Oto zapis wywiadu,jakiego wczoraj udzieliłem red. Tadeuszowi Płużańskiemu dla PR.24. Życzę miłej lektury...
Witam Państwa Tadeusz Płużański, a moim i Państwa gościem jest zapowiadany Ryszard Czarnecki, europoseł Prawa i Sprawiedliwości jest z nami dzisiaj w Strasburgu. Witam Pana posła.
- Witam Pana, witam Państwa serdecznie. Ukłony ze Strasburga.
Panie pośle, ukłony z Warszawy. Na początek cytat: „Polska wraz całą Grupą Wyszehradzką konsekwentnie broniła wspólnoty przed szkodliwymi rozwiązaniami dotyczącymi przymusowej relokacji. Odnieśliśmy wielki sukces. W tej sprawie cała Unia zaczęła mówić naszym głosem. To ogromne osiągnięcie rządu i Pana Premiera Morawieckiego”- cytuję słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z najnowszego wywiadu dla „Gazety Polskiej”. Jak Pan ocenia te słowa?
- To prawda. Jest to stwierdzenie faktu. To obraz rzeczywistości. Myśmy nie ulegli szantażom, żeby tak powiedzieć, bo przypomnę, że dwa lata temu, wiosną 2016 roku, Komisja Europejska podjęła decyzję karania horrendalnymi, bajońskimi grzywnami krajów, które nie przyjmą imigrantów. To było ćwierć miliona euro za każdego, podkreślam: każdego, nieprzyjętego imigranta. A ponieważ pani premier Kopacz w imieniu rządu PO-PSL we wrześniu 2015 roku, jeszcze wtedy, kiedy rządziła, parę tygodni przed oddaniem władzy, zgodziła się na przyjęcie nie siedmiu – jak niektórzy mówią – tylko jedenastu tysięcy imigrantów w dwóch ratach: najpierw prawie siedem, potem cztery tysiące-to by oznaczało, że Polska miałaby płacić 3 miliardy euro kary (mniej więcej jest to 12,5 miliarda złotych). Komisja Europejska się z tego wycofała, ale zanim się wycofała przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk poparł publicznie ideę karania takimi niebywałymi sumami, grzywnami, krajów, które nie chcą przyjąć imigrantów. Zresztą potem mówił, że poszczególne kraje mają prawo odmawiać, ale ponieważ są w Unii Europejskiej, to muszą się liczyć z konsekwencjami. Wiadomo zresztą, że na tym ostatnim szczycie też chciał w swoim pierwszym wystąpieniu przymusowej relokacji – a więc takiego przymusowego nadzielania imigrantów spoza Europy, głównie muzułmanów, jak wiadomo, do poszczególnych krajów Unii. Skończyło się wbrew pomysłowi Komisji Europejskiej sprzed roku – komisarz Avramopoulos odpowiedzialny za politykę imigracyjną chciał uszczuplenia pieniędzy z budżetu unijnego (a więc też kary finansowe, tylko przydzielane w inny sposób) dla tych krajów, które by nie przyjmowały imigrantów – mówiono w tym kontekście o Polsce i Węgrzech. I w końcu okazało się, że chcąc nie chcąc Unia Europejska zaczęła mówić wreszcie polskim głosem. A więc jeżeli jakiś kraj- taki jest finalny efekt-będzie chciał przyjąć imigrantów spoza Europy, głównie wyznawców islamu, to przyjmie. A jak ich kraj nie będzie chciał przyjąć, to nie przyjmie. Polska ich przyjąć nie chce.
No tutaj wydaje mi się mamy rzeczywiście sukces. Natomiast czy takim sukcesem jest sprawa reformy wymiaru sprawiedliwości, która zarówno w kraju teraz budzi wielkie emocje, ale też przecież została przeniesiona na teren unijny. I tak KE uruchomiła pewną procedurę wobec Polski, a więc taką jaką zakładała wcześniej, natomiast ma ona prowadzić ostatecznie do tego, żeby postawić Polskę przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. I tutaj taka wypowiedź, zapewne pan poseł identyfikuje kto to powiedział: „trzeba zastosować wszelkie możliwe kroki prawne, żeby Trybunał Unii Europejskiej wydał rozstrzygnięcie w sprawie podważenia niezawisłości Sądu Najwyższego” - któż to taki? Kto wypowiedział te słowa? Jak Pan sądzi?
