Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Master. 21

Walka się zaostrza.

Lucas był policjantem od 15 lat. Niejedno już widział. Teraz jednak był jednocześnie zdumiony i wystraszony. Trzy radiowozy i karetka brało udział w likwidacji skutków strzelaniny, trzej sprawcy zostali aresztowani, ofiara w stanie ciężkim w szpitalu. Kiedy to się skończyło, przyszedł do swego biura i jako najstarszy stopniem napisał raport, zaczął się młyn.
Najpierw zadzwonił porucznik Arthur Mertens. Kazał mu zaczekać i po chwili przyszedł w towarzystwie dwóch mężczyzn. Powiedzieli, że pracują dla rządu. Opowiedział, co zaszło, jeden z agentów gdzieś zadzwonił, streścił zdarzenie, słuchał chwilę, potem powiedział oczywiście, tak się stanie i się rozłączył . Spojrzał poważnie na Lucasa, zabrał niedokończony raport i podarł go na strzępy, do Lucasa zaś powiedział – Nie było takiego zdarzenia! Racja stanu! Rozumie Pan?
Rozumiem, wyjąkał zdezorientowany flik i spojrzał na swojego szefa.
Tak ma być. Potwierdził porucznik krótko, gdy Lucas na niego spojrzał. Potem wszyscy odeszli.
Od dyżurnego na dołku dowiedział się, że trzej strzelcy zostali natychmiast wypuszczeni, wszelkie dokumenty świadczące o ich pobycie – zniszczone.
Samo w sobie było to dosyć intrygujące, potem jednak zadzwonił Siergiej, czasami Lucas przekazywał mu drobne informacje za drobne kwoty. Teraz jednak zażądał strzępów podartej kartki. Lucas wyjmował je z kosza pincetą, uważając, aby nie zatrzeć śladów. Wkładał do plastykowego woreczka. Poczucie paranoi zwiększyło się, gdy Siergiej zarządał, aby napisał taki sam raport, dokładnie jak poprzedni, podarł na kawałki i wrzucił do kosza.
Polecenie było idiotycznie głupie, Lucas jednak wykonał je bardzo dokładnie. Kiedy spotkał Siergieja wieczorem, grubość otrzymanej koperty przekonała go, że nawet głupie rzeczy warto czasami robić.
Zdumiałby się jeszcze bardziej, gdyby zobaczył, że sprzątaczka równie starannie zebrała strzępki kartki, resztę śmieci wyrzuciła jak zwykle.

Kiedy Gi dowiedział się o wpadce Ezaha, jego wściekłość przekroczyła skalę. Blady jak płótno wydawał polecenia zatuszowania, policja i prokuratura szybko to załatwiły. Nie chciał jednak żeby złość wylała się na jego najlepszego zabójcę. Zjechał do tuneli, gdzie niewolnicy pracowali przy szybkiej kolejce. Wszedł do pomieszczeń ochrony i spytał, czy mają kogoś w areszcie. Był młody niewolnik, skazany za próbę ucieczki. Kazał go przyprowadzić. Kiedy stanęli przed nim, ten złapał stalowy pręt zbrojeniowy i zaczął okładać chłopaka. Ofiara krzyczała, wyła, wreszcie ucichła. Gi bił nadal, na końcu kilkoma uderzeniami rozbił czaszkę.
Zakopcie go gdzieś – rozkazał.

Kiedy wyjechał na powierzchnię, Bill czekał na niego z tajemniczym uśmiechem. Chodź zobaczyć wiadomości. Vincent, Tom i Gerard stali przed dużym ekranem, na nim pokazała się twarz Juliana jako poszukiwanego, potem zaś obraz z kamery, z jednej z paryskich dyskotek. Poprzedniego wieczoru, pijany i nieświadomy niczego, bawił się w najlepsze.
Zaskoczenie wszystkich było zrozumiałe, ale Gi poczuł się wyraźnie dotknięty.
Bill zobaczył to, poklepał go po ramieniu i powiedział.
Jeszcze nie jesteś na dziewiątym poziomie, dlatego jeszcze nie widzisz wszystkich kart. Kiedy już będziesz na szczycie, to ty będziesz miał prawdziwą władzę.

