Do Rzeczy publikuje w jutrzejszym numerze wywiad z historykiem Tomasz Panfilem - takim miłym panem, który zasłynął z ekspertyzy sądowej, w której stwierdził, że swastyka jest symbolem wieloznacznym, NSDAP była partią lewicową, a Żydom na początku okupacji niemieckiej "nie było tak źle" i który jeszcze na dodatek utrzymuje kontakty z neonazistami.
Najwyraźniej redaktor naczelny Do Rzeczy Paweł Lisicki uznał, że spośród wszystkich historyków idealnym rozmówcą akurat w takiej sytuacji, gdy racją stanu jest to, by rozmawiać możliwie merytorycznie i bez zbędnych emocji będzie, ktoś kto gwarantuje, iż będzie skutecznie podburzał przeciw drugiej stronie.
Newsweek dla odmiany publikuje wywiad z Janem Tomaszem Grossem, który przy okazji opisywania zbrodni w Jedwabnem (którą - dodajmy - słusznie opisał i której autorami byli niestety nasi rodacy) niestety nie dochował staranności, np. czterokrotnie zawyżając ilość ofiar. W swej publicystyce posuwał się do stwierdzeń (nie podając oczywiście żadnych wyliczeń), że "Polacy w czasie wojny zabili więcej Żydów niż Niemców" czym o w odróżnieniu od tych, którzy potrafią rozważnie stwierdzić, że "naród ofiar bywał czasem sprawcą" stawiał Polaków wyłącznie wśród sprawców. Teraz w wywiadzie dla Newsweeka stwierdza, znów jątrząc, że nowelizacja ustawy o IPN oznacza że można będzie "postawić w stan oskarżenia każdego ocalonego Żyda, który przeżył w Polsce okupację".
Najwyraźniej redaktor naczelny Newsweeka Tomasz Lis uznał, że spośród wszystkich publicystów idealnym rozmówcą akurat w takiej sytuacji, gdy racją stanu jest to, by rozmawiać możliwie merytorycznie i bez zbędnych emocji będzie, ktoś kto gwarantuje, iż będzie skutecznie podburzał przeciw drugiej stronie.
Może i Panowie jesteście nie zwykłymi redaktorami, ale redaktorami naczelnymi. Może i umiecie podbijać sprzedaż Waszych tygodników. Może i zarabiacie duże pieniądze. Ale interesu państwa nic a nic nie rozumiecie. Albo nic go Was on nie obchodzi. Wstyd Panowie.
* Tekst z profilu na Facebook-u Witolda Jurasza za zgodą autora.