Pogarda i chęć podporządkowania sobie drugiego człowieka to odwieczna namiętność złoczyńców. Najniebezpieczniejsza jest ta jej odmiana, która przybiera szaty dobroduszności i dobroczynności. Pod pretekstem troski o człowieka zniewala się go zarówno w wymiarze ekonomicznym jak i duchowym.
Ta ugruntowana na pogardzie człowieka opresja to nowy, rozprzestrzeniający się od trzech wieków, rodzaj niewolnictwa, które nie oszczędziło żadnej rasy, a według którego każdy bez wyjątku człowiek zasługuję na całkowite podporządkowanie i niewolniczą pracę na rzecz tej piekielnej idei, nowego, lepszego świata.
Ile trzeba mieć pogardy dla drugiego człowieka, aby aparatem przymusu przypinać go pasami w jego własnym samochodzie? Ile trzeba mieć pogardy dla drugiego człowieka, aby zawłaszczać lwią część owoców jego pracy? Ile trzeba mieć pogardy dla drugiego człowieka, aby pod przymusem uczyć i szczepić jego własne dzieci? Krótko pisząc: ile trzeba mieć pogardy dla drugiego człowieka, aby traktować go jak niewolnika?
Wyszukiwanie i napiętnowanie rasistów w Polsce to groteska, podczas gdy nowa, jewropejska bolszewia coraz bardziej traktuje nas jak podludzi. Antyczłowieczeństwo to gorzej niż rasizm.