Pani prezydent jak to jest zarządzać edukacją w tak dużym mieście w czasie pandemii?
Zarządzanie to może złe słowo staram się przede wszystkim koordynować, działać w porozumieniu z wszystkimi w stronami tak, aby niepotrzebnymi zarządzeniami nie wywoływać bądź to niepokoju, bądź wręcz niechęci. Obszar edukacji, to obszar szczególnie wrażliwy, zarówno osoby w nim uczestniczące czyli dzieci, jak i ich rodzice są niebywale zainteresowani zarówno warunkami nauki, jak i wynikami, które osiągają. Na to wszystko nakładają się jeszcze warunki pracy nauczycieli, ich rozwój. To bardzo ważne, bo to oni w bezpośredni sposób mają wpływ na przyszłość dzieci w Gorzowie, a co za tym idzie pośrednio również na przyszłość miasta.
Czyli jest to beczka prochu, której zdolność do samozapłonu jest ogromna?
Nie nazwałabym tego beczką prochu, choć rzeczywiście jest to materia wrażliwa, wymagająca umiejętnego podejścia. W zależności od stylu pracy - koncyliacyjnego bądź nakazowego - można osiągnąć różne efekty. Zawsze byłam za dialogiem i współpracą, przez to wiele rzeczy można sobie wyjaśnić, a zarazem osiągnąć konsensus czyli sytuację, w której nikt nie jest na tyle zadowolony jakby chciał, ale też nikt nie jest niezadowolony tak jakby mógł (śmiech).
No dobrze to tak ogólnie, ale jak to się mówi „panie pośle do rzeczy”, co konkretnie w ciągu tych blisko dwóch lat udało się zrobić.
Na pewno nastąpił duży rozmach inwestycyjny w obszarze edukacji. Rozpoczęliśmy ważne inwestycje, które latami czekały na realizację. Najważniejsze z nich to budowa Centrum Edukacji i Biznesu, rozbudowa Szkołę Podstawowej nr 20, remont dawnego Liceum Plastycznego pod potrzeby nowoczesnego nauczania, szkoła na ulicy Śląskiej. Przechodzimy duży i potrzebny proces reorganizacji, samo wydzielenie kwartału Kultury czyli przeniesienie Szkół Muzycznych i przekazanie ich ministerstwu to ogromny proces, praca na żywym organizmie. Konsekwentnie posuwamy się tu do przodu, a przebieg prac odbywa się w miarę bezkonfliktowo.
A właśnie powróćmy może do budowy Centrum Edukacji i Biznesu. To sztandarowa inwestycja edukacyjna?
Tak, bo ma ogromne znaczenie w budowaniu przyszłości młodych ludzi, kształtowaniu rynku pracy i rozwoju naszego regionu. Pozwoli na elastyczne reagowanie na potrzeby rynku, da szansę na zapewnienie zawodowej stabilizacji. Centrum Edukacji Zawodowej i Biznesu będzie kształcić blisko 1000 uczniów i słuchaczy w formach szkolnych i ustawicznych. Będzie przeprowadzać egzaminy potwierdzające kwalifikacje w zawodzie w 4 głównych obszarach: budowlanym, mechanicznym, samochodowym, transportowym, w 30 zawodach, 36 zawodowych kursach kwalifikacyjnych oraz kursach umiejętności zawodowych. Oferta edukacyjna będzie szeroka i będzie dotyczyć zawodów budowlanych, instalacyjnych, automotive, mechanicznych oraz transportowych, będzie dostosowana do potrzeb rynku pracy oraz rynku inwestorów. Wprowadzenie nowego zawodu, czy wygaszenie innego będzie wynikiem uzgodnień z pracodawcami, organizacjami pracodawców, Wydziałem Obsługi Inwestora Biznesu Urzędu Miasta. Uruchamianie kwalifikacyjnych kursów zawodowych oraz kursów umiejętności zawodowych, pozwoli elastycznie i stosunkowo szybko reagować na potrzeby pracodawców – bezrobotny, pracownik lub pełnoletni uczeń może zdobywać pojedyncze kwalifikacje lub oczekiwane przez pracodawców/inwestorów umiejętności.
Pani Prezydent, wróćmy jednak do tego co we wrześniu. Uwagę rodziców w całej Polsce będzie zaprzątało bezpieczeństwo w szkołach. Jak pani ocenia stan przygotowań? Czy ma pani jakieś własne rozwiązania, coś co chciałaby pani zaproponować do powielenia? Gorzów znany jest z tego że wytycza kierunki, ot chociażby słynny urzędomat. Co Pani ma do zaproponowania?
Naszym największym atutem jest to, że działamy wspólnie, wspólnie wypracowujemy sposoby działania. Teraz też pomysły tworzyliśmy wspólnie, dyrektorzy placówek oświatowych, nauczyciele, pracownicy wydziału edukacji i urzędu miasta starali się stworzyć przejrzysty system działania.
Osobiście, nie lubię rewolucji i gwałtownych zmian, staram się zachować ewolucyjnie i korzystać z tego, co już posiadamy. Tak jest też w przypadku pandemii. Na przykład postanowiłam sięgnąć do doświadczeń wielu ludzi w moim wieku, a mianowicie do zjawiska tak zwanej naszej klasy. Wiele roczników pamięta jak to właśnie miało się swoją klasę do której przychodzili różni nauczyciele, ale klasa była jedna. W dzisiejszej pandemii wydaje się, że jest to rozwiązanie wręcz pożądane. Po co wymuszać ruch całych grup młodzieży, skoro przemieszczać się mogą nauczyciele. Rozwiązanie wręcz banalne, a zdaje się już w ogóle nie brane pod uwagę. Ale to tylko jeden z pomysłów na bezpieczeństwo. Inne rozwiązania to: wykorzystywanie wszystkich możliwych wejść do budynku przedszkola czy szkoły. Oznakowanie tych wejść różnymi kolorami i przypisanie ich do poszczególnych klas lub grup wiekowych, by uniknąć większych kumulacji, przesunięcie czasu rozpoczęcia zajęć, przesunięcie godzin posiłków w przedszkolach, przerwy bez używania dzwonka – wyznaczenie godzin rozpoczynania i zakończenia zajęć dla poszczególnych oddziałów. Stworzyliśmy cały system bezpieczeństwa w placówkach oświatowych. Na wszelki wypadek przygotowaliśmy też szkoły nauczania hybrydowego czyli łączonego stacjonarnego i zdalnego. Jesteśmy gotowi na wprowadzenie jednolitej platformy edukacyjnej np. Teams i doposażenie szkół w sprzęt komputerowy.
Czyli co jak mówią pisowcy "dacie radę"?
Z samorządem jest tak właśnie, że zamiast dawać rady, to po prostu stara się dać radę (śmiech).
Dziękuję.