Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Problem jest...

Na ulicy podeszła do mnie mieszkanka miasta z córką. Poznała mnie jako prezydenta Nowej Soli. Ta rozmowa dała mi wiele do myślenia. Pani w średnim wieku ok. 50-tki z młodziutką córką, wyglądającą na nastolatkę- już matką dwojga dzieci. Bardzo miła, skromna i sympatyczna pani nawet nie żądała, tylko naprawdę grzecznie spytała, czy jakoś mogę jej pomóc?

Problem jest...
źródło: Internet

Pani ma jeszcze kilkoro swoich dzieci, ale i dwie nieco starsze córki, które odpowiednio mają: jedna pięcioro, druga dwoje dzieci. Proszę mi wybaczyć, ale miałem wrażenie, że ta młoda matka dwojga dzieci, która była wraz ze swoją matką, jest też dzieckiem. Miła pani poprosiła mnie o pomoc, bo co pół roku na świat w ich domu przychodzi kolejne dziecko. W lokalu komunalnym o powierzchni ok. 35 m2 mieszka już 11 osób, a zameldowanych jest 15, czyli niewiele ponad 2 m2 na osobę. Niepojęte, że tak można żyć. A jednak. 
W takiej sytuacji miasto musi pomóc. Podanie, potem lista oczekujących i za 1-2 lata mieszkanie od miasta, choćby i socjalne. Potem kolejne dzieci, podanie, i nowe większe kolejne mieszkanie od miasta itd. 
Zadałem pytanie (choć może nie powinienem), czy decydując się na kolejne dzieci, rodzice (ojcowie opuścili żony), mają świadomość przyszłego losu dzieci i rodziny, i za co zamierzają się utrzymać? W odpowiedzi: milczenie. Spytałem młodą matkę, co z pracą: w odpowiedzi usłyszałem, że może za rok, kiedy podrośnie najmłodsze. Nie za bardzo w to wierzę, ale OK choć za chęci.

A co jeśli te młodziutkie matki zdecydują się na kolejne, i kolejne, i kolejne dzieci?… przecież państwo od nich tego oczekuje. Czy to o to chodziło rządowi, który za 3 mln zł (byłoby na ok. 60 małych mieszkań dla matek z dziećmi) wyprodukował kilkunasto sekundowy spot reklamowy o prokreacji, którego celem jest mobilizacja matek do rodzenia dzieci? Co autorzy tej rządowej akcji i tego spotu mieli na myśli posługując się królikami? Ministra Radziwiła trzeba zapytać. To rządowy program prokreacyjny zaprezentowany w spocie. 
Może jednak warto by było więcej godzin w szkole poświęcić na wychowanie w rodzinie, o planowym i świadomym rodzicielstwie, o edukacji seksualnej, o antykoncepcji... o zapobieganiu nieplanowanym ciążom... o odpowiedzialności rodziców za swoje decyzje....

Będę starał się pomóc i matkom, i dzieciom, jak tylko będę mógł, i trochę tak z obowiązku, i trochę tak po ludzku. Choć wątpliwości mam bardzo wiele. Ale tego oczekuje społeczeństwo. Nie potrafię nawet do tych dzieci, rodzących dzieci, mieć pretensji. Tyle tylko, że ręce mi czasami opadają w kontekście braku świadomości polskiego społeczeństwa. I czy jest w tym wszystkim jakaś logika? Czy są gdzieś granice? Czy coraz większa pomoc społeczna, pochodząca z pracy i podatków osób pracujących, w konsekwencji nie zaprowadzi nas w jakiś ślepy zaułek? Nie wiem. Sam już się zaczynam gubić. Chcę pomagać, tylko się zastanawiam nad tym, jak skutecznie to robić i co dla kogo jest skuteczne? Bo pomagając, można też krzywdzić. 

P.S. Nie chciałem nikogo urazić tym wpisem, a tym bardziej załączonym filmikiem. Ot poruszyłem ważny temat. A zamieszczony poniżej spot jest elementem oficjalnego stanowiska polskiego rządu i Ministerstwa Zdrowia, które jest jego autorem. 
P.S. 2 Ta rodzina nie wyglądała na patologiczną, i byłbym daleki od uogólnień, i prosiłbym komentatorów o to samo, ale problem oczywiście jest.

Data:
Tagi: #

Wadim Tyszkiewicz

Wadim Tyszkiewicz - https://www.mpolska24.pl/blog/wadim-tyszkiewicz

Prywatna strona Wadima Tyszkiewicza, prezydenta Nowej Soli i zwykłego obywatela.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.