Po niezwykle udanym zadośćuczynieniu flagowemu a iście socjalistycznemu postulatowi „naszych wolnościowców”, tj. podniesieniu kwoty wolnej od podatku (https://www.mpolska24.pl/post/13583/pis-kwota-wolna-nokautuje-nie-tylko-tk-i-socjalistow-ale-rowniez-wolnosciowcow), sławnemu w całej Europie oporowi przeciwko „zasiłkowym najeźdźcom”, premier Morawiecki z dumą ogłosił kolejny program socjalny, tym razem dla przedsiębiorców, przedsiębiorca 500+, bo mniej więcej o tyle więcej zostanie w kieszeniach „najmniejszych przedsiębiorcom”.
Myliłby się ten, który pomysłaby, że tym samym rząd obniżył podatki, bo tylko ten obniża podatki, kto zmniejsza wydatki, a o tym jakoś nie słychać, więc znów ktoś otrzyma jakąś ulgę na koszt przyszłych pokoleń, czym każdy porządny człowiek winien pogardzać jako czynem niezwykle haniebnym.
Przedsiębiorcy od lat cieszą się przywilejami w postaci dość niskiego, "pogłównego" ZUSu oraz liniowego podatku dochodowego. Dość przypomnieć, że każdy przedsiębiorca płaci ZUS niższy niż od pensji minimalnej!!!, ma prawo zaliczać wszystkie wydatki do tzw. kosztów uzyskania przychodów i niezależnie od osiągniętego dochodu płaci liniowy podatek, nic więc dziwnego, że z powodu w/w przywilejów, ponad 2 miliony Polaków utworzyło „jednoosobowe firmy”.
Teraz przedsiębiorca zarabiający 2.5 minimalnych pensji będzie płacić połowę tego, co ten „na minimalnej”, czyli jego obciążenia fiskalne będą około 4-5 krotnie niższe od tych, które dotykają pracowników najemnych, a jak podpowiada nam elementarna wiedza ekonomiczna i doświdczenie, każde uprzywilejowanie zaburza WOLNY rynek i prowadzi do patologii.
Liczni, niedouczeni „wolnościowcy” podnoszą „argument”, że dzięki temu będziemy mogli ostrzyc się u osiedlowej fryzjerki za 10 zł, czy kupić tanią rzodkiewkę na rogu ulicy, nie widzą jednak tego, ilu pracowników nie zatrudnią więksi przedsiębiorcy, ze względu na konieczność subsydiowania tych mniejszych. Pamiętajmy: interwencjonizm i „stymulowanie” gospodarki jest zawsze złe, a rozumiejący podstawy ekonomii wolnościowcy powinni postulować nie więcej specjalnych stref ekonomicznych, czyli uprzywilejowania fiskalnego dla nielicznych, a jedynie zmniejszenia wydatków państwa pozwalające na proporcjonalne obniżenie podatków wszystkim podatnikom. Niestety przeczytanie ze zrozumieniem „Co widać i czego nie widać” Fryderyka Bastiata wciąż pozostaje poza zasięgiem „naszych wolnościowców”.