Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Mój (nie)przypadkowy wynalazek

Mój (nie)przypadkowy wynalazek
Kalafonia
źródło: Własne

Historia pokazuje, że niektóre spektakularne wyroby powstały przypadkowo. Co prawda nie jestem wynalazcą formatu Edisona, ale chciałbym opisać historię jednego z moich opatentowanych wynalazków, zwłaszcza że przypadek też odegrał tutaj niepoślednią rolę. Chodzi o opublikowany za nr. 143038 przez Urząd Patentowy RP patent „ Sposób dysproporcjonowania kalafonii, polinienasyconych kwasów tłuszczowych oraz ich mieszanin”.

Tytułem wprowadzenia: kalafonia, naturalna żywica pozyskiwana z sosny i mająca różnorakie zastosowania praktyczne, łatwo ulega utlenianiu na powietrzu i się psuje. Brązowieje i staje się lepka, tracąc wiele swoich korzystnych cech. Co gorsze, powstałe produkty przemian szkodliwie działają przy większości jej zastosowań przemysłowych. Dlatego od wielu lat szukano możliwości poprawy jej właściwości. Zupełnie analogicznie jak przy wynalezieniu gumy przez Goodyeara („przypadkowo” odkrył on wulkanizację kauczuku siarką), ogrzewano samą kalafonię i „z czym popadło”. Ogrzewanie kalafonii z siarką opisał Piotr Curie, mąż naszej słynnej rodaczki Marii Skłodowskiej-Curie jeszcze w końcu dziewiętnastego wieku. Jak to wiemy obecnie, w temperaturze powyżej 200 oC zachodzi wtedy dość skomplikowany proces chemiczny zwany dysproporcjonowaniem. Powstały produkt, uszlachetniona kalafonia nie chłonie już łatwo tlenu z powietrza i jest znacznie stabilniejsza w zastosowaniach technicznych.

W czasie II Wojny Światowej, Amerykanin Torsten Hasselstrom opatentował inny dogodny technicznie sposób uszlachetniania kalafonii, poprzez ogrzewanie jej z niewielkimi, katalitycznymi ilościami jodu. Od tej pory proces oparty na zastosowaniu jodu jest przedmiotem ciągłych udoskonaleń. Idą one w kierunku zmniejszenia koniecznej ilości jodu, pierwiastka bardzo rzadkiego i drogiego, oraz dogodnego sposobu jego stosowania.

W czasie gdy w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Kauczuków i Tworzyw Winylowych w Oświęcimiu zlecono mi zajęcie się procesem uszlachetnia kalafonii (była to połowa lat osiemdziesiątych) Japończycy zaproponowali użycie jodku potasu, bardzo znanego odczynnika laboratoryjnego, a powszechnie stosowanego obecnie do jodowania soli kuchennej. Zastosowanie jodku potasowego wymagało jednak dodatkowo użycia żelaza, które kłopotliwie zanieczyszczało produkt.

Tutaj wkracza tytułowy przypadek. W owym czasie, gdy odtwarzałem w laboratorium znane i opisane procedury patentowe, trafiłem na półce magazynu starych odczynników chemicznych słoik z jodkiem amonowym. Jako że jest to stosunkowo rzadki odczynnik, zleciłem asystentce przeprowadzenie prób uszlachetniania kalafonii wg „japońskiej” procedury, ale bez żadnych dodatków. Radosny głos pani Marysi w słuchawce „poszło panie magistrze” gdy ślęczałem w bibliotece nad kolejnymi patentami pamiętam do dziś. To przypadkowe odkrycie wiele zmieniło w moim życiu, życiu mojej rodziny, a troszeczkę też pewnego segmentu przemysłu chemicznego.

W mojej rozprawie doktorskiej „Działanie jodku amonowego na terpeny” przebadałem nie tylko proces dysproporcjonowania kalafonii, ale także innych związków, a także inne procesy - uwodorniania i izomeryzacji.

Omawiany proces, oczywiście po dalszych udoskonaleniach jest stosowany do dzisiaj w skali wielu tysięcy ton kalafonii rocznie, a moja firma produkuje do tego procesu jodowy katalizator dysproporcjonowania, oparty na jodku amonowym.

Skomercjalizowanie wyników badań jest przedmiotem mojej dumy. Gdy patrzę na przemysłową instalację dysproporcjonowania kalafonii, wykonaną z błyszczącej stali nierdzewnej, czuję się „ojcem” czegoś niepowtarzalnego i dla mnie pięknego.

A ty czytelniku wiedz, że w gumowej oponie twojego auta lub wiozącego cię autobusu najprawdopodobniej znajduje się i cząstka mojej pracy.

Data:

ZbigniewMiara

Między nauką a praktyką. Blog chemika i kapitalisty - https://www.mpolska24.pl/blog/miedzy-nauka-a-praktyka-blog-chemika-i-kapitalisty

Zbigniew Miara w roku 1981 ukończył studia na Wydziale Matematyczno-Fizyczno-Chemicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. W 1987 uzyskał stopień doktora nauk chemicznych na tym samym Wydziale. Blisko trzydzieści lat pracował w nieistniejącym już Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Kauczuków i Tworzyw Winylowych w Oświęcimiu, ostatnio na stanowisku adiunkta. Jest współwłaścicielem Famar Spółka Jawna w Dankowicach. Specjalność – technologia chemiczna.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.