W dwa lata po "wyborczym stalingradzie" opozycji, obecnie utraciła ona zdolność do inicjatywy politycznej i rozpoczęłą gigantyczny odwrót na całym froncie. Stan jej morale pokazała dezercja w głosowaniach nad inicjatywą obywatelską środowisk liberalno-lewicowych i feminisyczno-proaborcyjnych pod propagandową nazwą "ratujmy kobiety". Wyrzucenie do kosza tej inicjatywy obywatelskiej - środowisk bliskich opozycji - jej własnymi głosami pokazało jak bardzo totalna opozycja znalazła się w totalnym rozkładzie.
Lekarstwem na przywrócenie ładu w swoich szeregach dowództwo opozycji szuka w rozstrzeliwaniu dezerterów - wyrzucając kilku posłów z własnych formacji. Wielu jej przedstawicieli - kontestując to co się stało - schodzi z pola walki lub podejmuje próby separatystycznego zawieszenia broni. Jeszcze inni zagrzewają do kontynuowania walki i przygotowania się na to co nastąpi po ostatecznej klęsce. Opozycja przedstawia żałosny obraz armii w przededniu rozsypki z co raz bardziej zatomizowanymi i zantagonizowanymi grupkami.
W efekcie najbliższe wybory samorządowe mogą być przypieczętowaniem kresu opozycji w znanym dotychczas kształcie. Nawet najsilniejsze odtąd ugrupowanie opozycyjne (PO) zaczyna się chwiać jak bokser na ringu po potężnym ciosie. Prawica zaś - po przerwie - wychodzi na ring zregenerowana w nowej formule rządowej i w pełni sił witalnych. Wynik meczu wydaje się być przesądzony.