Koronawirus zadomowił się w naszym kraju, my zdążyliśmy się też nieco z nim oswoić. Jedni boją się bardziej, inni mniej, są też i tacy, którzy demonstracyjnie pokazują swą obojętność w stosunku do tegoż wirusa.
O samym wirusie wiemy też dzisiaj dużo więcej niż kilka tygodni temu. Niewątpliwie nie jest to kolejna grypa, gdyż śmiertelność powikłań związanych z covid-19 jest wyraźnie wyższa niż w przypadku grypy. Niemniej jednak swą zjadliwość wirus koncentruje na osobach posiadających głównie poważne dolegliwości. Śmiertelność w przypadku osób, niedoświadczonych innymi chorobami, jak związane z oddychaniem, krążeniem, czy nowotworami jest bardzo niska.
Prowadzi mnie to ku punktowi, w którym zastanawiam się, co możemy uczynić, aby jednocześnie, nie narazić osób podwyższonego ryzyka i "spuścić ze smyczy" społeczeństwo i gospodarkę.
Jest rzeczą oczywistą, że dzisiaj nie mamy żadnego panaceum na sars-cov-2 i nieprędko takie się pokaże. Więc ścieżka separacji ludzi jest najprostszym zabezpieczeniem powstrzymania fali zachorowań i nieuchronnych zgonów.
Skupiając się na tym, że choroba jest niemal zabójcza dla jedynie części społeczeństwa, gdy większość zainfekowanych wirusem przejdzie chorobę mniej lub bardziej łagodnie zastanawiam się jak pogodzić separację zagrożonych i odblokowanie społeczeństwa i gospodarki.
Najprostszą metodą by było zamknąć w jakimś odosobnieniu osoby zagrożone, lecz byłoby to zwyczajnie nieludzkie, gdyż wirus pozostanie z nami długo.
Może najprostszą metodą by było zdjęcie obciążeń osobom, które nie mają żadnego kontaktu z zagrożonymi.
W tym miejscu, poprzez bardzo niedokładny szacunek, mogę przyjąć, że przy dobrze zorganizowanej akcji uświadamiającej oraz poważnym zaangażowaniu państwa w selekcji takich przypadków, byłoby możliwe, że 30 czy 40% społeczeństwa mogłoby wrócić do aktywności sprzed epidemii, nie podnosząc ryzyka wzrostu zachorowań w sposób znaczący.
Mam w tym miejscu świadomość, że nikt z takowego rozwiązania nie byłby zadowolony. Osoby żyjące w strachu przed koronawirusem mogłyby takie rozwiązanie uznać za nieodpowiedzialne pogłębianie epidemii, znowu ci, którzy lekceważą wirusa, uznaliby je za daleko niewystarczające.
Ale czy jest możliwe zadowolenie każdego? Czy epidemia musi zdezorganizować społeczeństwo na czas bliżej nie znany, tworząc problemy wcale nie mniej istotne niż sama epidemii?
Przepraszam za ewentualne błędy, tekst pisany szybko, na komórce. Mimo to zapraszam do przemyśleń.
Chętnych do tego, aby oswoić się z wirusem zapraszam do mojej znajomej na https://www.facebook.com/Naukovopl-109351890671492/