-Myślę, że zwolennik wymiaru niesprawiedliwości w Polsce.
Michał Boni, dokładnie
-Muszę powiedzieć, że to jest przykład swoistej hipokryzji Unii Europejskiej. Bo Pan powiedział rzecz ważną, Pan powiedział przed chwilą Panie redaktorze, że Komisja Europejska zmieniła ten scenariusz oczywiście.
A dlaczego zmieniła, Panie pośle?
- Ano dlatego, że zobaczono, że po przekazaniu-a to nastąpiło dwa tygodnie temu- po przekazaniu tej sprawy krajom członkowskim, które miały przecież decydować na Radzie Europejskiej głosując , okazało się, że państwa członkowskie Unii Europejskiej są bardzo pragmatyczne, realistyczne i jak było spotkanie na ten temat w Luksemburgu, to głos na temat Polski zabrało trzynastu przedstawicieli krajów, a więc mniej niż połowa. Szereg krajów, jak na przykład Niemcy, wycofały swojego ministra i dano urzędnika niższej rangi do wypowiedzi. Jednym słowem: Komisja Europejska zobaczyła, że kraje członkowskie nie palą się do karania Polski, bo są pragmatyczne, bo zależy im na dobrych relacjach gospodarczych, politycznych czy geopolitycznych z Polską. I też uważają pewnie, że dziś Warszawa, jutro może być Budapeszt, Bukareszt, Praga, Bratysława, Madryt czy jeszcze jakaś inna stolica.
W związku z tym, jak nie kijem go, to pałką – skoro państwa członkowskie nie kwapią się do karania naszej ojczyzny, to w tym momencie jest próba wplątania w to poważnej instytucji unijnej z siedzibą w Luksemburgu. Ale uwaga, zwykle jak Komisja Europejska ma jakieś żale, pretensje do danego państwa, to prosi o wyjaśnienie i daje w tym wypadku termin dwumiesięczny. W tym wypadku skrócono to ekstraordynaryjnie do jednego miesiąca. No, widać wyraźnie, że mimo iż przeciętny Europejczyk, obojętnie czy mieszka we Włoszech czy Niemczech, czy krajach Beneluksu to żyje bardzo wysokim bezrobociem wśród młodzieży, kryzysem gospodarczym czy bankowym, żyje terroryzmem – to tutaj Komisja Europejska w swoim wirtualnym świecie żyje tym, że w Polsce rzekomo łamie się praworządność. Ale to jest ciekawa rzecz, bo ostatnio właśnie także w Luksemburgu rozmawiano o przyjęciu nowych krajów – między innymi Albanii, skadinad kraju, który byłby pierwszym krajem w Unii Europejskiej z większością muzułmańską. Unia Europejska zażądała, by gruntownie wymienić tam kadry sądownicze w tym kraju ,bo UE uznała, że 85% sędziów w Albanii jest skorumpowanych, muszą odejść.
A na naszych sędziów przymyka się oko, prawda? Tkwiących często w przeszłości komunistycznej...
Tak, ale 85% skorumpowanych sędziów w Albanii, to myślę, że 90% z nich jest jeszcze z czasów komunistycznych Envera Hodży, więc to relikty przeszłości. Wiec tutaj Unia uważa, że trzeba zmienić gruntownie wymiar sprawiedliwości w kraju, który kandyduje do UE, w jednym z trzech krajów kandydujących – obok Czarnogóry i Serbii. A w przypadku Polski, broń Boże, nic nie należy zmieniać. Mimo, że 80% Polaków -czyli 4/5- chce, aby dokonać zmian w wymiarze sprawiedliwości. To jest jednak przykład podwójnych sztandarów i hipokryzji.
Panie pośle, porozmawiajmy o tej nowej strategii, o tej nowej propozycji, nowym żądaniu Komisji Europejskiej po wycofaniu się z art. 7. - bo ma ona nowy pomysł. Tylko pytanie zasadnicze, czy ten pomysł jest zgodny z prawem, bo oto czytam, że KE powołuje się na Kartę Praw Podstawowych, a pewne dokumenty świadczą o tym, że po prostu nie ma do tego prawa. Przytoczę fragment opinii Rady Legislacyjnej przy premierze z 2008 roku, mowa jest o protokole polsko-brytyjskim, który właśnie ma taką procedurę Komisji Europejskiej wykluczać. Czytamy w nim tak: „[tenże protokół] uniemożliwia wnoszenie przez państwa członkowskie skarg przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości”. Panie pośle, czy rzeczywiście tak jest? Bo jeśli tak, to mamy do czynienia z jakąś horrendalną historią, z jakąś pomyłką, która zahacza o łamanie prawa?
