W naszej polityce międzynarodowej ważne jest mówić TO SAMO, nawet jeśli nie tak samo. Ważna jest koordynacja działań i czytelny przekaz do naszych partnerów. Dobrze, że w tym samym czasie prezydent RP Andrzej Duda i wicepremier Piotr Gliński cierpliwie, grzecznie, ale stanowczo tłumaczyli naszym sąsiadom, Litwie i Ukrainie, że władze Rzeczpospolitej nie będą składali na ołtarzu dobrosąsiedzkiej współpracy ani Polaków dziś tam żyjących (casus Litwy), ani też pamięci o naszych rodakach zamordowanych tylko dlatego, że byli Polakami (casus Ukrainy). Chcemy ściśle współpracować, leży to w interesie naszych najbliższych sąsiadów i nas samych, ale nie sprzedamy praw polskiej mniejszości na dawnych Kresach Północno-Wschodnich RP, ani też z obowiązku pamiętania o tragedii Polaków na Kresach Południwo-Wschodnich RP. Wizyta prezydenta na Litwie, rewizyta ukraińskiego wicepremiera w Polsce, ale też spotkanie szefów rządów Polski i Niemiec w Berlinie – nasz premier nigdy nie zapomni o trudnej sytaucji Polaków w RFN – składają się w pewną logiczną całość. To nie jest walka na kilku frontach - to obrona polskiego interesu narodowego na różnych azymutach. Pamiętajmy wszak, że im silniejsze wsparcie opinii publicznej dla takiej polityki zagranicznej władz, to tym silniejsza pozycja w międzynarodowych negocjacjach władz RP.
*komentarz, który ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (17.02.2018)