Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Otwarci na kontrolowany demontaż Unii europejskiej

Europejczycy mają coraz bardziej dość Unii. Dobra Zmiana może oficjalnie grać na unijnym boisku, a nieformalnie szykować demontaż.

Otwarci na kontrolowany demontaż Unii europejskiej
źródło: Flickr CC 2.0

Obecna ekipa rządząca Polską upomina się powrót do starej, dobrej więzi europejskiej, być może z pierwszych lat Unii Europejskiej, a być może sprzed Traktatu z Maastricht. Dokładnie tego nie wiemy. Prawdopodobnie chodzi jej o powstrzymanie federalizmu i zachowanie funduszy strukturalnych płynących polskiej szeroko rozumianej „grupy trzymającej władzę”. Kran z funduszami – niezależnie od polskich oczekiwań – zostanie zakręcony po Brexicie oraz w ramach nowego budżetu UE na lata 2021-2026. Członkostwo w UE w dużej mierze straci sens dla beneficjentów transferu pieniężnego, kimkolwiek oni będą. Powinno to przybliżyć ich do zwykłych zjadaczy chleba, którzy nie tylko w Polsce odwracają się od UE.


Z listopadowego sondażu przeprowadzonego dla Wirtualnej Polski na panelu Ariadna wynika, że liczba eurosceptyków wzrosła o 7 procent od czerwca 2016 roku. Gdyby dziś w Polsce odbywało się referendum w sprawie naszego członkostwa w Unii Europejskiej, za pozostaniem w UE opowiada się 54 proc. ankietowanych. Opuścić Unię chce 27 procent badanych. 19 procent zapytanych nie ma zdania w tej sprawie. Istotne je, że tylko 49 proc. sympatyków PiS opowiedziałoby się za pozostaniem w UE. Trudno sądzić, aby odsetek nie miał nadal spadać w 2018 roku. Rządząca ekipa stanie zatem wobec antyunijnego nastawienia własnych wyborców i zakręcenia kurka z finansowaniem dla swoich projektów.


Internetowa strona Unii Europejskiej tłumaczy ideę Europy ? la carte jako niejednolitą metodę integracji europejskiej, która pozwala państwom unijnym wybierać polityki, jak z jadłospisu, i angażować się w nie w pełni. Metoda ta ma służyć budowie Unii różnych prędkości. Unia już dziś ma różne prędkości i zjawisko to musi się nasilić. Mało kto przy tym zauważa, że Europa z jadłospisu nie potrzebuje unijnej czapy, czyli wspólnych organów i wspólnego prawa. Premier Mateusz Morawiecki powiedział w exposé: „Europa (…) szuka nowych dróg, nowych idei. Teraz waży się przyszłość projektu europejskiego”. Podsuwam zatem nową ideę. Państwa europejskie mogą suwerennie uzgadniać wspólne korzystanie z osiągnięć integracji europejskiej w drodze porozumień dwustronnych i wielostronnych. Przy czym umowy dwustronne lepiej służą suwerenności stron, zwłaszcza słabych. Cztery swobody wspólnego rynku mogą doskonale funkcjonować bez ograniczania suwerenności państw, bez organów ponadpaństwowych, bez ustawodawstwa unijnego. Zwłaszcza że organy i prawo unijne są obecnie narzędziem dominacji jednego państwa, które od dwóch lat pogrąża się w kryzysie politycznym, obecnie jaskrawo widocznym.


Wszystkie przepisy prawa unijnego układające się państwa mogą włączyć jako klauzule do umów dwu- lub wielostronnych. Jeśli sieć umów dwustronnych jest konstrukcją zbyt skomplikowaną, zupełnie wyobrażalny jest nowy traktat europejski gromadzący te osiągnięcia integracji, które nie kłócą się z pełną suwerennością prawną poszczególnych państw. Dobra Zmiana bardzo ogólnikowo posługuje się hasłem powrotu do Europy suwerennych państw. Ten powrót jest – jak się rzekło – niemożliwy. Unijna elita nie cofnie się. Projekt modelowej, post-unijnej umowy dwustronnej lub – co znacznie mniej korzystne – Traktatu Wolnych Narodów uczyniłby z ogólnikowych haseł poważny argument w dalszej polityce europejskiej Polski. Projekt takiego traktatu wypadałoby naszkicować w międzynarodowym gronie eksperckim, raczej nie pod auspicjami rządów.