- Nie pierwsze to horrendum czy curiosum horrendum – może mówiąc ściślej – po stronie Brukseli. Tutaj wyraźnie widać, tak jak w sprawie imigracji, od czego zaczęliśmy rozmowę – był taki bardzo ostry nacisk, szantaż finansowo-polityczno-propagandowo-medialny, żeby tutaj Polaków zmusić do tego. Poprzedni rząd uległ, bo przypomnę było porozumienie Polski, Czech, Węgier i Słowacji (Grupy Wyszehradzkiej), że mówimy „NIE”. Po czym pani premier Kopacz jednak wbiła nóż w plecy naszym sąsiadom i sojusznikom z Grupy Wyszehradzkiej, a pan Donald Tusk dostał kolejną nagrodę na niemieckim czy austriackim uniwersytecie. Natomiast tutaj jest to kwestia, że tak powiem nie tylko „kiełbasy wyborczej” ale także gróźb, konkretnych gróźb. To jest próba po prostu zaszczucia pewnego medialnego,politycznego, próba pokazania, że Polska może być izolowana. Kompletnie wbrew prawu. To jest jakby też w pewnym sensie naciąganie traktatów do tego, żeby Polskę ukarać. Jeżeli słyszymy, że tutaj będzie próba uznania sędziów w Polsce za sędziów unijnych, w sensie tych sędziów, którzy są w trybunałach unijnych – to oczywiście będzie to jak przykładanie prawej ręki do lewego ucha - kompletnie poza materią traktatową. To jest pewna presja polityczna. Tylko że przypomnę: dłużej klasztora niż przeora. Komisja Europejska ma przed sobą jeszcze rok funkcjonowania, Parlament Europejski raptem 10 miesięcy. Nowy Parlament Europejski będzie już zupełnie inny, nie będzie miał tej większości lewicowo-zielono-liberalno-komunistyczno-chadeckie j. Będzie w nim dużo więcej eurorealistów, eurosceptyków, tradycjonalistów, konserwatystów. I nie będzie traktował Polski jako tarczy strzelniczej – mieliśmy już chyba 10 czy 11 debat na temat Polski – i te wszystkie paplaniny na temat tego, jak to się w Polsce źle dzieje... Ale również będzie nowa Komisja Europejska. Myślę, że z definicji bardziej otwarta na polskie argumenty, na fakty, które przedstawiamy. Dlatego trzeba przetrwać. Doczekać ukonstytuowania się nowego europarlamentu i Komisji Europejskiej. Nastąpi to w lipcu przyszłego roku. Na razie mam takie wrażenie, że te środowiska, zwłaszcza lewicowo-liberalne w Europie Zachodniej, które są w tej awangardzie walki z naszym krajem, z naszą ojczyzną, mam takie poczucie, że co one zdąża zrobić w ciągu tego najbliższego roku, to będzie ich, bo potem to już szlus i wyborcy wybiorą zupełnie inny europarlament.
Tak myślę, z jednej strony w tym nowym europarlamencie nie będzie starej Komisji Europejskiej, nie będzie pana Junckera, bo on zdaje się wycofuje z tego typu kariery politycznej, ale zostaje pan Timmermans, czy ma taki zamiar i teraz walczy właśnie o głosy też grillując Polskę, a z kolei pani Małgorzata Gersdorf – i do niej chciałem przejść i do jej postawy – chce stawiać panu Timmermansowi pomnik w Polsce, pomnik w Warszawie. Jak Pan to skomentuje i w ogóle tę sytuację, z którą mamy do czynienia, kiedy to pani Gersdorf jednak nie chce ulec, twierdzi że dalej pełni swoje obowiązki, tylko w tej chwili będzie się urlopowała.
