Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Niezauważony półmetek

Kilka tygodni temu minął półmetek kadencji prezydenta Andrzeja Dudy. Został on jak by niezauważony przez media i polityków. Tak jak pierwszy rok był jakoś podsumowywany to połowa kadencji przeszła bez specjalnych komentarzy.

Niezauważony półmetek
źródło: internet

Kilka tygodni temu minął półmetek kadencji prezydenta Andrzeja Dudy. Został on jak by niezauważony przez media i polityków. Tak jak pierwszy rok był jakoś podsumowywany to połowa kadencji przeszła bez specjalnych komentarzy.

Kadencja była chyba standardowa, jeżeli chodzi o nasz system polityczny. W pierwszej części kadencji Duda podobnie jak jego poprzednicy był zwyczajnie notariuszem obozu rządzącego podpisując, co tylko trzeba było wymachując od czasu do czasu szabelką.

Drugą połowę kadencji rozpoczął od zawetowania ustawy degradacyjnej, czym naraził się partii rządzącej.

Wiele osób ogląda kabaretowy serial „Ucho prezesa” gdzie Pan Adrian a później Andrzej wiecznie siedzi i czeka przed gabinetem prezesa aż zostanie przyjęty.

Taka pozycja prezydenta w popularnym programie rozrywkowym może w części wyborców utrwalić przekonanie, że jest on całkowicie zależny od swojego zaplecza politycznego. Oczywiście pozycja Adriana z „Ucha prezesa” w kampanii wyborczej zostanie z całą pewnością Dudzie jeszcze nie raz wypomniana.

Prezydent wetem ustawy degradacyjnej, co było ciosem dla najtwardszego elektoratu PiS rozpoczął umizgi do elektoratu centrowego. Na samym elektoracie PiS-owskim nie uda się wygrać kolejnych wyborów i trzeba być prezydentem może nie wszystkich Polaków, ale przynajmniej części zahaczającej o centrowego wyborcę.

Polscy prezydenci marzą o niezależności no przynajmniej o niej mówią. Z całą pewnością gdzieś tam uwiera ich rola strażnika żyrandola jednak chyba w obecnej sytuacji, gdy to partie polityczne wystawiają kandydatów i finansują ich kampanie wyborcze prezydenci muszą być zakładnikami swoich obozów politycznych przynajmniej w pierwszej kadencji. W drugiej zaś jak to było w przypadku Kwaśniewskiego mógł on sobie pozwolić na „szorstką przyjaźń” z Millerem.

PiS straszy Dudę, że nie będzie on już kandydatem PiS w kolejnych wyborach, ale wydaje się to mało realne zwłaszcza, że wystawienie innego kandydata było by najprawdopodobniej klęską kandydata Prawa i Sprawiedliwości w obliczu na przykład powrotu Tuska do kraju i jego startu w wyborach prezydenckich.

W bratobójczej rozgrywce PiS-owskiego kandydata z Dudą szanse Tuska wydają się durze. Na dzień dzisiejszy nie widać chyba nikogo, kto mógłby reprezentować w wyborach skutecznie opozycję. Jest ona słaba, podzielona i zajęta sobą.

Za dwa lata, gdy wybory prezydenckie będą tuż tuż spróbujemy wrócić do tych słów i zobaczymy, co się sprawdziło. Jednak w naszym polskim życiu publicznym wiele może nas jeszcze zaskoczyć.

A tym czasem patrzmy jak długo Pan Andrzej jeszcze będzie czekał na krześle pod gabinetem prezesa w popularnym programie rozrywkowym.

Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.