Nie da się wykluczyć, że Europa porozumień dwustronnych lub Traktatu Wolnych Narodów okaże się jedynym ratunkiem dla pożytecznych składników dorobku wspólnotowego, gdy Brexit pociągnie za sobą kolejne katastrofy budowlane na miejscu robót. Parlament Europejski w Strasburgu świadomie zbudowano w kształcie niedokończonej wieży Babel. Można założyć, że projektant znał los biblijnego pierwowzoru. Europejskiej wieży Babel można oczywiście pozwolić na naturalny zawał nie bez infiltracji ze strony strategicznych rywali. Lecz można ją też rozebrać bezpiecznie, pod kontrolą. W miejscu zaś kosztownej rudery postawić konstrukcję mniejszą, bezpieczniejszą, przyjazną.


Dobra okazją do sondowania nowego kształtu Europy są negocjacje rozwodowe Unii Europejskiej ze Zjednoczonym Królestwem. Państwa członkowskie mogą przecież, zwłaszcza w obecnym okresie niemieckiej smuty, intensywnie negocjować dwustronnie z Londynem swoje zachowanie w nadchodzącej drugiej fazie rozwodu w powiązaniu z przyszłym kształtem Europy pozbawionej brukselskiego gorsetu. Minister Witold Waszczykowski 29 stycznia 2016 roku powiedział w sejmie, w kontekście brytyjskim, że dyplomacja to jest gra na wielu fortepianach. „I chcemy dalej współpracować z Niemcami, chcemy dołączyć do tej współpracy Wielką Brytanię” – zapowiedział wtedy. 4 grudnia 2017 roku przypomniał te swoje słowa. Wydaje się, że w bieżącym roku Brytyjczycy zabiegają o poszczególnych członków Unii jako oddzielnych rozmówców. Sytuacja raczej zachęca ich do szukania nowych rozwiązań, do cesji na rzecz poszczególnych europejskich państw partnerskich, aby osłabiły impet brukselskiego tarana bijącego w odchodzące Zjednoczone Królestwo. Lipcowa wizyta księcia Williama z rodziną i wrześniowa, florencka przemowa premier Theresy May nie skłoniły – na ile oficjalnie wiadomo – polskiego rządu do niezależnych uzgodnień z Londynem. Tymczasem przed rokiem, 28 listopada 2016 roku w Londynie premier Beata Szydło zapowiedziała „otwarcie nowego rozdziału wzmożonej współpracy z Brytanią”. Na razie nic takiego się nie dzieje. Strona polska liczy na to, że korzyści od Brytyjczyków uzyskamy jako klienci berlińsko-brukselskiej elity władzy, której twarzą jest Donald Tusk. Rząd twierdzi, że uzyskana na starcie drugiej fazy rokowań brytyjska gwarancja praw unijnych obywateli jest efektem aktywności polskiej dyplomacji jako cząstki brukselskiego tarana.


Przyczyną braku dwustronnych rokowań może być brak wyobraźni i inicjatywy po obu stronach, a po polskiej stronie również niedostatek profesjonalnych kadr dyplomatycznych zdolnych do suwerennego myślenia. Theresa May przed konsultacjami międzyrządowymi planowanymi na 21 grudnia w Warszawie powiedziała: „Budujemy strategiczne partnerstwo z Polską”. Czy ktoś widzi tę budowę poza NATO-wskim terenem wojskowym?
Dwutorowa polityka wobec Brexitu bardzo by poprawiła pozycję Polski w relacjach z Berlinem, Paryżem i unijną centralą. Wbrew przekonaniu polskiej klasy politycznej, publicystów i dyplomatów Polska mimo ogromnej słabości gospodarczej, wywiadowczej, wojskowej dysponuje nie wykorzystanymi atutami. Mądre wstawanie z kolan polega na ich wyłuskaniu i zastosowaniu w grze.


