Obraz jaki pozostawili po sobie lokalni gorzowscy działacze, najprościej mówiąc przeraża... Z jednej strony elita wyjąca za słodkim korytem wykrzykuje "Oddajcie Kasę" i wylicza, że ministrowie w 2017 roku dostali 1,4 mln zł nagród. Wzywają też minister Elżbietę Rafalską, by oddała 70 tys. które otrzymała tak jak i pozostali członkowie rządu w uznaniu za jej zasługi.
Miejscy radni Prawa i Sprawiedliwości w odpowiedzi zarzucili Platformie Obywatelskiej brak merytorycznego programu i czarny PR. Chcąc zadbać o swój pozytywny wizerunek opowiedzieli o tym, jak wiele zawdzięcza im Gorzów. Wszystko podparli jak zawsze autorytetem minister Rafalskiej, która bądź co bądź, wobec Gorzowa faktycznie nie zostaje obojętna. Pytanie co sami radni zrobili dla miasta, co potrafią...czy ich jedyną kompetencją jest retransfer kasy - raz do miejskiej - raz do własnej kieszeni? Przecież stanowiska i awanse przyznane po wygranych wyborach dla radnych: Pieńkowskiego, Jałowego, czy Rawy są tego najlepszym przykładem...
Rozliczać i podliczać próbują też #ruchomiejscy i #kukizonowoczesni społecznicy z radną Martą Bejnar-Bejnarowicz na czele oraz jej mentorem Arnoldem Siwym. Ten duet układy i powiązania widzi na każdym kroku. Oczy przymknęli jednak na swoje listy osób, którym podobno chcieli zapewnić finansowy zastrzyk kasy z samorządu i temat umarł.
Zawsze gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę... Święte słowa. Mówią też, że na pewnych stanowiskach się bywa, a człowiekiem jest się na całe życie, ale kto by teraz o tym... kampania jest przecież!