Jak się okazuje podczas pandemii, wyłania się też grupa osób, która chce zbić w tym czasie kapitał finansowy, medialny lub polityczny. Oprócz pseudospołeczników organizujących wątpliwej przydatności zbiórki, służące wyłącznie do pozytywnej promocji własnego nazwiska, jest jeszcze grupa chcąca szybko zbudować swój kapitał polityczny. Przykładem mogą być postulaty przedstawicieli Partii Zielonych. Przyjęli oni za cel próbę zobligowania do relacji z wojewodą samorządowca – burmistrza Ośna Lubuskiego. Mając jednocześnie we własnych zasobach bogatą reprezentacje parlamentarną, która co tu dużo mówić, ostatnio jest znana wyłącznie z tego, że nie jest znana po prostu. Robi raczej nie wiele i jest w tym niebywale konsekwentna.
Ot choćby pan poseł Tomasz Aniśko, który jako parlamentarzysta dysponuje nie małymi możliwościami. Może np.złożyć interpelacje… może w końcu udać się z osobistą interwencją, czy to do wojewody lub do dowolnego szczebla zakładu pracy. Praktycznie rzecz biorąc każdego, ale nie robi tego i próżno szukać odpowiedzi na pytanie dlaczego…? Choć nieobecność posła Tomasza Aniśko zaczyna zastanawiać i rodzi pytania o jej przyczynę.
Pani Alicja Matwiejczuk oraz towarzyszący jej pan Arkadiusz Łukowski, znani w pewnych kręgach jako tzw. „para z samowara” zamiast zwrócić się do własnych reprezentacji parlamentarnej, postawili a może bardziej ograniczyli swoją działalność do redagowania apeli, wezwań i napomnień. Czy to jednak nie inna forma robienia NIC? Czy to aby nie kolejna forma (nie)aktywności ograniczona do wersji „dupochrona” i przerzucania odpowiedzialności? W czasach gdy ludzie tracą pracę, toną w długach i boją się o to co przyniesie jutro… za co pracownicy biura poselskiego biorą pieniądze?