Negocjacje polegają na stawianiu warunków. Rzuca się w oczy dotychczasowe samoograniczenie Polski w negocjacjach z partnerami, zarówno słabymi, jak i silnymi. Trudno się oprzeć wrażeniu, że od dziesięcioleci polska polityka zagraniczna realizuje obce plany, pozbawiona jest podmiotowości i opiera się na instrukcjach, a nie na własnych analizach, których zresztą nie ma. Polityka polska nie korzysta nawet z informacji ogólnodostępnych, a jej sternicy mają słaba orientację w sprawach międzynarodowych. Podjęta przez Dobrą Zmianę akcja upodmiotowienia Polski jest bardzo potrzebna. Oby tylko była mądra. Na pewno irracjonalny jest lęk przed Berlinem i eurokracją. Jest to lęk stadnego zwierzęcia skarconego w szczenięctwie i nieświadomego własnej siły.


Niemcy są potęgą wyłącznie na polu gospodarczym, a zawdzięczają to Ameryce i przywilejom w Unii Europejskiej. Mimo asymetrii w dziedzinie wywiadowczej Berlin okazał się nieskuteczny we wpływaniu na polską politykę rok temu. Obecnie Niemcy przeżywają zamęt polityczny, a w krajach związkowych narasta konsekwentnie niechęć do centralnej władzy, po dziesięcioleciach wskrzeszona przez odgórny regionalizm unijny. Nowoczesny naród niemiecki istnieje mniej więcej tyle samo czasu, co polski (ponad sto lat), lecz oparty jest na znacznie kruchszych fundamentach. Według sondażu instytutu YouGov na zlecenie „Bilda”, już co trzeci Bawarczyk opowiada się za niepodległością. Inne instytucje badawcze opublikowały uprzednio wyniki 17 proc. (2003 rok) i 23 proc. (2009 rok). Trend jest wyraźny. We wschodnich landach poza Brandenburgią oraz w Kraju Saary odsetek ten przekracza 20 proc. Nieracjonalna decyzja Angeli Merkel o otwarciu granic dla niezidentyfikowanych imigrantów spowodowała złożony proces degradacji Niemiec, które mocarstwem regionalnym są jedynie z łaski dawnych okupantów. Ewolucja polityki amerykańskiej opatruje tę łaskę wielkim znakiem zapytania. Kryzys polityczny w Niemczech jest wielką szansą dla aktywnej polityki europejskiej rządu polskiego, silnego poparciem wyborców. Nie wykorzystać tej szansy – to gorzej niż grzech. To błąd.
-
Dr Marcin Masny, historyk. Wspólnie z mec. Stefanem Hamburą uczestnik głodówek, które skłoniły sejm do uchwały żądającej od Niemiec uznania za mniejszość narodową potomków przedwojennej mniejszości polskiej

Data:
Kategoria: Polska
Tagi: #

Marcin_Masny

Marcin Masny - https://www.mpolska24.pl/blog/marcin-masny

Marcin Masny, ur. 1964. Dr historii. Dziennikarz, publicysta, wykładowca, tłumacz (m.in. powieści Jorisa-Karla Huysmansa, "Obrazy dobra i zła" Martina Bubera), poeta. Publikował m.in. w pismach: „Twórczość”, „Rzeczpospolita”, „Gość Niedzielny”, „Niedziela”, „Najwyższy Czas”, „Gazeta Finansowa”, „Przegląd Prawa Handlowego”, „Versicherungswirtschaft”, „Bank”, „Finansista”, „Ethos”, „Fronda", „Gazeta Bankowa", „Głos”, „Międzynarodowy Przegląd Polityczny”, „Muzułmanie Rzeczypospolitej”, „Nasz Dziennik", „Polityka Narodowa”, „Polonia Christiana”, „Studia Źródłoznawcze”, „Trybuna”, „W drodze", „Wprost”, „Życie". W latach 1999-2003 ekspert Centrum im. Adama Smitha. Od kilkunastu lat felietonista "Dziennika Ubezpieczeniowego". Od roku felietonista "Tygodnika Bydgoskiego". W latach 1999-2000 i 2007-2008 urzędnik organów nadzoru finansowego. Autor książek „Na progu IV Rzeczypospolitej” (2005) i "Wolni Polacy. Poradnik antysystemowca" (2015). Współautor raportu o kryzysie dla władz RP i związanych z nim rekomendacji (jesień 2008). Jako hasło na XXI wiek proponuje Ojcostwo http://www.conservativeagora.com/?m=201206

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.