Otóż w marcu/kwietniu Suweren rozlicza PIT roczny. Rozpoczynanie całego galimatiasu związanego z nagrodami rządowymi w momencie w którym Suweren przeliczy PIT, zorientuje się, że w tzw. klasie średnio-wyższej został obrobiony z kwoty wolnej od podatku, zwrotu za dzieci, a w przyszłym roku planuje się obcięcie w postaci płatnej cały rok składki zdrowotnej + koncepcja wyższej skali podatkowej, podczas gdy parlamentarzyści swoje 30 tys. PLN kwoty wolnej mają, a rządzący premie wysokości rocznego średniego dochodu w Polsce i jeszcze nieco więcej, to faktycznie te 12% nie dziwi.
A przecież zaledwie niedawno PIS powinien był się zorientować (badania w Miastku), że te nadwyżki to nie żelazny elektorat, ale właśnie poparcie rosnące od klasy średniej. Ale tak się zapędził w przekonaniu o wiecznotrwałości trendu, że aż zdurniał.
Mam poniekąd dziwne wrażenie, że jeśli premier Morawiecki zrealizuje swoje plany podatkowe od nowego 2019 roku to nie zdziwię się jeśli PIS czym prędzej wróci na długo zajmowane miejsce w opozycji w wyborach kolejnych.
No, chyba, że przyjdzie otrzeźwienie i ktoś się w końcu zorientuje, że PIS nie prowadził tak długo dzięki niesamowitemu geniuszowi Jarosława Kaczyńskiego, ale w dużej mierze dzięki bezbrzeżnej głupocie opozycji. I jeśli PIS przegra to długo będzie musiał rozpamiętywać, że przegrał sam ze sobą a to jest bardzo bolesna świadomość.
--------------------------------------------
Autorem tekstu jest: Dariusz Jaszczyk.
Tytuł od redakcji, opublikowane za zgodą autora.