Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Rosyjski mecenat kulturalny i polskie jelenie (daniele)

Jakiś czas temu z ramienia Parlamentu Europejskiego przyjechałem do Armenii poobserwować jakie są wpływy rosyjskie w kraju, który jest, bądź co bądź, częścią Partnerstwa Wschodniego, a jednocześnie ewidentnie integralną częścią rosyjskich wpływów politycznych, militarnych i ekonomicznych. Dwie z czterech granic Armenii te z Turcją i Azerbejdżanem – „strzeżone” są przez armię rosyjską. A ściślej: są tam rosyjscy oficerowie i podoficerowie, którzy dowodzą żołnierzami – Ormianami. Czasem zresztą któremuś z Rosjan odbije, weźmie pistolet i ot, tak zastrzeli dziewięciu Ormian – przypadek autentyczny co doprowadza do napięć w poprawnych zwykle (trochę z geopolitycznego przymusu) relacji między Moskwą a Erywaniem.

W czasie tego mojego pobytu (jednego z przeszło dziesięciu) w tym najstarszym chrześcijańskim państwie na świecie pojechałem właśnie na granicę ormiańsko-turecką. Gdy dotarliśmy, czekały na nas suto zastawione stoły z dużą ilością wódki. Choć byliśmy w Armenii, rosyjscy przygranicznicy postanowili przywitać nas po słowiańsku. Dowódca, major, mimo że doskonale wiedział kto jest w składzie delegacji – w tym biurokratycznym systemie człowiek jest dodatkiem do dokumentów, które wysłać trzeba kilka tygodni wcześniej zapytał jednak z kamienną twarzą skąd jesteśmy. Usłyszawszy, że z Polski, zdziwił się teatralnie i nagle przypomniał sobie Sienkiewicza i „Ogniem i mieczem”, które miał oglądać w rosyjskiej telewizji lata temu. Gadał o Sienkiewiczu, „Czterech pancernych” i Szariku i wychodziło, że ten facet w mundurze na specjalnej placówce, który wcześniej był w … Czeczenii, to taki miły polonofil. Naprawdę, gdyby nie lata doświadczeń, kupiłbym ten kit, nawet specjalnie się nie targując.

Myślę, że podobnie jest z polskimi artystami i ludźmi elit, którzy dają się uwieść umiejętniej narracji Rosjan. Nie uważam, żeby o wszystkim decydowały świetne pieniądze za rolę w filmach kręconych w Moskwie czy rosyjskim interiorze. Funkcjonujący w Polsce i uzasadniony historycznie obraz Rosjanina zaborcy, okupanta, mordercy strzelającego w tył głowy polskim oficerom, czy gwałciciela kobiet zderza się z serwowaną wobec artystów z Polski (i nie tylko – o tym za chwilę) gościnnością, rzewnymi balladami, romantyzmem dzikiej przyrody, ale też tym ludzkim, męsko-damskim, ukazanym choćby w filmie „Mała Moskwa” Waldemara Krzystka. Gospodarze-Rosjanie są mili, ugoszczą, dadzą wódki, a nawet ponarzekają na Putina, a zwłaszcza jego współczesnych bojarów. I to artyści znad Wisły kupują.

Ale też, żeby było jasne – nie piszę bynajmniej, żeby ich usprawiedliwiać – nie tylko nasi rodacy chętnie stają się ofiarami rosyjskiego polowania na artystów. Minie niedługo siedem lat, gdy na zaproszenie Putina – ciekawostka, tuż przed wyborami w Rosji – do jego rodzinnego miasta Sankt Petersburga zjechały takie amerykańskie sławy, jak: Sharon Stone, Kevin Costner, Paul Anka, Mickey Rourke, ale też Francuzi: Alain Delon, Gerard Depardieu i Włoszka: Monica Bellucci. Zachodnie gwiazdy zafascynowane pułkownikiem KGB rzuciły wszystko, aby uczestniczyć w koncercie charytatywnym w Pałacu Lodowym, a potem sam Putin (sic!) oprowadzał ich po Ermitażu. Zaliczyli też błyskawiczne wizyty w domach dziecka i szpitalach dawnego Leningradu. Nie było z nimi Olivera Stone'a, ale ten czterokrotny laureat Oscara, autor propagandowych filmów z Castro i Chavezem nakręcił czteroodcinkowy dokument o Putinie. Nienawidzący amerykańskiej prawicy miażdżył potem nawet Obamę – za podżeganie do wojny na Ukrainie...

Olbrychski i jego młodsi koledzy, których nazwisk nie wymienię, bo może jeszcze się nawrócą, biorą tylko przykład z pożytecznych idiotów-artystów z USA czy Francji. Ale też, bądźmy sprawiedliwi, opluwający jadem polskich kibiców za to, że śmią gwizdać na Rosjan podczas meczów siatkówki Olbrychski nie wystąpił jeszcze o obywatelstwo Federacji Rosyjskiej, jak uciekający przed podatkami we Francji cwaniak Depardieu.

*tekst ukazał się w „Nowym Państwie” (10.2017)

Data:
Tagi: #kultura #Putin

Ryszard Czarnecki

Ryszard Czarnecki - https://www.mpolska24.pl/blog/ryszard-czarnecki

polski polityk, historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII i VIII kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister – członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.