- No cóż, ja powiem tylko tyle. Ma pan rację, pan Juncker oświadczył, że nie będzie kandydował na druga kadencję. Co do pana Timmermansa – to jest decyzja rządu Królestwa Niderlandów, to Holandia przedstawi swojego kandydata, ale mówi się w kuluarach w Brukseli, że to może być rzeczywiście ponownie Timmermans, co jest pewną niespodzianką, bo partia pana Timmermansa, partia lewicowa, Partia Pracy w ostatnich wyborach była na dziewiątym miejscu i ledwo przekroczyła próg wyborczy. Mówi się, że premierowi Rutte, który jest liberałem, zależy w tej chwili na utrzymaniu najwyższej w tej chwili w Unii (poza Wielką Brytanią) ulgi w składce kraju członkowskiego do kasy w Brukseli. A tę największą ulgę, największy rabat ma właśnie Holandia i teraz Timmermans atakując Polskę, chce tak naprawdę odwrócić uwagę od tego, co jest realnym przesłaniem. Premier Morawiecki kilka tygodni temu słusznie mówił o tym, że należy znieść wszystkie rabaty, ulgi – bo one pomniejszają budżet i tak naprawdę uprzywilejowują kraje najbogatsze, bo rabaty dotyczą przede wszystkim ich.
Czyli pan Timmermans ma w tym przede wszystkim swój interes polityczny - walczy o ten rabat, o swoje przetrwanie...
- Tak. Natomiast ja pokazuję, że Unia Unią, integracją europejska integracją, globalizacja globalizacją, ale tak naprawdę gdy dochodzi co do czego, to jest tak naprawdę najważniejszy interes narodowy – i to jest dobre, nie dziwmy się temu. Ja się nie dziwię tak naprawdę panu Timmermansowi, że w imieniu swojego rządu walczy o to, żeby utrzymać ten rabat. I atakuje Polskę, której premier tych rabatów nie chce. Tu po prostu jest kwestia, że Unia Europejska, czy wcześniej EWG – to były obszary, gdzie toczyła się gra o interesy narodowe i tak dalej zostanie. I my Polacy, my państwo polskie musimy też walczyć o swoje interesy i to polski rząd w tej chwili robi.
A co z tym pomnikiem... Panie pośle? Cieszyłby się Pan z takiego pomnika Timmermansa, na przykład na Krakowskim Przedmieściu, gdzieś w okolicach Pałacu Prezydenckiego. Tam, gdzie miał stanąć Pomnik Smoleński, na przykład stanie pomnik pana Timmermansa.
Podejrzewam, że pani Gersdorf nie mieszka w bloku, może ma jakiś własny domek i ogródek i w tym ogródku taki pomnik może sobie postawić. Ja mam takie wrażenie, nie wiem czy pan zna taką książkę Bocheńskiego pt. „Dzieje głupoty w Polsce” . No więc, ja myślę, że pani Gersdorf być może nie wie o istnieniu tej książki, a polecam jej lekturę, może właśnie nie wiedząc dopisuje kolejny rozdzialik do tej książki. Aleksander Bocheński „Dzieje głupoty w Polsce”.
Panie pośle, pan premier Morawiecki weźmie dziś udział w posiedzeniu Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. To będzie ważne wystąpienie?
- To będzie bardzo ważne wystąpienie. To będzie wystąpienie w takim cyklu, do którego są zapraszani szefowie rządów krajów członkowskich już od pół roku, pan premier będzie jednym z pierwszych. Będzie mówił o przyszłości Europy, o przyszłości Unii Europejskiej – i to jest polski punkt widzenia. Będzie występował trzy razy. Najpierw właśnie będzie mówił o przyszłości Unii, potem będzie odpowiadał na pytania, będzie się odnosił się do wystąpień liderów grup politycznych i wreszcie na końcu, podsumowując dyskusję, odniesie się do wypowiedzi po prostu posłów, którzy zabiorą głos w tej debacie. Chociaż ma mówić tak, jak inni jego poprzednicy, szefowie rządów innych krajów członkowskich – ma mówić o przyszłości Unii Europejskiej – ale to na pewno wcześniej czy później skończy się na debacie o Polsce i jestem przekonany, że pan Mateusz Morawiecki da radę i dobrze będzie nasz kraj, nasze państwo reprezentował.
Ostatnia kwestia, proszę o krótką odpowiedź. W „Rzeczpospolitej” Grzegorz Schetyna powiedział, że zgoda na upadek praworządności w Polsce może być początkiem końca Unii Europejskiej. Zgadza się pan z ta diagnozą?
- Klitus, bajduś... Myślę, że być może oto narodził się nowy Grzegorz Schetyna- bajkopisarz...
Ha! Ha! Bardzo dziękuję za rozmowę. Z nami był Ryszard Czarnecki, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości.
-Dziękuję bardzo.