opuszczając żelazną kurtynę przed Rosją". Dyplomata zauważył wtedy, że Rosja nigdy nie zareaguje chamstwem na chamstwo, nawet jeśli będą mieć do niej pretensje.

Rosyjscy urzędnicy o niższej randze również starają się nadążyć za głównym dyplomatą kraju.

W styczniu tego roku wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow zaproponował NATO "zbierać manatki". Jednocześnie sam Ławrow nazwał "niezbyt odpowiednie" właśnie oświadczenia sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga o gwarancjach bezpieczeństwa, a nie wybryki swojego kolegi.

Należy zauważyć, że nie tylko wywiady i konferencje prasowe to miejsca chamskiego zachowania Rosjan, główną trybuną do wyrażania "elokwencji" rosyjskich dyplomatów jest ONZ.

Stały przedstawiciel Federacji Rosyjskiej przy ONZ Witalij Czurkin często pozwalał sobie na ostre, często wykraczające poza przyzwoitość i etykę wypowiedzi.

W lutym 2014 roku skomentował spotkanie Stałego Przedstawiciela USA przy ONZ Samanthy Power z uczestnikami Pussy Riot: "Czy ona sama jeszcze nie dołączyła do grupy? Myślałem, że zaprosi ich do Katedry Narodowej w Waszyngtonie. Może nawet zorganizują światową trasę koncertową – Bazylika św. Piotra w Rzymie, Mekka w Arabii Saudyjskiej i Ściana Płaczu w Jerozolimie. Jeśli ambasador Power nie spełni moich oczekiwań, będę rozczarowany".

Idąc w ślady poprzednika Wasilij Nebenzja w tej samej ONZ poprosił o "nie zapominanie o Wietnamie", a w 2017 roku przedstawiciel Rady Bezpieczeństwa ONZ Safronkow utrwalił swój wizerunek tak: "nie odwracaj oczu, co ty odwracasz oczy?».

W tym roku wiceprzewodniczący Dumy Państwowej Piotr Tołstoj oznajmił, kiedy do Rosji Putina dołączy się szereg krajów, będących wcześniej częścią imperium, kraje nadbałtyckie i Finlandia "same przypełzną na kolanach".

To nie są pojedyncze przypadki. W 2017 roku rosyjscy dyplomaci zostali wydaleni z Estonii nie za szpiegostwo, lecz za zwykłe chamstwo w rozmowie z miejscowym urzędnikiem. W 2021 roku łotewskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaprotestowało po skardze mieszkańców na zbyt hałaśliwą imprezę zorganizowaną przez attaché wojskowego ambasady rosyjskiej Rusłana Uszakowa.

Obcokrajowcy nie mają łatwo. Słowne zbitki rosyjskich dyplomatów zaczerpnięte z petersburskich zaułków muszą być tłumaczone jako całe akapity, a ich znaczenia są wyjaśniane przez bardzo długi czas.

Akurat dlatego przedstawiciele europejskich państw posługują się już od kilku lat definicją "odmrożeni dyplomaci". Jest to cecha charakterystyczna ich rosyjskich odpowiedników. Jeszcze 10 lat temu ci "tylko" wyraźnie gardzili międzynarodowymi normami i prawami, ale teraz amplituda dyplomatycznych metod Rosji obejmuje zabójstwa polityczne, terror, ataki hybrydowe i otwarte poparcie dla prorosyjskich "piątych kolumn".

Bezczelność i chamstwo rosyjskich dyplomatów tłumaczy się w prosty sposób – to oficjalna polityka Kremla. Wykorzystując środki militarne w polityce zagranicznej, Rosja potrzebuje agresywnej dyplomacji. Przy tym nie MSZ tworzy narracje zewnętrzne, lecz on jest zależnym i usługowym mechanizmem polityki Moskwy.

Poczynając od 2014 roku rosyjska polityka całkowicie przeszła do kategorii zastraszenia, gróźb i obelg. Zaczęło się od postkrymskiego wywiadu z Putinem, w którym mówił o swojej gotowości do użycia broni jądrowej podczas wydarzeń na Krymie w 2014 roku. Dalej więcej: jego oświadczenia z 2015 roku o tym, że każda próba zwrotu anektowanego półwyspu przez Ukrainę będzie odbierana "surowo, w tym z użyciem siły nuklearnej", również oświadczenie rosyjskiego ambasadora w Danii o tym, że kraj ten stanie się celem rosyjskich rakiet nuklearnych, jeśli sie dołączy do amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej. Potem na Kremlu zastanawiają się, dlaczego wokół jest tak wielu rusofobów.

Zachód nie przywiązywał wagi do słów wypowiedzianych przez Putina w dalekim 1999 roku: "Złapiemy w toalecie, my i w kiblu ich zamordujemy!". To wszystko się zaczynało akurat od tego, dlatego dzisiaj po prostu nie ma innego języka dla rosyjskiej dyplomacji.

W tej chwili słonecznik prażony, czapka z daszkiem, siedzenie w kucki to najdokładniejsze skojarzenia w stosunku do reprezentantów jednej ósmej lądu. Od dawna było jasne dla wszystkich, że rosyjscy urzędnicy nie przestaną się zmagać w chamstwie, mając nadzieję na zajęcie miejsca bliżej środka "ławki" i uzyskanie większej paczki ze "słonecznikiem".

Daje to jednak nadzieję, że zachodni korpus dyplomatyczny nauczył się prawidłowo reagować na zachowania wojujących i nie wybaczać im wybryków. Mimo wszystko teraz Rosjanie dostają miotłę i stanowczo jest zalecane zamiatanie łupin po sobie.

Data:
Kategoria: Świat
Tagi: #
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.