Jak donosi wczorajsza „Rzeczpospolita” cytuję:
„Jeden z przedstawicieli kierownictwa FAP został ukarany mandatem. Przeciwko drugiemu inspektorzy skierowali wniosek o ukaranie do sądu grodzkiego. Inspektorzy przeprowadzili także spotkania z pracownikami, na których przekazali im informacje o przepisach zakazujących dyskryminowania pracowników oraz o mobbingu.
Pomimo licznych próśb o komentarz ze strony tego koncernu motoryzacyjnego do dzisiaj nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi, poza ogólnym stwierdzeniem, że w tyskich zakładach wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Tuż po kontroli Państwowej Inspekcji Pracy firma zdecydowała się jednak zatrudnić dodatkowych 300 pracowników”.
Komentuje Piotr Wojciechowski, ekspert prawa pracy
Regułą w polskich firmach jest to, że liczba zatrudnionych jest zbyt mała, by wykonać zamówienia. Powoduje to konieczność pracy w godzinach nadliczbowych. Z kodeksu pracy wynika, że tydzień pracy ma przeciętnie pięć dni.
Jeśli więc firma wyznaczy dniówkę ekstra w sobotę, to powinna wskazać inny dzień pracy, w którym dana osoba będzie miała wolne. Jeżeli nie odda wolnego zatrudnionemu, jest to zazwyczaj traktowane jako praca w godzinach nadliczbowych wymagająca dodatkowego wynagrodzenia. Jeśli firma wypłaca te dodatkowe pieniądze, sprawa nie trafia do sądu pracy.
Cały ciężar walki z takimi wykroczeniami spoczywa więc na barkach Inspekcji Pracy, która może nałożyć mandat na pracodawcę lub nawet skierować sprawę do sądu grodzkiego. Wówczas kara za jedno takie wykroczenie może wynieść nawet 30 tys. złotych.
Fiatowiec
Źródło: "Rzeczpospolita" wydanie z 23.07.2009r.