Po Marszu!..
Słuchając „druzgocącej” krytyki Marszu Niepodległości w wykonaniu „obrońców demokracji” widać i czuć, że najchętniej widzieliby Polskę pozbawioną swojej bogatej tożsamości, koniecznie na kolanach, z przetrąconym cywilizacyjnym kręgosłupem.
Musiało ich bardzo zaboleć kiedy Polski Naród pokazał im „gest Kozakiewicza” i stawił się na Marsz Niepodległości dumny, w ogromnej kilkuset tysięcznej gromadzie . Pełny przekrój groznych „faszystów,” młodzież w przewadze , staruszkowie i rodziny z dziećmi - małymi "nacjonalistami" pomaszerowali zgodnie przez Warszawę w podniosłym patriotycznym nastroju. Duch wolności zawładnął niepodzielnie ulicami naszej Stolicy. Miało być niebezpiecznie a było pięknie radośnie i pokojowo .
Wraże dziennikarstwo kompletnie ślepe na rzeczywistość czyhało na dramatyczne i krwawe incydenty. Zdołało jednak upolować tylko jakieś marginalne, nic nie znaczące zdarzenia rozdmuchując je ponad miarę i ponad granice ludzkiej akceptacji. Przez media przetoczyło się i wciąż przetacza się "tsunami" opozycyjnej krytyki , pretensji i zarzutów podporządkowanych obowiązującej „totalnej” narracji. Wygląda na to, że według opozycji najlepiej byłoby gdybyśmy setną rocznicę Niepodległości Rzeczpospolitej kontemplowali każdy z osobna ,w ciszy, bezpiecznie, w warunkach domowych pieleszy, zapatrzeni obowiązkowo w szklany ekran z przekazem TVN-u . Gdybyśmy jednak zechcieli świętować gromadnie to tylko nowocześnie, po europejsku, tęczowo i koniecznie z czekoladowym orłem na czele.
Burd i zamieszek też się jakoś opozycji nie udało wywołać pomimo usilnych starań HGW a za propagandowe paliwo dla ulubionej zagranicy wystarczyć musiała obecność na marszu niewielkiej włoskiej prawicowej grupy Forza Nuova , kilkanaście emblematów ONR i MW, „niezwykle grozna” pirotechnika w postaci rac , jakiś marginalny prowokacyjny epizod z dziennikarką GW w roli głównej, no i oczywiście spalony w uniesieniu przez jakiegoś narodowego wolnościowca gwiazdzisty symbol Unii Europejskiej . Spełzły na niczym opozycyjne tęsknoty do ulicznej awantury i wszystko skończyło się udanym, wieczornym pokazem ogni sztucznych
Totalni na marszu nie byli, nie mogli być i nie chcieli a wszystko widzieli i wszystko o nim wiedzą.... W trakcie jednej z pomarszowych debat telewizyjnych opozycyjny poseł „od kultury” w ferworze dyskusji o zagrożonej wolności i demokracji powołał się na przypadek sztuki „klątwa” szermując argumentem , iż w żadnym wypadku nie wolno krytykować tego obrazoburczego kiczu komuś kto nie oglądał go w realu. Ze strony adwersarza padła natychmiast trafna riposta przywołująca taki sam argument, iż w takim razie nie ma również prawa uprawiać krytyki Marszu Niepodległości ktoś kto na marszu nie był i zna go tylko z przekazu TVN i GW który jak zwykle dramatycznie rozmija się z prawdziwą rzeczywistością …..
W sumie Marsz wspaniały, do oczywistego powtórzenia w przyszłym roku i w latach następnych .
Warto było być....Kto nie był niech żałuje....