Oliwy do ognia w tej dyskusji dolał red. Jacek Karnowski artykułem: „ Oni po prostu odjechali!", Czyli kulisy relacji prezes Kaczyński - prezydent Duda. Co będzie dalej?” Będący uzupełnieniem wywiadu udzielonego przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego tygodnikowi „W sieci”. Interpretacje redaktora Karnowskiego wielu z czytelników potraktowało jako uzupełnienie tego, czego „Prezes nie mógł sam powiedzieć”. Ja większy nacisk położyłabym na oceny pochodzące od kolegi po piórze z tygodnika, a równocześnie doradcy pana prezydenta, prof. Andrzeja Zybertowicza. To on, jako jedyny doradca z grupy wspomagających prezydenta ma potencjał do racjonalnej oceny skutków socjologicznych prezydenckich decyzji. I to on ostrzegał wyraźnie przed skutkiem fali protestów po ustawie uchwalonej przez Sejm. Veto prezydenta nie zostało przyjęte pozytywnie przez wielu wyborców PiS. W mojej ocenie –błędy w ustawie były wystarczającym powodem do veta.
Opozycja podnosiła wiele argumentów przeciwko ustawom. Podstawowym zarzutem była rzekoma niekonstytucyjność. A kolejnym- brak dyskusji i konsultacji społecznych nad ustawami, czyli ignorowanie głosów przeciwnych.
Veto dało możliwość wyciszenia sporu. Dobrze tez się stało, że prezydent przeprowadził szerokie konsultacje z różnymi środowiskami politycznymi i sędziowskimi (zarzut braku konsultacji przed ustawą był zarzutem realnym).
Dyskusja w mediach pozwoliła też mocno podważyć główny zarzut, czyli niekonstytucyjność ustaw. Tu zacytuję ocenę partii Razem: „ Czy jest to zmiana ustroju konstytucyjnego, to jest spór w dużej mierze akademicki. Obecne zasady powoływania KRS czy kształt SN nie są ani wyryte w kamieniu, ani zapisane w Konstytucji. Do tego Konstytucja zawiera niefortunne sformułowania, które PiS będzie z pewnością wykorzystywać do legitymizowania wyrzucenia na bruk wszystkich obecnych sędziów SN. Co więcej, nie ulega wątpliwości, że obecny model funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości wymaga reform. Posługiwanie się prostymi frazami i chwytliwymi bon motami odsuwa nas jednak od istoty problemu. Problemem nie jest to, że władza ustawodawcza reformuje ustawami wymiar sprawiedliwości, ale sposób, w jaki się to odbywa i efekt, jaki się z tych reform wyłania. Reforma wymiaru sprawiedliwości powinna być poprzedzona publiczną dyskusją, w którą zaangażowane byłyby wszystkie środowiska, które obserwują lub uczestniczą w jego funkcjonowaniu. Powinna zostać stworzona przestrzeń do prezentacji różnych punktów widzenia i projektów naprawy obecnej sytuacji, a następnie do ich oceny. To wcale nie musi oznaczać imposybilizmu i ulegania presji środowiska sędziowskiego na pozostawienie w spokoju status quo. Przeciwnie, jawne i stanowcze skonfrontowanie sędziów z zastrzeżeniami wobec jakości ich pracy byłoby wartością równie istotną jak wypracowanie sposób na poprawę sytuacji. Efektem takiego procesu powinno być wypracowanie rozwiązań, które z jednej strony znacząco poprawią sprawność funkcjonowania sądów i zapewnią obywatelom wsparcie w kontaktach z nimi, a z drugiej zapewnią niezawisłość sędziów. Byłoby wskazane, żeby w jak największym stopniu taka reforma była wynikiem konsensusu, ale oczywiście władza ma prawo narzucać jakieś rozwiązania. Tylko że powinna wówczas wyjaśnić dlaczego rozwiązania proponowane przez innych uważa za niewłaściwe i dlaczego te, które sama proponuje, mają przynieść lepsze efekty.”
Takich ocen nie usłyszelibyśmy na demonstracjach ulicznych. A wręcz przeciwnie J
Podejrzewam,ze obawy profesora Zybertowicza i pana prezydenta wynikają z woli wyłagodzenia sporu z grupą państw w UE. Spory wywołanego skutecznie –chociaż bezpodstawnie- przez opozycję. Co jak co, ale wpuszczanie w maliny europarlamentarzystów do pewnego czasu było nad wyraz skuteczne. Kładli na stole unijnym nożyce, , w który walili ze wszystkich stron.
Mam nadzieję, że projekty prezydenta dadzą możliwość koncyliacyjnej zmiany status quo w SN i KRS. Nie kosmetycznej, ale ustrojowej.
Martwi mnie jednak postawa rzecznika Łopińskiego. Jego wypowiedzi w mediach nie przynoszą ani chwały jemu samemu, ani prezydentowi ani Dobrej Zmianie. Być może to wynik jego małego doświadczenia w tej roli. Być może to inne przyczyny. Ale skutki są niekorzystne.
Tak jak niefortunny i niepotrzebny jest ten akapit w artykule redaktora Jacka Karnowskiego: „ Coraz rzadziej dochodziło też do spotkań obu polityków, zwłaszcza po tym, gdy prezydent zdecydował, że nie będzie przyjeżdżał na spotkania do siedziby PiS na Nowogrodzką.” Nie bardzo wiem czy panu redaktorowi zależało na podkreśleniu niezależności prezydenta od obozu rządowego czy na ukazaniu jakiejś rysy na obrazie prezesa Kaczyńskiego. Z kolejnych sformułowań z tego artykułu wynika, że raczej ma to być negatywny obraz postawy prezydenta. Red. Karnowski w tym artykule nie podpiera się autoryzowanymi wypowiedziami polityków PiS, przez co sprowadza podawane interpretacje i fakty do informacji od osób dobrze poinformowanych. Dając paliwo opozycji. Niegorsze od wielu wypowiedzi pana Łopińskiego. Od redaktora Jacka Karnowskiego nie spodziewałam się takiego zestawienia pogłosek. Albo wie i pisze, albo niepotwierdzonych informacji nie zamieszcza. Lub ma odwagę napisać, ze to jego ocena i jego komentarz. Tylko tyle.
Dla mnie najważniejsze są ustawy. Fakt rzekomej odmowy wizyt na Nowogrodzkiej pana Prezydenta Andrzeja Dudę i przez to pogorszenie relacji na linii Prezydent –Prezes nie wpisuje się nijak w obraz postaw i poziomu rozumienia sytuacji obu panów. Takie wizyty (regularne!) nie służyłyby dobremu wizerunkowi żadnemu z nich.