Telewizje prześcigały się w opowieści o zbrodni, której nie było. Oskarżano Pierre'a, Vivien i Juliana o kłamstwa i konfabulacje. Nazywano cynicznymi oszustami. Wśród tłumu na ulicy przeszło poruszenie. Niektórzy zaczęli ostentacyjnie wychodzić, inni krzyczeli – oszuści. Chen siedział obok Pierre'a, objął go i dodawał otuchy. Na ulicy słychać było ożywione komentarze, wielu skłaniało się do tego, żeby wierzyć w telewizyjne narracje. Jednak grupa zwolenników ścieśniła się i stanęła murem za Pierre'm. Wiedzieli, że to dosyć subtelna, ale manipulacja. Internetowi kibice też się podzielili. Przeciwnicy Pierre'a zaostrzyli ataki, zwolennicy podawali przykłady idących w tysiące zaginięć dzieci w samej Europie. Podział na oszołomów i lemingów zaostrzył się, ale najliczniejsi byli ci, którzy po prostu czekali na rozwój wypadków.
Kiedy zmierzchało, na ulicy zostało może kilkudziesięciu zwolenników Pierre'a.
Wiedzieli o Vivien, okazało się, że kula minęła serce, i choć stan jest ciężki, to jednak powinna przeżyć. Dziwiło ich, że o strzelaninie pisały tylko niektóre portale antysystemowe, żadna telewizja nawet się o tym nie zająknęła. W telewizji królowała twarz Juliena i ciężkie oskarżenia wobec oszustów, oczerniających uczciwych obywateli.

Dziewczęta przy komputerach ciężko pracowały, sytuacja była napięta. Michael zarządził, aby przyniesiono kolację do biura. Adam usiadł na krześle niedaleko Michaela, jadł, choć bez apetytu.
W pomieszczeniu było głośno, rozmowy i odgłosy talerzyków i szklanek tworzyły bezpieczne tło do rozmowy. Oświecony powiedział.
Słuchaj mnie uważnie, kiwaj głową, niech myślą, że rozmawiamy o sprawach technicznych. Nigdy ięcej ci tego nie powtórzę. Twoja dziewczyna po gali ma być dawczynią wątroby dla starego alkoholika, który jest cenny dla organizacji. Pomogę ci ją uratować. Należę do grupy z Amsterdamu, chcemy przejąć Brukselę. Pomóż nam, a dziewczyna będzie bezpieczna.
Nie rób takiej miny, bo zginiecie. Mnie nic nie zrobią, ale stracę tu dojście, wy zapłacicie więcej. Uśmiechnij się i pokiwaj głową. Adam zrobił to, może zbyt teatralnie, ale nikt na nich nie zwracał uwagi. Jedli w milczeniu, informatyk intensywnie myślał. Po kilku minutach spojrzał zdecydowanie na Michaela – zrobię wszystko, co trzeba, ale daj mi gwarancję, że Alicja będzie bezpieczna i nic jej nie zagrozi.
Jesteś dla nas zbyt cenny, żebyśmy mogli cię zawieźć. Kunciore to i tak trup, tylko Gi na nim zależy i Billowi – to starzy przyjaciele.

Data:

LeszekSmyrski

Spółdzielczość drugiej generacji - https://www.mpolska24.pl/blog/spoldzielczosc-drugiej-generacji11

Od siedmiu lat zajmuję się spółdzielczością, zwłaszcza socjalną w praktyce i w teorii. Wiem dlaczego środki pomocowe są marnotrawione i chcę się z Wami podzielić tą wiedzą. Chcę Was również przekonać do innego patrzenia na świat. Wierzę że wiele można zmienić, o ile wie się że zmiany są możliwe i potrzebne, i jeśli jest się wystarczająco zdeterminowanym.
Pozdrawiam i życzę szczęścia.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.